Reklama

Wolność. Po góralsku - śleboda. Gdzieżby jej szukać, jak nie w Tatrach? U podnóża Giewontu, niczym nieskrępowani, mogli tworzyć artyści, literaci i polityczni ideowcy. W Zakopanem, pod zaborem austriackim, panowała względna swoboda, której w owym czasie Polakom brakowało. 

Do Zakopanego przyjeżdżali dosłownie wszyscy. Letnicy chodzić po górach, chorowici łykać świeże powietrze i hartować ciała w surowym klimacie, inteligenci prowadzić intelektualne dysputy, politycy snuć plany o niepodległej Polsce.

O słynnym pisarzu, który został prezydentem

Reklama

Stefan Żeromski pierwszy raz pod Giewontem pojawił się w 1892 roku. Pisarz miał problemy zdrowotne, Tatry miały być antidotum na wykrytą u niego gruźlicę. W Zakopanem mieszkał z przerwami między 1892 a 1918 rokiem. Z oddaniem i pasją angażował się w życie kulturalne i polityczne. Przyjaźnił się ze Stanisławem Witkiewiczem, zachwycał Sabałą, spotykał z Mariuszem Zaruskim, Władysławem Orkanem, Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem, poznał Josepha Conrada. Współtworzył Bibliotekę Publiczną, przywożąc pod Tatry liczną kolekcję książek. Był przewodniczącym Towarzystwa Szkół Ludowych, zajmował się teatrem, wygłaszał odczyty. Podczas I wojny światowej działał w Narodowym Komitecie Zakopiańskim, którego zadaniem było polityczne i materialne wsparcie Legionów Polskich. 

Stefan Żeromski zakochał się w Tatrach choć, ze względu na stan zdrowia, nie mógł uprawiać wspinaczki, która w tamtym czasie przeżywała swój rozkwit. Delektował się więc górami na swój własny sposób. Chadzał głównie po dolinach, zdobywał łatwiejsze szczyty. I konspirował. Z Janem Kasprowiczem snuł plany zjednoczenia wszystkich ziem polskich i wizje niepodległej ojczyzny. W popularnej wśród bohemy artystycznej restauracji Stanisława Karpowicza przy Krupówkach organizował "tajne" spotkania. Tajne były jedynie z nazwy - trudno bowiem było utrzymać je w tajemnicy, skoro odbywały się tam, gdzie przychodzili dosłownie wszyscy i bawili się do rana. Przy suto, jak na wojenne czasy, nakrytym stole omawiano ważkie kwestie polityczne. Zebrania odbywały się w "sali karykatur", gdzie na ścianach wisiały satyryczne portrety bywalców Zakopanego wykonane przez Kazimierza Sichulskiego.

Między żoną a kochanką

Stefan Żeromski był wysoki, przystojny, z uroczym wąsem i szelmowskim uśmiechem. Nic dziwnego, że płeć piękna nie była obojętna na jego uroki, zresztą z wzajemnością. Uwodził panny i mężatki. Liczne romanse, miłostki, bogate życie towarzyskie z dbałością o szczegóły opisywał w swoich dziennikach. W wieku 27 lat zaręczył się z dwa lata starszą Oktawią z Radziwiłłowiczów Rodkiewiczową. Mało brakowało, a ślubu by nie było. Żeromski, w dobrej wierze, podarował ukochanej owe dzienniki, pełne pikantnych szczegółów ze swojego życia. Oktawia przeżyła szok, ale ostatecznie pogodziła się z przeszłością Żeromskiego i poślubiła go w 1892 roku z zamiarem sprowadzenia pisarza na właściwe tory wierności małżeńskiej. Niestety poniosła fiasko. Żeromski żonę zdradzał, a ona mimo to, była jego sprzątaczką, kucharką, czytała rękopisy, poprawiała teksty i negocjowała stawki z wydawcami. Nawet narodziny syna Adama, którego pisarz bardzo kochał, nie zmieniły jego zachowania. Nadal bez skrępowania oddawał się miłosnym przygodom. Oktawia znosiła to dzielnie, ale odbiło się to na jej zdrowiu psychicznym. W 1905 roku pierwszy raz wylądowała w Tworkach. Tymczasem Żeromski wciąż romansował. W 1908 roku związał się z 24 lata młodszą Anna Zawadzką, która kilka lat później urodziła mu córkę Monikę. Obie panie przez pewien czas mieszkały w Zakopanem. Oktawia z synem na Bystrem, Anna z Moniką w willi "Władysławka" na Kasprusiach, a Żeromski w willi "Oleńka" na Krupówkach. Żeromski lawirował między żoną a kochanką, starając się wypełniać ojcowskie obowiązki.

W 1918 roku pisarz przeżywa rodzinną tragedię. Na gruźlicę umiera jego ukochany syn, Adam. Ma zaledwie 19 lat. Śmierć dziecka ostatecznie kończy jego związek z Oktawią. Żeromski przenosi się do Anny i to ona pełni od tego momentu rolę jego żony, mimo, że z Oktawią nigdy się nie rozwiódł.

