Reklama

"Była bogini Hollywood stoczyła się na dno" krzyczały na pierwszych stronach amerykańskie tabloidy pod koniec 70., ilustrując materiały zdjęciami starszej kobiety z półprzytomnym wzrokiem i pisząc się o jej alkoholizmie.

Rzeczywiście gwiazda "Gildy" nadużywała alkoholu, a ten skutecznie maskował objawy choroby, na którą już wtedy cierpiała. W 1976 roku świat obiegły zdjęcia zrobione na lotnisku Heathrow w Londynie, pokazujące histeryzującą Ritę Hayworth, usuniętą z samolotu po niekontrolowanym wybuchu złości. Wcześniej aktorkę odesłano z planu filmowego pod Londynem, bo nie potrafiła zapamiętać swojej roli. Uznano, że nie może już grać. "To koniec Rity Hayworth " - krzyczały nagłówki gazet. Było to cztery lata po ostatnim jej filmie "Gniew boży", który z trudem ukończyła. Wszyscy utratę pamięci przypisywali alkoholowej demencji.

Reklama

Dopiero w 1980 roku, kilkanaście lat od wystąpienia pierwszych objawów choroby, zdiagnozowano u niej chorobę Alzheimera i podano to do publicznej wiadomości. Historyk medycyny Barron H. Lerner napisał wtedy, że Hayworth stała się "pierwszą publiczną twarzą Alzheimera", dowodem na to, że wielkie cierpienie ociera się o nas nierozpoznane i aktem odwagi ze strony rodziny było upublicznienie tego. To pomogło chorym i ich najbliższym, walczącym z tą chorobą. "Nie wiedząc o tym, Hayworth pomogła zdestygmatyzować stan, który nadal może zawstydzać ofiary choroby i ich rodziny" - pisał Lerner.

Ostatnią dekadę życia dawna "bogini miłości" spędziła zamknięta we własnym mieszkaniu, tracąc kontakt z rzeczywistością. Opiekowała się nią córka Yasmin Aga Khan, która po śmierci matki całkowicie poświęciła się pracy w Stowarzyszeniu Chorych na Alzheimera.

Kto jednak sądzi, że do momentu choroby życie jednej z największych hollywoodzkich gwiazd, usłane było różami, jest w błędzie. Już jako dziecko zaznała cierpienia, od którego nie potrafiła się uwolnić. W dorosłym życiu ani wielka uroda i sława, ani fatalnie wybierani partnerzy, nie pozwolili jej na przerwanie zaklętego kręgu.

Na początku był taniec

Przenosimy się więc w lata 20. minionego wieku.

Sześcioletnia pyzata dziewczynka o kruczoczarnych włosach tańczy na scenie wraz z rodzicami, wzbudzając zachwyt, ale i zdziwienie gości. Bo miejscem, w którym pląsa, jest nocny klub w Nowym Jorku. Dziewczynka uśmiecha się szeroko. Czy sprawia jej to radość? Wiele lat później przyzna: "Od kiedy miałam trzy i pół roku, dawano mi lekcje tańca. Wcale mi się to wtedy nie podobało, ale nie miałam odwagi odmówić ojcu. Więc tańczyłam. Ćwicz, próbuj, trenuj, ile się da, to była moja młodość".

Taniec dziewczynka ma we krwi. Jej ojciec, Hiszpan, jest nauczycielem flamenco, matka - Amerykanka angielsko-irlandzkiego pochodzenia, tancerką w rewii Ziegfelda. Z Nowego Jorku przenieśli się do Hollywood, bo ojciec uznał, że tu taniec jest bliżej filmu i szanse na karierę znacznie większe. Kiedy Rita nieco podrosła, a sceniczna partnerka ojca i zarazem jego siostra Elisa nabawiła się kontuzji, bez wahania zastąpił ją niespełna trzynastoletnią Ritą.

Ponieważ w Los Angeles występy nieletnich w nocnych klubach były zabronione (mimo że trzynastolatka wyglądała na 16 lat), rodzina przeniosła się do meksykańskiej Tijuany. W latach 30. było to modne miejsce turystyczne, odwiedzane przez ludzi z Los Angeles.

Właśnie tam, w klubie Caliente, trzy lata później szesnastolatkę o idealnej figurze, południowej urodzie i kocich ruchach wypatrzył Winfield Sheehan - szef Fox Film Corporation. Tydzień później zorganizował jej test ekranowy. Kilka dnia później podpisał sześciomiesięczny kontrakt w imieniu Studia Fox z Ritą Cansino.

