Co jest obecnie najważniejsze, podczas istotnych wydarzeń z naszego życia jak ślub czy narodziny dziecka? Dokładnie tak: zdjęcie, którym pochwalimy się znajomym na Facebooku i Instagramie. Są ludzie, dla których wypoczynek na wakacjach nie ma sensu bez udostępnienia na swoim profilu zdjęcia z plaży czy górskiego szczytu. Spotkanie ze znajomymi nie smakuje, jeśli nie zrobimy selfie i nie wrzucimy go na fejsa. O sukcesie na jakimkolwiek polu możemy mówić tylko wtedy, jeśli idzie za nim sława.
Media społecznościowe to już stały element naszej codzienności. Dla niektórych nawet fundament. Dając możliwość podzielenia się mniejszą lub większą częścią swojego życia czy wygłoszenia wszem i wobec swojej opinii w komentarzu, social media pozwalają nam nakarmić nasze wiecznie nienasycone ego. Potrzeba uznania i poklasku tkwiła w każdym z nas od zawsze, ale internet sprawił, że przybrała ona niespotykaną dotąd siłę. Nadeszła epoka cyfrowego narcyzmu.
Czy żyjemy w rzeczywistości wiecznego lajka? Czy chorobliwa pogoń za uznaniem i popularnością to oznaka niepewności i braku wiary w siebie? I wreszcie: czy narcyzm może być niebezpieczny dla społeczeństw i rodzić konflikty na globalną skalę? Te i inne wątpliwości rozwiewa prof. Magdalena Szpunar z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka książki "Kultura Cyfrowego Narcyzmu".
Czym jest cyfrowy narcyzm?
- Narcyzm przejawia się przesadnym zaabsorbowaniem sobą, poczuciem własnej ważności, wyjątkowości, poczuciem bycia lepszym, co łączy się z arogancją oraz instrumentalnym traktowaniem innych. U osób narcystycznych obserwuje się silną potrzebę wzmacniania własnego "ja", ulepszania własnego wizerunku, co służy różnym celom - na przykład podwyższaniu własnego statusu, zdobywaniu uwagi, podziwu i popularności. Narcyzm jest rozumiany jako kompensacja rozczarowań w zakresie nawiązywania relacji we wczesnym dzieciństwie. Jak pokazują badania, narcyzm zwykle dotyczy dwóch typów osób - ekstrawertywnych i ekshibicjonistycznych lub introwertywnych, depresyjnych, podatnych na zranienia, przejawiających tendencje wielkościowe. Trzeba bardzo wyraźnie zaznaczyć, że funkcjonowanie jednostki narcystycznej jest mocno dualne. Powierzchowny zachwyt i mania wielkości stanowią formy maskowania niepewności siebie i brak wiary we własne możliwości.
- Mechanizm ten, widoczny u osób narcystycznych, określa się mianem "kruchej samooceny". Człowiek narcystyczny w głębi siebie czuje się kruchy i mało znaczący, co prowadzi do podejmowania przez niego działań, dzięki którym poczuje się bardziej wartościowy niż inni. Jest on więc zdany na nieustanne potwierdzanie samego siebie wyłącznie przez to, co otrzymuje ze strony otoczenia... Stan ten opisywany jest jako chroniczna potrzeba przeglądania się w źródłach zewnętrznych. Badania potwierdzają, że choć na poziomie deklaratywnym osoby narcystyczne prezentują nadmierną pewność siebie, graniczącą z arogancją, autentyczna percepcja takich jednostek wskazuje na dokładnie odwrotne od deklarowanych przekonania o sobie.
Czy zjawisko to może być groźne na poziomie społecznym?