Rok 1918 jest przełomowy nie tylko dla samego Stefana Żeromskiego, ale i dla całej Polski. 8 stycznia ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson wygłasza przed Kongresem orędzie, które będzie początkiem wielkich zmian. I choć wygłosił je amerykański przywódca, wizja powojennego porządku dotyczy głównie Europy. Dla Polski najważniejszy był punkt 13: "Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą. Integralność terytoriów tego państwa ma być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową".

Zakopiański Belweder

Jesienią 1918 roku w całej Polsce czuło się ekscytację, w Zakopanem wiał wiatr zapowiadający zmiany. Wojna trwała już czwarty rok, ale widmo przegranej Niemiec i Austro-Węgier było coraz wyraźniejsze. Koniec wojny był tylko kwestią czasu. Przed Polakami stanęła realna wizja odzyskania niepodległości. Tak długo wyczekiwana, tak bardzo upragniona. Teraz tylko wystarczyło poczekać na odpowiedni moment, by ostatecznie zbuntować się przeciw władzy zaborców. Tak ten czas wspominał Medard Kozłowski, zakopiański nauczyciel i jedna z ważniejszych postaci ówczesnej zakopiańskiej endecji:

13 października 1918 roku pod Giewontem zwołano wiec, na którym wybrano Radę Narodową, na której czele stanął, cieszący się wielkim autorytetem, Stefan Żeromski. W Organizacji Narodowej uwzględniono przedstawicieli wszystkich sił politycznych a także warstw społecznych. Wiceprzewodniczącymi zostali Franciszek Pawlica, przewodniczący Związku Górali, Mariusz Zaruski, rotmistrz legionów i pierwszy naczelnik TOPR oraz Wincenty Szymborski, rządca dóbr hrabiego Zamoyskiego - ojciec przyszłej noblistki, Wisławy Szymborskiej.

31 października polscy oficerowie pod dowództwem kapitana Franciszka Nowotnego oraz porucznika Mariana Bolesławicza rozbrajają żandarmerię austriacką i przejmują władzę w mieście. W polskie ręce trafia szpital, budynek żandarmerii, poczta i - co najważniejsze - dworzec kolejowy.

Oficerowie zdają relację Medardowi Kozłowskiemu a następnie idą do Stefana Żeromskiego. Żeromski mieszka w pięknej willi "Władysławka" (dzisiejszy "Czerwony Dwór"), która za chwilę zostanie ogłoszona zakopiańskim Belwederem. Gdy przybywa delegacja, pisarz uczy właśnie swoją córkę Monikę. Żeromski, wielce wzruszony, natychmiast zwołuje posiedzenie Organizacji Narodowej. 1 listopada 1918 roku Organizacja Narodowa zostaje przekształcona w Radę Narodową w Zakopanem. Przewodniczącym ponownie zostaje Stefan Żeromski a jego zastępcami Mariusz Zaruski, Franciszek Pawlica i Wincenty Szymborski. Składają przysięgę na wierność państwu polskiemu i władzom w Warszawie.

Tak oto powstaje Rzeczpospolita Zakopiańska, zalążek odradzającej się niepodległej Polski. 2 listopada na zakopiańskim rynku zgromadziły się tłumy. "Prezydent" Stefan Żeromski odbiera przysięgę od polskich żołnierzy. Ubrani są, co prawda, jeszcze w austriackie mundury, ale już z doczepionymi biało-amarantowymi kokardami. Słowa przysięgi, którą napisał sam Żeromski, wypowiadają również dyrektorzy szkół, gminnych instytucji, naczelnicy poczty i kolei, przedstawiciele gminy żydowskiej. Rzeczpospolita Zakopiańska przez kolejne dwa tygodnie zarządza, dba o bezpieczeństwo mieszkańców. Zorganizowana zostaje Straż Miejska, która pilnuje, aby nie dochodziło do rozbojów i kradzieży. Prowadzona jest również polityka zagraniczna. Pod dowództwem rotmistrza Mariusza Zaruskiego oddziały zbrojne zajmują wsie: Suchą Górę i Głodówkę. Władza Rzeczpospolitej Zakopiańskiej w ten sposób upomina się o Orawę.

11 listopada abdykuje Karol I, cesarz Austro-Węgier. Tego samego dnia zostaje podpisane zawieszenie broni. Kończy się I wojna światowa. Kończy się też historia Rzeczpospolitej Zakopiańskiej. 16 listopada Rada Narodowa rozwiązuje się i oddaje do dyspozycji Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie. Rzeczpospolita Zakopiańska wcielona została do odrodzonej, niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej.

Stefan Żeromski tak wspomina ów niezwykły czas: "Powierzono mi niemal 'dyktaturę' nad Zakopanem i przyległymi dolinkami. Sprawowałem ten niezapomniany, śmieszny i wzniosły urząd przez 11 dni, gdy mama Austria waliła się w gruzy. Zaprzysięgałem uroczyście wojsko, policję, szpiclów, gminę, pocztę i telegraf na wierność nowemu Państwu, a nawet prowadziłem wojnę o odzyskanie wsi Głodówki i Sucha Góra od inwazji czeskiej. Mile wspominam te moje przewagi wojenne i dyktatorskie, gdyż zawierają morze wesela".