Był rok 1934. Młodziutka aktorka pojawiła się po raz pierwszy na ekranie w niewielkiej roli w filmie "Cruz Diablo". Za kilka lat świat miał ją poznać jako Ritę Hayworth.

I stracić dla niej głowę.

Winy ojca

Margarita Carmen Cansino urodziła się 17 października 1918 roku w Nowym Jorku, na Brooklynie. Ojciec Eduardo Cansin chciał koniecznie, by jak on i jego żona Volga Hayworth została profesjonalną tancerką. Matka miała nadzieję, że zostanie aktorką. Również jej dziadek, Antonio Cansino, był znanym hiszpańskim tancerzem klasycznym. Popularyzował bolero, jego szkoła tańca w Madrycie była znana na świecie. 

Rita (tak rodzina skracała imię Margarita) chodziła na zajęcia taneczne do słynnego Carnegie Hall, gdzie uczył jej wuj Angel Cansino. Po przeprowadzce do Hollywood ojciec założył własne studio tańca, gdzie kształcił takie gwiazdy, jak James Cagney czy Jean Harlow. Podczas wielkiego kryzysu stracił inwestycję, ponieważ na taki luksus, jak klasy taneczne nie było stać dawnych bywalców. Studio upadło.

Meksyk pozwolił rodzinie Cansino stanąć na nogi, nie mówiąc o tym, że tam przypieczętował się los Rity po zaproszeniu od Foxa. Ale jeśli wierzyć biografce gwiazdy Barbarze Leaming, autorce książki: "Jeśli to było szczęście: biografia Rity Hayworth", także tam zdarzyło się coś jeszcze.

Nastoletnia tancerka była molestowana seksualnie przez ojca, z czym nie uporała się do końca życia. Tę mroczną tajemnicę, skrywaną przed światem, zdradzić miała wiele lat później największej miłości swojego życia - Orsonowi Wellesowi. Według Leaming to naznaczyło jej życie wiecznym poczuciem winy, uczuciem typowym dla ofiar kazirodztwa. W filmie dokumentalnym "Legenda i kariera bogini miłości" otoczenie gwiazdy, niemające pojęcia o czynach Eduarda, podkreśla, że ojca i córkę łączyły relacje "na pierwszy rzut oka niemal kazirodcze".

Czternastoletnia Rita wyglądała tak dojrzale, że była brana za życiową partnerkę, a nie córkę własnego ojca. On zaś traktował ją jak kobietę, nie jak swoje dziecko. Była zdania, że zawdzięcza ojcu tak wiele, iż próby zmiany ich relacji byłyby niewdzięcznością. Aby uwolnić się od ojca, już jako osiemnastolatka wyszła za mąż - za mężczyznę dwa razy od siebie starszego, niemal w wieku Eduardo.

Za Edwarda Judsona.

Narodziny Rity Hayworth

Pierwszy mąż przyszłej gwiazdy, na pewno miał dobry gust i zrobił dużo dla rozwoju kariery Rity. Nikt nic o nim nie wiedział, on zaś podawał się m.in. za sprzedawcę samochodów. Zaangażował się w rozwój kariery młodej żony, bo chciał na niej zarobić i widział jej potencjał.

Gdy się poznali, miała już za sobą kilka niedużych ról - głównie egzotycznych cudzoziemek w filmach Foxa. Jej odkrywca Sheehan widział ją w filmie "Dolores del Río", ale to słynny Darryl F. Zanuck pełnił funkcję producenta wykonawczego.

Tym razem zawiódł go instynkt. Nie przedłużył umowy z Ritą i wydawało się, że to koniec aktorskiej przygody. Ale wtedy zainteresowała się nią Columbia Pictures, podpisując siedmioletni kontrakt. Jej szef Harry Cohn zaczął od zmiany nazwiska na mniej hiszpańskie. Rita zdecydowała się przyjąć panieńskie nazwisko matki - Hayworth. Przede wszystkim jednak nakłonił ją do zrobienia operacji plastycznej, polegającej na usunięciu metodą elektrolizy części włosów ze zbyt niskiego czoła. Po niej linia podniosła jej się o 2,5 centymetra. Przekonał ją również do bolesnego przeszczepu włosów, zmieniając ich kolor z czarnego na ognistorudy, który stał się jej znakiem rozpoznawczym.

