Reklama

27-letnia Marta, za namową koleżanek, zaczęła szukać miłości w sieci. Wszystko wydawało się proste. Wystarczy założyć konto w aplikacji randkowej, wrzucić zdjęcie, dodać krótki opis, a później przeglądać zdjęcia setek mężczyzn i wśród nich znaleźć tego jedynego. Faktycznie, wiadomości od zainteresowanych mężczyzn, zaczęły przychodzić dość szybko.  

- Trafiłam kiedyś na faceta, który na samym początku zaproponował zabawę. Polegała na tym, że napisze trzy rzeczy o mnie na podstawie zdjęcia, które dodałam. Ja miałam powiedzieć, czy trafnie udało mu się mnie ocenić. W tym samym czasie aplikacja sparowała go z moją koleżanką. Jej nie tylko zaproponował tę samą grę, ale też w swojej ocenie napisał dokładnie to samo, co mi - mówi Marta.

Reklama

Okazało się, że był to dobrze opracowany system. 

Kluczowe jest tu słowo "dokładnie", bo Marta odpadła, kiedy nie spełniała jednego z wymogów - nie przepada za piciem dużych ilości alkoholu. W dalszej rozmowie wyszło, że każdy punkt jest dla niego równie ważny. Filip swoją listę oczekiwań, zapakowaną pod przykrywką zabawy, opracował na podstawie ponad stu randek, na które umówił się przez internet. - Stworzył "algorytm" do szukania ideału - wyjaśnia Marta.

- Ta "zgadywanka" odbywa się na początku, by nie tracić czasu na kogoś, kto nie spełnia oczekiwań. Zero romantyzmu, czysta kalkulacja - dodaje.

"W aplikacjach randkowych możesz znaleźć trzy rzeczy"

Temu niedopasowaniu postanowiła przyjrzeć się grupa naukowców z Queen Mary University of London. Badając zachowania użytkowników jednej z aplikacji randkowych odkryli, że kobiety przesuwają palec w prawo (pozytywna ocena- red.) tylko, gdy są naprawdę zainteresowane kontaktem. Mężczyźni natomiast oceniają pozytywnie niemal wszystkie użytkowniczki, bez większego zastanowienia.

W konsekwencji mężczyźni wysyłali wiadomość tylko do 7 procent kobiet, którymi wyrazili zainteresowanie. Kobiety decydują się napisać do 21 procent ze swoich par. Oznacza to, że mężczyźni są mniej wybredni na etapie selekcji, ale rzadko są zainteresowani na tyle, by podjąć rozmowę lub wybranych profili jest tak dużo, że napisanie do wszystkich jest po prostu niemożliwe. Kobiety natomiast, gdy wśród setek profili wskażą te, które są dla nich najbardziej interesujące, przywiązują się do swoich wyborów.  

W rzeczywistości rodzi to liczne frustracje i niedomówienia. Z jednej strony mężczyźni odbierają to zachowanie jako egoistyczne przebieranie w nich. Z drugiej strony, kobiety nie potrafią zrozumieć, dlaczego pierwszy sygnał, który dostały, był fałszywy.

Tak też sprawę widzi Marcin, który z aplikacji randkowych korzysta już 2 lata. - Często mam poczucie, że kobiety są tam tylko po to, żeby się dowartościować. Zbierać przesunięcia w prawo i chwalić się koleżankom, ilu facetów do nich pisze. Tymczasem, jeśli chcesz umówić się na spotkanie, wcale nie jest łatwo - mówi.

To tylko jedna strona medalu, bo w sieci, poza poszukiwaczami romantycznej miłości, są jeszcze dwie inne grupy ludzi. Podział ten tłumaczy mi Paweł, który sam opracował listę cech, które musi spełnić kandydatka, żeby doszło do pierwszego spotkania.

