Jedna pandemia jeszcze w pełni nie wyhamowała, a potencjalnie może zagrażać nam kolejna. Mowa o pandemii ptasiej grypy, przed którą eksperci ostrzegali od lat. Sam wirus wciąż jest niegroźny dla człowieka, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna i może zmienić się z dnia na dzień - wszak podobny scenariusz wystąpił w przypadku SARS-CoV-2, ale tzw. przesunięcie genetyczne otworzyło mu bramy do ludzkich wnętrzności.
Ptasią grypę H5N1 po raz pierwszy wykryto w Chinach w latach 1996/97, natomiast w 2022 r. rozpoczęła się największa i najgroźniejsza do tej pory fala zakażeń, która dotyka głównie ptaki dzikie i hodowlane. Powrócił więc temat zakażeń wirusem grypy H5N1 u ludzi i coraz częstsze pytania o jego potencjał pandemiczny.
Wirus grypy A/H5N1 jest jednym z podtypów wirusa należącego do rodziny ortomyksowirusów, który może powodować choroby u wielu gatunków zwierząt - także u ludzi. Zaadaptowany do ptaków wysoce zjadliwy szczep nazwany HPAI A(H5N1) jest czynnikiem etiologicznym choroby, powszechnie znanej jako ptasia grypa. O ile transmisja wirusa grypy H5N1 z zakażonego ptaka na inne zwierzę nie jest rzadkością, o tyle nietypowe jest przenoszenie się patogenu bezpośrednio między ssakami, co prawdopodobnie miało miejsce u norek. Czy to oznacza, że zagrożony jest także człowiek? Eksperci nie wykluczają takiego scenariusza, ale jednocześnie dodają, że ryzyko takie jest bardzo niskie.
- Patogen ten jest enzootyczny - a więc utrzymuje się w populacji - wśród ptaków, zwłaszcza w Azji Południowo-Wschodniej. Według WHO i FAO patogeniczność szczepów H5N1 na obszarach endemicznych stopniowo wzrasta, ale sytuacja związana z ptasią grypą u ptaków hodowlanych jest, póki co pod kontrolą dzięki szczepieniom. Nie ma też obecnie silnych dowodów naukowych na przenoszenie się tego wirusa z człowieka na człowieka - mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, mikrobiolog, diagnosta laboratoryjny, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz asystent w Zakładzie Mikrobiologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM.
Kluczowym czynnikiem ryzyka infekcji H5N1 jest kontakt z zakażonym drobiem, ale obserwacje wykazały, że przenoszenie wirusa z chorych ptaków na ludzi jest "mało efektywne", choć nie niemożliwe. Pierwsze potwierdzone przypadki zakażenia ludzi przez szczep H5N1 miały miejsce w Hongkongu w 1997 r., a kolejne ogniska epidemiczne zgłoszono w Azji w latach 2004-2012 oraz 2014-16. Do 31.12.2022 r. WHO ogłosiła łącznie 868 przypadków zakażeń A/H5N1 u ludzi, w wyniku których zmarło 457 osób (52,6%).
- Około 60% ludzi, o których wiadomo, że zostali zakażeni azjatyckim szczepem HPAI A(H5N1), zmarło z jego powodu. Trzeba też nadmienić, iż H5N1 może zmutować lub dokonać reasortacji z innym szczepem wirusa grypy w szczep zdolny do przełamania bariery gatunkowej i skutecznego przenoszenia z człowieka na człowieka. Obecnie sytuację w krajach azjatyckich uważa się za poważną, ze względu na zgon 11-letniej dziewczynki z Kambodży (pierwszy od 5 lat), której ojciec uzyskał także pozytywny wynik testu na obecność wirusa grypy H5N1 - dodaje dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Największym zagrożeniem nie jest, że ludzie zaczną zarażać się szczepami H5N1 od chorych ptaków, ale że wirus zmutuje i "dojrzeje" w ciałach innych ssaków. Podobnie było w przypadku SARS-CoV-2, który przez długi czas krążył wśród nietoperzy, ale to łuskowce umożliwiły mu, przedostanie się do ludzi. Jeżeli zatem mamy się obawiać wirusa grypy H5N1, to pochodzącego od gospodarza pośredniego.
Sytuacja byłaby bardziej niepokojąca, gdyby istniały przesłanki, że wirus rozprzestrzenia się między ssakami bardziej podobnymi genetycznie do ludzi, np. innymi naczelnymi. Problemem byłoby także wykrycie wirusa grypy H5N1 wśród świń, które mogą być zakażane zarówno przez szczepy wirusów grypy pochodzących od ptaków, jak i od człowieka - w ten sposób powstają ich nowe warianty genetyczne. Na szczęście jednak niczego takiego nie zaobserwowano.