Była teraz autentyczną pięknością. Cohn namówił sławnego milionera, lotnika i reżysera Howarda Hawksa, by dał jej małą rolę w dramacie "Only Angels Have Wings", w którym zagrała obok Cary'ego Granta. Nie dało się jej nie zauważyć. Posypały się propozycje. Stała się jedną z bardziej pożądanych gwiazd Columbii.

Mąż skwapliwie liczył i inwestował zarabiane przez nią pieniądze. O tym małżeństwie mówiła: "Poślubiłam go z miłości, a on widział we mnie inwestycje. Był zazdrosny i kłótliwy. Wyrachowany i despotyczny. Nigdy się nigdzie nie bawiłam, będąc z nim, nie pozwalał mi podjąć żadnej decyzji. Moja osobowość czołgała się głębiej i głębiej w skorupę". Po latach przyznała też, że namawiał ją, żeby... przespała się z Cohnem, bo to pomoże jej karierze. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że Cohn molestował Ritę przez długie lata.

W tym związku Rita wytrzymała cztery lata. Gdy wzięli rozwód, została bez grosza. Judson zmusił ją do przepisania na siebie niemal całego majątku, grożąc, że inaczej wyrządzi jej "wielką szkodę". Złożyła wniosek o rozwód z zarzutem okrucieństwa, ale nie walczyła o pieniądze. Ani teraz, ani później, gdy kończyły się jej kolejne małżeństwa. We wspomnianym dokumencie przyjaciele opowiadają, że nie miała (dosłownie) na obiad i chodziła na ciepłe posiłki do znajomych.

Judson zabrał wszystko, co zdążyła zarobić.

Pin-up girl i Fred Astaire

Jej kariera zaczęła galopować w momencie, gdy wybuchła II wojna światowa i amerykańscy żołnierze byli na froncie. W 1941 r. Columbia Pictures zorganizowała jej sesję zdjęciową w magazynie "Life", po której stała się najsłynniejszą pin-up girl lat 40. Na okładce kusiła w kostiumie kąpielowym, ale furorę zrobiło zdjęcie Rity umieszczone w środku magazynu - ubrana w koronkowy gorset siedziała na nim nam łóżku tak piękna, że zapierało dech.

Przez dwa lata nie miało sobie równych, gdy mowa o dochodach ze sprzedaży. Prawie każdy żołnierz amerykański miał je ze sobą. Młodsi bracia aktorki donosili jej o tym z frontu.

Cohn wypożyczył ją Metro-Goldwyn-Mayer do filmu "Susan i Bóg", w którym zagrała u boku Joan Crawford. Później była "Rudowłosa" (1941) i wielki sukces finansowy. Cena Hayworth rosła z filmu na film i wkrótce stała się jedną z najgorętszych aktorek Hollywood. Próbował podkupić ją Warner Bros., ale Cohn odmówił kategorycznie.

Już po rozstaniu z aktorstwem Rita przyznała, że z 61 filmów, w których zagrała, najbardziej ceni dwa z Fredem Astairem. Wielu uważało, że tworzyli duet nawet lepszy niż Astaire z Ginger Rogers. Pisano: "Tańcząca kombinacja Astaire'a i Hayworth jest absolutnym magnetyzmem na ekranie, a zmysłowość Hayworth przebija erotyczną jakość Rogers". Ich wspólny film - musical "Marzenia o karierze" okazał się jednym z najbardziej prestiżowych, jakie wypuściła Columbia. Szybko postarano się o drugi, bardziej melodramatyczny pt. "Moja najmilsza", również przyjęty znakomicie.

Plotkowano o ich romansie, ale żadne z nich nie zająknęło się na ten temat, choć Rita miewała romanse z kolegami z planu. Ten najgłośniejszy z Anthonym Quinnem, z którym przyjaźniła się potem długie lata.

Piękna i Mózg

Przez trzy kolejne lata, począwszy od roku 1944, Hayworth była uznawana za jedną z największych atrakcji światowego kina. Vincent Sherman, jej serdeczny przyjaciel i reżyser, mówi, że prywatnie była zaprzeczeniem bohaterek, jakie grała. Nieśmiała i wrażliwa kreowała bezlitosne femme fatale, podczas gdy była niezwykle kochliwa i marzyła o tym, by być kochaną. Na planie była niepewna siebie, dopiero gdy pojawiała się scena taneczna, dostawała skrzydeł. Wytwórnia starała się więc w każdym jej filmie umieszczać choćby jedną taką scenę.