Problem pojawia się, gdy o takim podejściu do sprawy druga strona dowiaduje się dopiero na randce. Taka sytuacja spotkała Kasię. - Umówiliśmy się na kawę, siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy. Nie było to najbardziej porywające spotkanie w moim życiu, ale rozmowa jakoś się kleiła. Po 30 minutach chłopak, z którym się umówiłam, wstał i obwieścił mi, że wychodzi. Dodał, że nie zapłaci, bo randka nie spełniła jego oczekiwań. Byłam w takim szoku, że nic nie odpowiedziałam. Poczułam się jak źle ocenione danie w jakieś aplikacji - opowiada. 

Na wzór dziadków i rodziców

Według badania "Jak kochają Polacy?" realizowanego przez portal Sympatia.pl aż 80 proc. Polaków przyznało, że miłość to najważniejsze spoiwo związku, jednocześnie przyznając, że niełatwo ją znaleźć. 70 proc. respondentów za taki stan rzeczy obwinia współczesność, która ich zdaniem nie sprzyja budowaniu stałych relacji. Uważają, że świat kapitalizmu, który przyzwyczaja nas do zmian i ciągłego szukania wyzwań, zniechęca do inwestowania w związek i cierpliwą pielęgnację. Za wzór stawiają sobie związki swoich rodziców i dziadków.

Pozostaje więc pytanie, czy w przeszłości faktycznie większość związków była udana, czy może raczej mniej akceptowalne społecznie były rozwody. Nie bez znaczenia pozostaje też rozwój nowych technologii, który sprawia, że w ciągu życia poznajemy nawet kilka razy więcej ludzi niż jeszcze 30 lat temu. 

Wbrew pozorom to właśnie wspomnienie, nieraz wyidealizowane stałych związków naszych rodziców, nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. Z jednej strony wciąż popularny jest model, gdzie miłość nie jest tylko uczuciem, ale przede wszystkim poświęceniem dla drugiej osoby. Rodzajem umowy, na którą świadomie decydują się dwie osoby. Kluczem jest dane słowo, które zawsze powinno być punktem wyjścia we wspólnych decyzjach. Z drugiej strony, coraz silniej wybrzmiewa nurt, który zakłada, że to siebie należy zawsze stawiać na miejscu. Nie chodzi tu o zwykły egoizm, o który najłatwiej byłoby posądzić współczesność, ale o indywidualizacje celów i stawienie na rozwój konkretnej jednostki. W obu modelach jest sporo wad oraz zalet. Mimo że taki dysonans w jakimś stopniu funkcjonował zawsze, to dziś nabiera zupełnie innego znaczenia. 

Po pierwsze, znacznie więcej życiowych decyzji zostaje zaakceptowanych przez ogół społeczeństwa. Po drugie, poprzez globalizację i rozwój mediów społecznościowych obserwujemy więcej różnych życiowych rozwiązań. Punktów odniesienia jest przecież znacznie więcej, bo nie ograniczają się do najbliższej wspólnoty lokalnej. Po trzecie, liczba relacji, które zawieramy i rozwijamy w trakcie naszego życia, znacząco wzrosła.

Kolejnym ogromny wyzwaniem, przed którym stoją dziś młodzi ludzie poszukujący miłości, jest zmiana modelu życia kobiet i mężczyzn. Dziś to kobiety znacznie częściej kończą studia wyższe i w poszukiwaniu pracy przeprowadzają się do dużych miast. Mężczyźni pozostają w mniejszych miejscowościach i wsiach, bo to oni częściej decydują się na pomoc w rodzinnych biznesach czy gospodarstwach. Miejskie życie sprzyja natomiast liberalizacji poglądów młodych kobiet i tu pojawia się kolejny problem, czyli rozjazd politycznych preferencji i światopoglądowych przekonań wśród wchodzących w dorosłe życie dziewczyn i chłopców.

Ta mieszanka różnych niedopasowań składa się na przekonanie, że coraz trudniej znaleźć osobę, która od życia oczekuje tego samego.