Reklama

- Zgodnie ze szkołą waldorfską np. stół wykonany powinien być z litego drewna - w środku ma być taki sam, jak na zewnątrz. Tego oczekuje się też od człowieka - to, co manifestujesz na zewnątrz, wynika z twojego środka, nie ma miejsca na dwulicowość - tłumaczy Agnieszka Nowak, artystka, która od 10 lat zajmuje się szyciem lalek na pełen etat. Jej dzieła można podziwiać na stronie lalinda.pl.

Cena prawdziwych lalek waldorfskich zaczyna się od 900 zł, ale zwykle trzeba wydać ponad tysiąc złotych. Ktoś może stwierdzić, że to za dużo jak na szmacianą zabawkę. Czy jednak za dużo jak na dzieło sztuki wykonane przez prawdziwego artystę? I czy na pewno na lalki waldorfskie można traktować jak zwykłe zabawki. Do kwestii finansowych wrócimy na końcu artykułu.

Tradycyjnie bez plastiku

Reklama

- Trzeba sobie zdawać sprawę, że lalki waldorfskie mają ponad 100 lat. Wykonuje je się z naturalnych materiałów. Wtedy, kiedy zostały stworzone, nie było plastiku. Wszystko robiło się z tego, co dawała natura i tę tradycję w przypadku lalek podtrzymano. Dalej używamy owczego runa, które ma cudowne właściwości, między innymi pochłaniania zapachy i ogrzewa, w końcu to jest wełna.

"Wychodzi kompletnie nic"

Małgorzata jest kobietą po 60, plastyczką, ilustratorką. W pewnym momencie poczuła, że chce wykroczyć poza kartkę i papier i dać upust swojej kreatywności. I wtedy trafiła na prace między innymi Agnieszki Nowak. Okazało się, że jedne z najpiękniejszych lalek powstają w Polsce.

- O technice dowiedziałam się z internetu. Chciałam zrobić coś dla własnej przyjemności i szukałam jakiejś postaci, która by mnie zainspirowała. Wtedy dowiedziałam się, że są różne rodzaje lalek i nie są one przypadkowym połączeniem szmatek i wełenek, ale przemyślaną techniką. Kiedyś mamy szyły lalki dla swoich córek. I już to jest fascynujące. Jeśli chodzi o Lalindę, w całej masie wyszukiwanych zdjęć, wzroku nie mogłam oderwać właśnie od rzeźbionych przez panią Agnieszkę twarzy. Nie mogłam uwierzyć, że takie modelowanie może być wykonane z materiału, więc zaczęłam szukać instrukcji na YouTubie. Ale nawet najbardziej precyzyjne tłumaczenia, nie dawały rezultatu - opowiada Małgorzata.

- Wydawało się, że pozszywać ciałko, zrobić głowę i jakieś ubranko - to łatwe. No i wychodzi kompletne nic. Dlatego zapisałam się na kurs i wtedy dowiedziałam się, jaka to magia. Specjalny materiał, uszyte włosy, wełniane runo w środku, ścieg igły, proporcje ciałka, rozstaw oczu - wszystko ma swój kanon i nic nie jest przypadkowe. To właśnie mnie zaskoczyło - nic z przypadku, ale przemyślany, precyzyjny i wyliczony przepis na lalkę.

Technika szycia lalek waldorfskich jest bardzo skomplikowana, zwłaszcza w przypadku tych z rzeźbionymi twarzami. To godziny spędzone na nakłuwaniu i utwardzaniu wełny, precyzyjnym łączeniu elementów.

- Lalki są fascynujące na dwa sposoby: jeden to głowa, a drugi ciałko - wyjaśnia Małgorzata - Każda buzia jest inna i niepowtarzalna ze swoimi indywidualnymi cechami, co sprawia, że jest jak żywa istotka. Ciałko ma miękkie i wyginające się naturalnie, jak człowiek w odpowiednie strony, co też ją ożywia. Nawet dla osoby średnio zaawansowanej, obeznanej z technikami krawieckimi jest trudne i uszycie wymaga ogromnej cierpliwości i dokładności. Osobnym bytem jest głowa z umyślnie splecionymi specjalnymi nitkami, które tworzą mimikę twarzy. A drugim bytem ciałko z rączkami na guziki w środku. Najtrudniejsze jest uformowanie twarzy, bo od tego zależy charakter postaci, jaką stworzymy.