W 1942 roku poznała Orsona Wellesa, reżysera "Obywatela Kane'a", jednego z najwybitniejszych dzieł w historii kina. Zakochała się w nim do szaleństwa. Podziwiała go, traktowała jak geniusza, a narcystyczny Welles świeżo po premierze "Obywatela...", nie był w stanie oprzeć się najbardziej pożądanej kobiecie świata.

Pobrali się rok później. Wkrótce przyszła na świat ich jedyna córka Rebeka. Rita była w siódmym niebie i wcale nie myślała o aktorstwie. On przeciwnie - był w pracy bez przerwy, a domowa rzeczywistość go przytłaczała. Uciekał od płaczącego niemowlęcia, zwykle w kolejne flirty. Rita, według relacji przyjaciół, często płakała w samotności i właśnie wtedy zaczęła sięgać po alkohol. Z czasem coraz częściej. Będąc u szczytu kariery, kobieta tytułowana najpiękniejszą na świecie, była nieszczęśliwa. Czuła się niekochana. "Przez cały okres małżeństwa nie okazał zainteresowania tworzeniem domu. Kiedy zasugerowałam zakup domu, powiedział mi, że nie chce odpowiedzialności. I że nigdy nie powinien był mnie poślubić, bo zaingerowałam w jego poczucie wolności" - opowiadała potem biografce. Prasa pisała o nich: "Piękna i Mózg".

Stosunek reżysera do żony najlepiej oddaje, opowiadana dziś jako anegdota, wymiana zdań między małżonkami. Rita bardzo chciała zostać po raz drugi matką i przekonywała do tego Wellesa. "Każde nasze dziecko będzie idealne. Odziedziczy twój rozum i moją urodę" - zapewniała. Cyniczny Welles rzucił w odpowiedzi: "A co, jeśli będzie odwrotnie?" O ironio, ich córka niepodobna do pięknej matki, okazała się faktycznie jego kopią.

W 1947 roku, gdy małżeństwo pary wisiało już na włosku, Welles nakręcił jedyny ich wspólny film "Dama z Szanghaju", który, choć podobał się krytykom, nie odniósł sukcesu. W dodatku chcąc iść z duchem czasu, zmienił całkowicie image żony - rudowłosa piękność stała się platynową blondynką. Publiczność potraktowała to jak zdradę. Gdy obraz wchodził na ekrany, para była po rozwodzie.

To rozstanie Rita przypłaciła ciężkim załamaniem nerwowym, mimo iż właśnie świętowała gigantyczny sukces swojego najsłynniejszego filmu "Gilda". Po latach mówiła, że naprawdę szczęśliwa, była tylko z Wellesem. "Jeśli to jest szczęście, jak wyglądała reszta jej życia?"- ze smutkiem skomentował to Welles.

"Gilda" czyli bogini miłości

Zdjęcia do "Gildy" rozpoczęły się, gdy wierzyła jeszcze, że związek z Wellesem przetrwa. On cieszył się z jej powrotu do pracy. Podobnie jak sama Rita nie spodziewał się jednak tak wielkiego sukcesu. Z całą pewnością film zawdzięcza go świetnej kreacji Rity Hayworth, stworzonej wręcz do tej roli. Warto podkreślić, że scena, w której tańcząca bohaterka zdejmuje sięgającą powyżej łokcia czarną rękawiczkę, uznana została przez Amerykański Instytut Filmowy za najbardziej kultową (i zmysłową) w historii kina.

Amerykańscy cenzorzy mieli z nią dylemat, bo choć brakuje tu choćby centymetra gołego ciała, scena pulsuje erotyzmem. Rita tworzy tu fantastyczną postać. Oglądamy jej wewnętrzną walkę pomiędzy uczuciami a pragnieniem ich ukrywania. "Gilda" Charlesa Vidora to klasyczne kino noir (mroczne, bez prostego podziału na dobrych i złych) z akcją osadzoną w Ameryce Południowej.

Grany przez Glenna Forda nałogowy hazardzista zaczyna pracować dla właściciela nielegalnej szulerni. Niebawem staje się jego prawą ręką i wszystko dobrze się układa do chwili, gdy ten wraca z nową żoną, Gildą (Hayworth), nieświadomy, że tych dwoje kiedyś łączyła miłość. Gilda chwyta się każdej sztuczki, by wzbudzić w Farrellu zazdrość i wrogość, jednak w finale uczucie bierze górę.