- Wskazać można trzy główne trajektorie, wokół których toczy się dyskurs podejmujący problematykę narcyzmu. Pierwszą z nich wyznacza narcyzm rozumiany w sensie genetycznym, który oznacza etap rozwoju człowieka. Druga ogniskuje się wokół ujęcia klinicznego, obejmując jednostkę chorobową. Trzecia perspektywa, najrzadziej podejmowana w literaturze i jednocześnie najbardziej mnie interesująca, oznacza dominującą postawę charakteru przejawianą wobec otoczenia, co proponuję określać mianem narcyzmu kulturowo-społecznego.
- Kulturowo-społeczne pojmowane narcyzmu przenosi to pojęcie z rozumienia indywidualistycznego w obszar zbiorowości i generowanej przez nią kultury. W takim ujęciu narcyzm nie ogranicza się jedynie do tego, co przypisane indywiduum - etapu rozwoju człowieka czy pewnego zaburzenia, a wkracza w obszar tego, co jest uwarunkowane kulturowo, oznaczając mechanizm infekowania i naznaczania całej kultury narcystycznym schorzeniem. Badacze problematyki narcyzmu zwracają uwagę, że dominacja narcystycznego wzorca we współczesnej kulturze pociąga za sobą trudności w ustaleniu granicy pomiędzy normą a narcystycznym zaburzeniem osobowości, gdyż choroba kultury i jednostki są współzależne ze sobą.
- Człowiek nie może się uniezależnić i odseparować od tego, co jest w niego wdrukowane kulturowo, a kultura, jako wytwór działalności jednostek, nie może istnieć pozbawiona społecznego substratu. Społeczne wytwarzanie i konstruowanie kultury stanowi jej główną i konstytutywną cechę. Inaczej ujmując - zaburzona może być nie tylko sama osoba, ale także kultura, w jakiej przychodzi jej funkcjonować. Jednostka kształtuje kulturę według obrazu własnej osoby, ale też sama jest przez kulturę modelowana. Cechy osobowości należy traktować jako osobnicze tendencje zakorzenione w biologii, mocno podatne na wpływy zewnętrzne - w tym kulturę, która kształtuje nawyki, umiejętności, gusta i wartości jednostki. W takiej optyce trudno orzec, co ma znaczenie pierwotne a co wtórne - czy to narcystyczna kultura kształtuje na swój wzór jednostki, czy też jednostki infekują kulturę swym narcystycznym schorzeniem. Jedno jest pewne trajektorie oddziaływań obu tych wymiarów są tak samo istotne.
Kiedy pojawiło się to zjawisko? Określenie "cyfrowy" mogłoby wskazywać na to, że jest całkiem nowe.
- Kultura, w której przychodzi nam żyć i funkcjonować, w sposób szczególny ożywia w jednostkach zachowania narcystyczne, a przyznać trzeba, że każdy z nas ma w sobie pewną dozę narcyzmu. Rodzaj dominujących w społeczeństwie zaburzeń jak w soczewce odsłania ukryte podskórnie procesy kulturowe. Przypatrywanie się tym anomaliom pozwala zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się ze społeczeństwem, stając się doskonałym probierzem ogólnej kondycji kultury. Warto uświadomić sobie, że o właściwościach danej epoki nie decydują wyłącznie zmienne ekonomiczne, technologiczne, przełomowe wydarzenia, ale także nieco trudniejsze do uchwycenia zmiany obserwowane w obrębie ludzkiej psychiki, stanowiące doskonały barometr tego, jak jednostki radzą sobie bądź nie radzą z wyzwaniami określonego czasu.
- Wszystkie patologiczne formy zachowań, niczym w soczewce, skupiają obsesje, lęki i trudności, a demaskowanie ich pozwala definiować czynniki, które mają charakter ograniczający czy dysfunkcjonalny dla codziennego egzystowania jednostek. O ile zatem wiek XIX był epoką histerii, gdyż struktura osobowości odwoływała się do sztywnego gorsetu reguł społeczno-kulturowych, o tyle wiek XXI jest wiekiem narcyzmu, zaburzeń psychotycznych, depresji i borderline. Parciejące więzi rodzinne i społeczne, postępujące procesy sekularyzacji, brak jednoznacznych drogowskazów życiowych, nieograniczoność możliwych trajektorii życiowych - wszystko to skutkuje rosnącym poczuciem niezadowolenia, frustracji i lęku, maskowanego iluzorycznym poczuciem własnej wielkości.