Co musi wydarzyć się, aby wirus grypy H5N1 przełamał bariery gatunkowe i zyskał potencjał infekcyjny wśród ludzi? Kluczowy jest konkretny ciąg zdarzeń i wystąpienie tzw. dryfu lub shiftu (przesunięcia) antygenowego. Oba z wymienionych są zjawiskami zmienności genetycznej, polegającymi na spontanicznych mutacjach podczas replikacji wirusa grypy (dryf) lub wymianie jednego, lub kilku fragmentów jednoniciowego RNA (shift), które prowadzą do zmian antygenowych glikoprotein: hemaglutyniny (H) i neuraminidazy (N). W wyniku takich zjawisk powstają nowe warianty genetyczne wirusa grypy, przeciwko którym organizm nie ma wytworzonej odporności. Z tego powodu konieczna jest regularna zmiana składu szczepionek przeciwgrypowych.
- Ptasia grypa przenosząca się na ssaki nie jest niczym nowym - takie zakażenia stwierdzano już 25 lat temu. Potencjalnie cały czas istnieje ryzyko dla człowieka, zwłaszcza po przesunięciu genetycznym. Wirusy grypy są wysoce zmienne i łatwo może dojść do powstania nowego wariantu zdolnego do przełamania bariery międzygatunkowych - mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Dryf i shift antygenowy występują wśród wszystkich znanych szczepów grypy, nie tylko tych występujących u ludzi. Eksperci twierdzą, że seria zdarzeń zwiększająca zjadliwość szczepów H5N1 u ludzi jest skomplikowana i porównują ją do gry liczbowej - szansa na "wygraną" istnieje, ale jest statystycznie niewielka. Nie jest jednak zerowa, a to wystarcza, by podsycać obawy wśród ludzi.
W Stanach Zjednoczonych odnotowano jeden przypadek zakażenia szczepem H5N1 u ludzi - był to więzień w Kolorado, który ubijał zarażone ptaki na farmie. Poprzednie przypadki przeniesienia choroby na ludzi wystąpiły w Azji Południowo-Wschodniej i Afryce Północnej i dotyczyły osób, które miały bezpośredni kontakt z ptakami. Wskaźnik zgonów był wysoki, chociaż liczby te mogą być zniekształcone przez ograniczoną liczbę zgłoszeń łagodnych przypadków.
Warto wspomnieć także o zarażonych szczepami H5N1 kaczkach i innych ptakach wędrownych, które mogą pokonywać duże odległości i przenosić wirusa do innych części świata. Dlatego właśnie jedynym sposobem walki z patogenem często jest wybijanie całych stad zainfekowanych ptaków. Padlinożercy, tacy jak niedźwiedzie, szopy i lisy również mogą się zarażać, prawdopodobnie po zjedzeniu martwego lub chorego ptaka. Niedawno w Peru znaleziono ponad 500 martwych lwów morskich, u których wykryto wirusa grypy H5N1. Nie jest jasne, czy wirus rozprzestrzeniał się wśród tych gatunków, czy też zwierzęta zostały zarażone przez żywność. Nie jest to jednak nich dziwnego, bo ssaki morskie - takie jak foki czy uchatkowate - powszechnie zarażają się wirusami grypy.
Czy możemy coś zrobić, by się uchronić przed szczepami H5N1? Amerykańskie CDC sugeruje unikanie bezpośredniego kontaktu z dzikim ptactwem, zwłaszcza martwym, a jeżeli istnieje potrzeba np. usunięcia go z karmnika, warto zaopatrzyć się w maskę i rękawice. Czynności higieniczne, których nauczyliśmy się podczas pandemii COVID-19, czyli częste mycie rąk i dezynfekcja powierzchni, na których wirus mógł przebywać, to proste, a przy tym skuteczne metody prewencji.
Nie ma obaw przed spożywaniem drobiu i jaj, które pochodzą ze sprawdzonych źródeł i są przygotowywane we właściwy sposób (np. gotowanie). Wirusy grypy - w tym i ptasiej H5N1 - są wrażliwe na zwiększoną temperaturę, a przemysł drobiarski na całym świecie jest ściśle monitorowany i ma konkretne standardy zdrowotne. Nie ma jednak pewności, czy wirusy ptasiej grypy nie są przenoszone poprzez żywność.
Trudno przewidzieć, co w przyszłości wydarzy się z wirusem ptasiej grypy. Zmiany klimatyczne i urbanizacja sprawiają, że ludzie i dzikie zwierzęta żyją bliżej siebie, co oznacza więcej możliwości kontaktu między nimi. Naukowcy na całym świecie aktywnie pracują nad wykrywaniem, reagowaniem i nadzorem genetycznym nad ogniskami ptasiej grypy u ptaków i ssaków. Teraz jesteśmy bezpieczni, ale musimy pozostać czujni.