Po premierze media nadały gwieździe tytuł "bogini miłości", z którym kojarzona jest do dziś. "Nigdy nie myślałam o sobie jako o bogini seksu. Czułam, że jestem bardziej komikiem, który potrafi tańczyć"- mówiła ku zaskoczeniu fanów.

Na chwilę księżna

Po rozstaniu z Wellesem Rita była w tak fatalnym stanie, że Columbia Pictures wysłała ją na długie wakacje do Europy. Witały ją tam tłumy. Kilka miesięcy później w Cannes poznała księcia Aly Khana, syna lidera szyickiej sekty Ismaili, znanego playboya. I raz jeszcze się zakochała.

Producenci z Columbii sprzeciwiali się związkowi, ale była gotowa poświęcić lukratywny kontrakt dla uczucia. Wybuchł skandal, bo gwiazda wyjechała do ukochanego, wytwórnia zerwała więc kontrakt. Naiwnie wierzyła, że tym razem naprawdę poznała księcia z bajki i z nim ułoży sobie bajkowe życie. Pobrali się po roku i na świat przyszła druga córka Hayworth - Yasmin Khan. Ale Aly zakochany był w Gildzie, nie w kobiecie, którą miał u swego boku. Każdego wieczoru przed snem włączał film i oglądał rozanielony. Aktorka wyznała kiedyś: "Chodzą do łóżka z Gildą, a rano budzą się obok mnie".

Szybko też wyszło na jaw, że książę nie był ani tak niezależny jak opowiadał, ani tym bardziej bogaty. Dobiegający czterdziestki bon vivant wciąż był na utrzymaniu ojca. To Rita płaciła jego rachunki. "Kiedy go poślubiła, miała na koncie 300 tysięcy dolarów, duże pieniądze na ówczesne czasy. Gdy się z nim rozwiodła, nie miała już nic" - opowiada  Sherman. Rita nie zgodziła się przejść na islam, a tym bardziej wychowywać córkę w tej religii. Odrzuciła też ofertę teścia, który gotów był jej dać milion dolarów za spełnienie tych warunków. Zrezygnowała nawet z alimentów na córkę.

W 1953 r. dostała upragniony rozwód. Znowu grała, ale teraz już dla pieniędzy, by zarobić na utrzymanie swoje i dzieci. Coraz bardziej też nadużywała alkoholu. Po latach Yasmin wspominała, jak matka czuła się samotna i nieszczęśliwa. Nie wyciągnęła wniosków z poprzednich związków, bo jeszcze w tym samym roku wyszła za mąż po raz czwarty.

Ofiara z wyboru?

Nowym wybrankiem Rity był Dick Haymes, marny aktor i piosenkarz, którego poznała, gdy miał już zakaz wjazdu do Kalifornii - ścigano go za zaległe alimenty dla byłych żon i dzieci. Trudno uwierzyć, że po doświadczeniach z Khanem, związała się z kolejnym bumelantem. Wcześniejsi mężowie byli aniołami w zestawieniu z Dickiem, który w Hollywood dostał przydomek "pan diabeł".

Wydawał jej pieniądze i bił ją. Pewnego wieczoru uderzył ją publicznie w klubie w Los Angeles. Wtedy spakowała jego rzeczy i wystąpiła o rozwód. I choć zrozumieć nie sposób, to jeszcze nie był koniec jej fatalnych związków. W 1958 roku poślubiła bowiem producenta Jamesa Hilla, który obsadził ją w swoim wysoko ocenionym filmie "Separate Tables". Hilla od Dicka różniło to, że zamiast zadawać fizyczne razy, dręczył i upokarzał ją psychicznie. Charles Heston wspominał kolację z nią i Hillem, podczas której upokorzonej przez nowego męża gwieździe płynęły po twarzy łzy wielkości grochu. Rozwód odbył się błyskawicznie.

Dlaczego kobieta, która mogła mieć każdego mężczyznę, wybierała na partnerów sadystów, a w najlepszym wypadku oszustów i nieudaczników? (Wyjątkiem był Welles). Biografka gwiazdy tłumaczy to syndromem ofiary, mając na myśli molestowanie w dzieciństwie przez ojca. W dorosłym życiu podświadomie miała szukać relacji równie krzywdzących i bolesnych.