- W opinii wielu badaczy zaburzenie narcystyczne mocno wiąże się z naszym stylem życia. Zogniskowanie na własnych przeżyciach wewnętrznych staje się formą eskapizmu od problemów zewnętrznego świata. Małe, intymne światy stanowią przestrzeń radzenia sobie z lękiem, poczuciem pustki, a nierzadko narcystycznym, wręcz pasożytniczym, uzależnieniem od nieprzerwanej aprobaty otrzymywanej ze strony innych. Owym narcystycznym inklinacjom sprzyja technologiczny duch epoki, który wzmacnia i utrzymuje narcystyczne tendencje jednostek. Technologiczne uniwersum procesy te nasila i uwydatnia w jeszcze większym stopniu.
Czy proces ten zapoczątkował postęp technologiczny, czy może narcyzm był w nas od zawsze, a media społecznościowe stały się tylko narzędziem, które nadało temu inne oblicze?
- Zabieganie o uwagę i kompensacyjne dyskursy zorganizowane wokół samego siebie, stanowią wypadkową niezrozumiałych przemian kulturowych i społecznych, a co się z tym wiąże - pogłębiającego się odczucia braku sprawczości i możliwości realnego wpływu na to, co dzieje się wokół. Narcyzm staje się niejako konsekwencją przemian społeczno-ekonomicznych, przejawiającą się w próbach pokonywania przez jednostki własnych niepokojów, frustracji oraz poczucia zagrożenia. Od lat siedemdziesiątych XX wieku obserwowany jest proces określany mianem narcyzmu kulturowego. Przejawia się on w silnym zorientowaniu jednostek na własną atrakcyjność, autopromocję, intensywną potrzebę odnoszenia sukcesów i sprawowania władzy. Cechy te łączą się z cynizmem, brakiem empatii oraz niestabilnym poczuciem własnej wartości.
Czy żyjemy, jak pisze pani w swojej książce, w "świecie wiecznego lajka"? Naciskani ze wszystkich stron przymusem przypodobania się na tyle, by dostać pozytywną reakcję w sieci?
- Jednostka narcystyczna jest z jednej strony arogancka, przesadnie pewna siebie, egoistyczna, z drugiej natomiast - niepewna siebie, zalękniona i depresyjna. Człowiek pozbawiony stabilnego poczucia "ja" doświadcza pustki i bezsensu życia. Inaczej ujmując - narcystyczny człowiek to de facto kolos na glinianych nogach, wystarczy byle podmuch, brak aprobaty i zainteresowania ze strony otoczenia, a mozolnie budowana konstrukcja traci stabilność i przewraca się. Jednostka narcystyczna żyje pod nieustanną presją bycia najlepszym, wyjątkowym, najbardziej rozpoznawalnym. Jeśli tego nie osiąga lub osiąga w stopniu niesatysfakcjonującym, pojawia się poczucie winy i depresja. Choć osoby narcystyczne postrzegamy jako zadowolone z siebie, pamiętać należy, iż jest to zadowolenie krótkotrwałe i ulotne. Niekończące się konstruowanie wyimaginowanego ideału sprawia, że jednostka taka skazuje siebie na stale trwające poczucie niezadowolenia i niespełnienia. To błędne koło, z którego nie ma wyjścia, gdyż problemem są, po pierwsze, zbyt wygórowane ambicje, a po wtóre - przymus ciągłego potwierdzania.
Skąd bierze się rozbieżność: większość internautów twierdzi, że jest świadoma wszechobecnej pogoni za lajkiem i serduszkiem, a jednocześnie tak wiele osób daje się temu ponieść.