Agnieszka Nowak zwraca uwagę, że nawet najlepsze szkolenia nie wystarczą. Konieczna jest odpowiednia wyobraźnia, praktyka i... cała reszta przydatnych umiejętności. Trzeba uszyć 100 lalek, by tę 101 uznać za udaną.

- Zajmuję się szyciem lalek od 10 lat i uczyło się u mnie bardzo dużo osób, niewiele z tych osób szycie kontynuuje. Przede wszystkim dlatego, że trzeba znaleźć w sobie spore pokłady cierpliwości. Szycie lalek to konieczność zdobycia w sobie umiejętności z kilku zawodów. Nie tylko trzeba być projektantem lalki, odzieży dla lalki. Trzeba nauczyć się, jak być krawcem, jak szewcem, kapelusznikiem. To jest wyzwanie. Rękodzieła nie da się nauczyć teoretycznie, trzeba być gotowym na popełnianie błędów. Jak dobry nie byłby nauczyciel, ręce muszą nauczyć się same - opowiada Agnieszka Nowak.

O delikatności i naprawianiu

-  W myśl zasady waldorfskiej delikatność lalek jest bardzo ważna. Dziecko musi być uważne w zabawie. Jeśli chcemy mieć uważnych dorosłych, to musimy uwagi nauczyć dzieci. Jeśli dziecko ma wyrosnąć na osobę kreatywną, trzeba pozwolić na kreatywność od najmłodszych lat - wyjaśnia Agnieszka z Lalindy.

- Dziecko, które dostaje wszystko gotowe, w określonej formie, nie ma miejsca na to, żeby tworzyć. Dlatego w przedszkolach waldorfskich są deski, tkaniny, stojaki, żeby dzieci mogły kreować. Jeśli zaczną jako dzieci, będą takie jako dorosłe.

Zasada ta ma przełożenie na zabawy i jest częścią tego, co dają nam waldorfskie lalki.

- Jeśli dzieci zaczynają myśleć o tym, czym się bawią, z taką samą uwagą będą skupiać się na zadaniach w życiu dorosłym. Na lalkach waldorfskich dzieci mają uczyć się opieki. Jeśli jest to lalka szmaciana, wiadomo, że nie można jej wsadzić w błoto, bo nie da się jej tak łatwo umyć, jak plastikowej. Jeśli dajemy zabawki, które nie wymagają troski, dziecko tej troski nie będzie musiało okazywać i tak samo będzie się zachowywać jako dorosły człowiek. Nauczy się, że o przedmioty nie trzeba dbać i to zostanie - jeśli się zepsuły, zniszczyły, to się je od razu wyrzuca, nie próbuje się ich naprawiać, nie trzeba o nie tak bardzo dbać. Dawniej rzeczy było tak mało i były tak cenne, że oczywistością było się o nie troszczyć.

Zapach domu zamknięty w szmatkach

- Słyszałam, że ktoś używał lalki, jak kompres na brzuch. Gdy dziecko zasypia przytulone do swojej zabawki, ona go ogrzewa.

Choć na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, czasem zapachy lepiej działają na naszą pamięć niż wzrok. Uruchamiają podświadomość, przywołują wspomnienia. Gdy dotrze do nas zapach np. klatki schodowej prowadzącej do babcinego mieszkania, charakterystyczna woń koca, którym mama nas okrywała do snu w dzieciństwie, momentalnie nasz mózg przenosi nas w tamto miejsce i tamte czasy. Agnieszka Nowak podkreśla, jakie znaczenie ma zapach lalek waldorfskich.

- Owcza wełna charakteryzuje się tym, że pochłania zapachy. Na wakacjach mój pięcioletni wówczas syn powiedział mi kiedyś: mamo, jedyne czego mi brakuje to zapachu naszego łóżka. Możliwe, że my dorośli nie jesteśmy na to tak wrażliwi, zwłaszcza, że dużo zapachów w naszym otoczeniu jest sztucznych - perfumy, odświeżacze, środki chemiczne. Małe dzieci są natomiast połączone ze wszystkimi swoimi zmysłami i ten zapach jest dla nich naprawdę istotny.