Jej relacje z córkami również były skomplikowane. Starsza, pochodząca ze związku z Wellesem, niemal nie miała kontaktu z matką, bo szybko przeprowadziła się do ojca. Dużo bliższe relacje łączyły ją z młodszą Yasmin, która potem opiekowała się matką do śmierci.

Diagnoza: Alzheimer

W 1961 roku, w wieku zaledwie 43 lat, Rita Hayworth została sama. Nigdy więcej nie związała się z żadnym mężczyzną. Już wtedy pojawiły się pierwsze oznaki choroby.

Zaczęło się od zapominania kwestii na planie, potem zapominała już o najprostszych rzeczach. Nie przyjmowała żadnych leków, i jak wiemy, zaniki pamięci tłumaczono alkoholem. Alzheimer rzadko zdarza się tak wcześnie jak w jej przypadku, zwykle po 65 roku życia. Przyjaciele wspominają, że potrafiła na przyjęciu zrzucić ze stołu półmiski z jedzeniem, a potem pytać: "Co tu się stało? Czemu wszystko jest na podłodze?".

W 1964 roku Claudia Cardinale i Rita Hayworth wystąpiły razem w świetnym filmie "Cyrk świata". Cardinale, która grała jej córkę, wspomina: "Podczas kręcenia 'Circus World' byłam w swojej przyczepie, by odpocząć, kiedy Rita pojawiła się z oczami pełnymi łez. Patrzyła na mnie i płakała: "Dawno temu byłam też piękna". Miała wtedy dopiero 46 lat.

Jeszcze w 1971 roku gdy odwiedziła Argentynę, witało ją tysiące fanów. Pokój hotelowy tonął w kwiatach. Promowała film "Gniew boży", jak się później okazało, swój ostatni. Wspominając pobyt w Buenos Aires, jej współpracownicy mówią: "Rita zaczęła tam tracić rozum". Choroba zaatakowała ze zdwojoną siłą. Słysząc niepokojące odgłosy z jej pokoju, przyjaciele dostali się do środka. Podłoga i łóżko usłane były płatkami zerwanymi z kwiatów, a z łazienki lała się strumieniem woda. Rita biegała dookoła, krzycząc: "Co za niegrzeczna dziewczynka, tak nie wolno!".

Yasmin Khan wspomina, że lata do zdiagnozowania choroby, były piekłem. "Najgorsze były jej nagłe wybuchy. Wpadała w furię bez powodu. To było irracjonalne".

Po zdiagnozowaniu Alzheimera stało się jasne, że Rita potrzebuje stałej opieki. Yasmin wprowadziła się do niej. Jeszcze za życia matki w 1984 r. pomogła założyć Alzheimer’s Disease International (ADI), a po jej śmierci całkowicie poświęciła się pracy na rzecz chorych. Przyczyniła się również do przyjęcia globalnego planu działania w kwestii Alzheimera w 2017 r., na forum Światowej Organizacji Zdrowia. Coroczne Gale Rity Hayworth, w kilku miastach w Ameryce, na których zebrano już 85 mln dolarów na rzecz Stowarzyszenia Chorych na Alzheimera, to też jej zasługa.

Rita Hayworth zmarła 14 maja 1987 roku w Nowym Jorku w wieku 68 lat. Kilka tygodni wcześniej Yasmin znalazła ją siedzącą w zatrzaśniętej szafie i szlochającą. Na kolanach trzymała album ze zdjęciami z filmu "Gilda" i wskazując palcem na siebie sprzed dekad, pytała: "Kim jest ta kobieta? Skąd ją znam?". W 2009 r. Yasmin udzieliła przejmującego wywiadu pt. "Pamiętam lepiej, kiedy maluję". Opisała w nim sposób, w jaki matka walczyła z Alzheimerem, poświęcając się malowaniu.

Dwa lata przed Ritą odszedł mężczyzna jej życia - Orson Welles. Od momentu upublicznienia jej choroby targały nim wyrzuty sumienia. Miał świadomość, że ją skrzywdził. Los sprawił, że ostatni wywiad, jakiego udzielił dwa dni przed śmiercią, niemal w całości poświęcił Ricie. Nazwał ją: "jedną z najdroższych i najsłodszych kobiet, jakie kiedykolwiek żyły".

Ale Rita Hayworth nie mogła o tym wiedzieć. Choć przeżyła byłego męża o dwa lata, znacznie wcześniej straciła kontakt z rzeczywistością.