- Nie sposób pominąć w tym procesie roli mediów. To one bowiem, bazując głównie na wizualności, w istotnym stopniu przenicowują wartości i punkty odniesienia jednostek, coraz intensywniej zorientowanych na kult "ja". Kultura narcyzmu szczególnie promuje mediatyzację życia w rozmaitych jej wymiarach, unieważniając wszystko to, co rozgrywa się poza zmediatyzowaną przestrzenią. Szczególnie nowe media stają się polem ekspansji zachowań o proweniencji narcystycznej. Badania jednoznacznie wskazują, że to właśnie narcyzm stanowi jedną z częstszych cech osób intensywnie korzystających z portali społecznościowych.
W jaki sposób przemysł popkultury napędza to masowe, chorobliwe dążenie do samouwielbienia?
- Do najważniejszych potrzeb realizowanych w tych serwisach należy autoprezentacja. Badania jednoznacznie pokazują, że poczucie samotności dodatnio koreluje z aktywnością online, dodatkowo to właśnie osoby z wysokim poczuciem osamotnienia i lęku w największym stopniu są zaangażowane w aktywność na Facebooku. Osoby takie charakteryzują się mniejszymi kompetencjami komunikacyjnymi, są też bardziej nieśmiałe. Tendencje te szczególnie widać u osób uzależnionych od Internetu. Dla osób takich typowy jest cyklicznie obniżony nastrój, odczuwanie samotności, niskie poczucie własnej wartości oraz ogólnie pojęty niepokój.
Sława i popularność stały się teraz walutą o najwyższej wartości?
- Jedną z najbardziej pożądanych wartości przez wielu ludzi jest sława i popularność. O ile w przeszłości sława miała charakter osiągany dzięki nietuzinkowym talentom czy wielkim czynom, będąc właściwie synonimem chwały, o tyle dzisiaj trzeba bardzo niewiele, by na ową sławę, a raczej popularność, zasłużyć.
Wielkie czyny bohaterów zostają dzisiaj wyparte przez migotliwe działania sprytnie zarządzających sobą celebrities. Sława dzisiaj nie łączy się z honorem i zasługami, ale raczej banalną popularnością i byciem rozpoznawalnym. O ile w latach 50. jedynie 12 proc. adolescentów zgodziło się ze stwierdzeniem "Jestem ważną osobą", o tyle 30 lat później już niemal 80 proc. deklarowało aprobatę dlatego stwierdzenia. Wysokie poczucie własnej wartości we współczesnych społeczeństwach przybiera rozmiary monstrualne.
- Dominującym wzorcem funkcjonowania ludzi w społeczeństwach konsumpcyjnych jest zewnątrzsterowność. Jednostki te funkcjonują tak jak, w ich mniemaniu, oczekują od nich inni ludzie. Podejmują działania, dzięki którym zyskują aprobatę innych i relatywnie powszechną akceptację. Ich postępowaniem kierują zatem nie wewnętrzne, głęboko zinternalizowane przekonania, lecz zewnętrzne lustro, którym stają się inni. Ów zewnętrzny radar, który steruje ich postępowaniem, jest niestabilny i chwiejny, analogicznie jak cała rzeczywistość zewnętrzna. Człowiek zewnątrzsterowny jest niepewny siebie i swojej wartości, gdyż jego "ja" rozpływa się w morzu zróżnicowanych oczekiwań innych.
Jeżeli nie ma publicznego poklasku, to nie ma dzisiaj mowy o sukcesie?