- W przedszkolu waldorfskim, do którego uczęszczał mój syn, panie prały lalki w okresie wakacji albo dłuższej przerwy tak, żeby zabawki zdążyły nasiąknąć zapachem przedszkola. I tu jest odpowiedź, dlaczego do wykonania tradycyjnej lalki wciąż używa się tych samych materiałów.  

- Szyłam lalkę ze wskazania psychologa dla dziecka, które miało problem, żeby rozstawać się z mamą. Lalka, która pachniała domem, spełniła pokładane w niej oczekiwania. Dziecko, które pierwsze dwa lata życia spędziło w szpitalu, kiedy poszło do przedszkola, nie potrafiło poradzić sobie z tym, że zostaje poza domem samo. Psycholog zasugerował jego mamie kupno lalki waldorfskiej i faktycznie, to był ten kawałek bezpiecznej przestrzeni, który pachnąc znajomo, pozwalał maluchowi poczuć się bezpiecznie.

Dla kogo są lalki?

- Jeśli ktoś zgłasza się do mnie, by kupić taką lalkę jako prezent na pierwsze urodziny, najczęściej odradzam ten pomysł. Uważam, że moje prace są dla dzieci co najmniej 3+, kiedy lalka trafi do dziecka, które naprawdę będzie potrafiło obsługiwać ją samodzielnie.  I akurat teraz jestem w trakcie szycia dla osoby, która wróciła po latach by kupić lalkę dla dojrzalszego dziecka, na czwarte urodziny. I to jest bardzo miłe.

- Są też dzieci, które nie bawią się lalkami - Agnieszka Nowak podkreśla, że nie chce tworzyć pewnej fikcji, że każde dziecko od razu dla laki rzuci w kąt inne zabawki - Jeśli ktoś bliski kupuje taką lalkę w prezencie, to tylko on wie, że została zrobiona na zamówienie, że kosztowała tyle pieniędzy. Specjalna jest tylko dla tej osoby. Wiem, że wielu dorosłych realizuje własne pragnienie, a nie pragnienie dziecka. Są jednak dzieci, które bardzo związują się ze swoimi lalkami. Już jako starsze piszą do mnie np. listy i proszą o zestawy nowych ubranek. I ja wtedy wiem, że te lalki żyją.

- Czasem wracają do mnie osoby, by opowiedzieć, co lalka zmieniła w ich życiu.  Np. dziecko stało się bardziej samodzielne, dostało "swoje dziecko", którym musiało się opiekować. Nagle było łatwiej jeść, zasypiać.

Zwykłe czy niezwykłe?

Małgorzata wystawiła kilka swoich lalek na targach produktów dla dzieci, gdzie sprzedawała autorskie plakaty - każdy odwiedzający brał do ręki jedną z księżniczek albo aniołka, zachwycał się, pytał o cenę... i odkładał najdelikatniej jak mógł, słysząc, że kosztują kilkaset złotych. Nie jest mi przykro, że ich nie sprzedałam, chciałam jedynie sprawdzić rynek. Lalki zostały w rodzinie - wnuczka opiekuje się nimi unikając błota - śmieje się Małgorzata. - Choć na rynku znajdziemy tańsze odpowiedniki, powinno się pamiętać, że cena prawdziwej lalki waldorfskiej to materiały najwyższej jakości, często sprowadzane z zagranicy, godziny pracy nad jedną postacią, poranione palce i kawałek serca autora zaszywany wewnątrz precyzyjnie uszytego ciałka.

- Niewiele osób szyje lalki, ponieważ wymagają one tak dużego nakładu czasu, lecz jest jeszcze jeden ważny czynnik - trzeba też te lalki sprzedać. Osoby twórcze rzadko mają naturę sprzedawców. Konieczność wycenienia własnej pracy, zwłaszcza jeśli to zabawka dla dziecka jest trudna - podkreśla Agnieszka Nowak.

W takim razie zwykłe czy niezwykłe zabawki? Każdy, kto się nad tym zastanawia, powinien spojrzeć w wielkie haftowane oczy i ocenić, czy dziecko w tych oczach zobaczy coś więcej. Przyjaciółkę, powierniczkę sekretów, wspomnienie pięknego dzieciństwa. I jego zapach.