- Patrzenie zostaje zrównane z rozumieniem. Współczesny homo videns przypisuje obrazom szczególną rolę, a możliwość ich permanentnej nadprodukcji staje się ważniejsza od tego, co jest pokazywane. Ten proces bywa określany jako szaleństwo widzialności. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że współczesne jednostki, nie mając nic do zaoferowania, krzyczą o atencję całymi sobą. Narcyz jest jednostką głęboko cierpiącą, budując fałszywą fasadę, odczuwa wobec siebie obcość, nieautentyczność, co sprawia, że człowiek taki staje się martwy. Postawa uwodzenia, wokół której buduje mozolnie swoją fasadę, jest niczym więcej, jak reakcją obronną na dojmujący ból, poczucie upokorzenia i niską samoocenę. I tu ujawnia się heroiczna, choć beznadziejna walka narcyza - próbując oszukać innych, wie, że niemożliwe jest oszukanie samego siebie. Co niepokojące, to właśnie wśród nastolatków, mocno podatnych na narcyzm ze względu na występowanie u nich tak zwanego syndromu urojonej publiczności, obserwuje się coraz więcej osób dotkniętych depresją.
Przywołuje pani w "Kulturze..." taką myśl, że obecnie ważny nie jest szacunek a uznanie, uwielbienie. Co to właściwie oznacza?
- Możemy powiedzieć, że kultura staje się narcystyczna wtedy, gdy bogactwo okazuje się ważniejsze od mądrości, popularność ważniejsza od godności, a sukces ważniejszy od szacunku wobec samego siebie. Kultura taka promuje to, co u jednostek przynależy do strefy jungowskiego cienia, a więc arogancję, zarozumiałość, próżność, egocentryzm i samouwielbienie. Mamy do czynienia z procesem, który można określić mianem porzucenia "charakteru" na rzecz "osobowości". Osobowość istnieje wyłącznie wtedy, gdy wystawiona jest na publiczny poklask, zachwalana, a nawet, jak ujmuje to Rosen,"konsumowana" przez największą liczbę ludzi. Zatem szlifowany latami charakter, kształtujący wewnętrzne piękno i siłę jednostki, zostaje wyparty przez migotliwą osobowość, którą człowiek zwykle ogranicza do własnego wizerunku. Jak pokazują badania aż 70-80 proc. z nas uważa się za ludzi lepszych od innych pod różnymi względami - począwszy od przekonania o atrakcyjności osobistej, wyolbrzymionych zdolnościach czy kompetencjach zawodowych. Sposób myślenia przeciętnego mieszkańca Zachodu jest w istocie rzeczy dość prosty - odnieść sukces i być dostrzeżonym. Człowiek, który sam siebie przekształcił w towar, traktuje swoje życie jako kapitał do zainwestowania. Istnienie ludzkie definiowane jest jako posiadające sens wyłącznie wtedy, gdy odniesie się sukces, który zależy od czynników zewnętrznych i oceny innych.
Pisze pani o tym, że narcyzm jest często przyczyną agresji i konfliktów w wymiarze zbiorowym. W jaki sposób działa taki mechanizm?
- Rywalizowanie z innymi o widzialność sprawia, że konkurencyjne jednostki stają się tymi, które zagrażają, a więc pozbawiają relacje ich humanistycznego wymiaru, kierując aktorów społecznych w stronę instrumentalizmu i urzeczowienia jednostek. Czasem działanie takie przybiera katastrofalne formy, gdyż konkurujące z sobą jednostki działają w myśl zasady - zniszczę bądź zostanę zniszczony. W narcystycznej kulturze nie ma przestrzeni na prawdziwą przyjaźń, serdeczność, zaufanie i życzliwość. W kulturze takiej liczą się przede wszystkim rywalizacja, gry interpersonalne, pozory towarzyskości, a stosunki międzyludzkie sprowadzone są do sformalizowanych i bezosobowych fasad. Ludzie budują relacje z innymi wedle dwóch możliwych modeli - albo poprzez zrozumienie, albo poprzez zawłaszczenie. Dla jednostek narcystycznych zawłaszczenie staje się jedyną możliwą formą kontaktu z innymi, gdyż zrozumienie wymaga wyjścia poza własne "ja", zawłaszczenie zaś oferuje możliwość sprawowania kontroli, sterowania relacjami oraz budowania ich podług własnych, egotycznych potrzeb.