Reklama

Dla jednych jest sztuką, inni tuszują nim swoje mankamenty. Upiększanie twarzy i nie tylko, znane jest człowiekowi niemal od zarania dziejów. Przez wieki makijaż ewoluował, zmieniały się nie tylko techniki, narzędzia, czy same kosmetyki, ale i jego przeznaczenie. Chociaż niektórzy uważają go za rzecz błahą, w rzeczywistości jest niezwykle ciekawym zjawiskiem kulturowym, będącym odbiciem mijającego czasu.

Być jak Kleopatra i Nefertiti

Powszechnie uważa się, że makijaż jest domeną kobiet. Owszem przez lata zwyczaj upiększania twarzy kulturowo związał się z płcią piękną. Okazuje się jednak, że początkowo malowali się również mężczyźni. Sztuka makijażu nie była obca mieszkańcom starożytnego Egiptu, a efekty pracy pierwszych makijażystów możemy podziwiać między innymi dzięki zachowanym popiersiom władców, czy malunkom na ścianach piramid i grobowców. Ozdabianie ciała i twarzy doskonale znane było już cywilizacjom starożytnym, początkowo towarzyszyło między innymi rytualnym obrządkom. W grobowcach znajdowano kosmetyki oraz akcesoria do makijażu, z tymi przedmiotami zmarli mieli wybrać się w ostatnią podróż. Makijaż świadczył również o statusie społecznym. Co więcej, malowanie twarzy miało na celu nie tylko poprawę wyglądu, ale i stworzenie magicznej bariery, która miała chronić pomalowaną osobę przed złymi duchami.

Reklama

Na temat makijażu Kleopatry ciekawe informacje przywołuje portal ciekawostkihistoryczne.pl. Makijaż egipskiej królowej zazwyczaj przyjmował formę czarnej, poziomej kreski wokół linii wyciągniętej ku linii włosów. Nosiły go odtwórczynie roli pięknej władczyni, Elizabeth Taylor w filmie "Kleopatra", czy też Monica Bellucci w światowym hicie "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra". Makijaż ten z biegiem czasu ewoluował, stając się mniej przerysowany, tak, aby kobiety mogło nosić go w codziennych stylizacjach, zaczął być określany jako "kocie oko". Ten sposób malowania się zapoczątkowała jednak królowa Nefertiti, uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet swoich czasów. Wykonując tę charakteryzację, chciano wydobyć migdałowy kształt oka. Charakterystyczny wygląd oczu miał stanowić również talizman ochronny, przypominając oko Ra, lub oko Horusa.

W książce "Facepaint. Historia makijażu" autorstwa Lisa Eldrige można przeczytać, że ówczesne kosmetyki do oczu, które możemy przyrównać do dzisiejszych kredek do oczu i cieni do powiek, były wykonywane z minerałów roślinnych, które łączono z tłuszczem pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Jak wspomnieliśmy wcześniej, podkreślania urody nie był zarezerwowany jedynie dla pań. Malowali się również mężczyźni i dzieci, co potwierdzają między innymi zachowanie wizerunki faraona Setiego I.

Warto podkreślić, że makijaż oka miał również zastosowanie prozdrowotne, mowa tu przede wszystkim o kohlu, czy też proszku antymonowym. Specyfiki do malowania charakterystycznych czarnych kresek, sporządzane były z naturalnych minerałów oraz ziół, wykazywały działanie bakteriobójcze, antyalergiczne i łagodzące podrażnienia oraz dbające o zdrowie oczu, chronił je także przed światłem słonecznym. Mikstury te wykorzystywane były do leczenia infekcji oraz zapalenia spojówek, jęczmienia czy jaglicy. Równocześnie w składzie kohlu niektóre źródła wymieniają ołów, który jak wiemy, powoduje zatrucie organizmu. Co ciekawe, w intrenecie również teraz można zakupić kohl, jednak ten współczesny jest z pewnością w pełni bezpieczny dla zdrowia. W starożytnych makijażach oprócz czerni pojawiały się w również inne kolory, zazwyczaj były to błękity, odcienie turkusu czy zieleni, które uzyskiwano dzięki farbce przygotowywanej z rudy miedzi.

Wśród ówczesnych trendów znajdziemy również podkreślanie ust "czerwoną szminką", wykorzystywano do tego czerwony barwnik, ochrę. Tego samego składnika używano do zaróżowienia policzków. Usta w ten sposób malowali również mężczyźni, kolor ten był symbolem władzy i statusu. Podobno Kleopatra używała czerwonej szminki wykonanej z wosku pszczelego, zmiażdżonych pancerzyków owadów oraz rybich łusek. Pomimo egipskiego słońca, panowała moda na jasną cerę, było to oznaka dobrego urodzenia oraz statusu społecznego. Skórę chroniono za pomocą specjalnych kremów.

Greckie i Rzymskie piękności

Chociaż w kontekście początków wizażu przeważnie mówi się o starożytnym Egipcie, również inne cywilizacje, na przykład Grecy upiększali się za pomocą makijażu. Pamiętacie tatę Touli z filmu "Moje wielkie greckie wesele"? Starszy pan zapewniał, że każde słowo pochodzi z greki. Nie inaczej jest z wyrazem "kosmetyka", wywodzi się ono od greckiego "zkosmetikos", co można przetłumaczyć jako "wykwalifikowany w ozdabianiu".

Makijaż również obecny był w życiu Greków, zdecydowanie nie był jednak tak wyrazisty, jak u Egipcjan. Za pomocą węgla przyciemniano linie rzęs, robiono, to jednak zdecydowanie subtelniej i delikatniej. Delikatnie podkreślone czerwienią usta i policzki również były w modzie, wykorzystywano do tego wspomnianą wcześniej ochrę. Jednak intensywnie czerwone usta à la dzisiejsza czerwona szminka były zarezerwowane dla pań trudniących się nierządem. Blada skóra również w Grecji świadczyła o dobrobycie oraz pochodzeniu. Za ideał piękna uznawano oczywiście boginię Afrodytę. Podobnie wyglądał makijaż mieszkanek starożytnego Rzymu, tu dodatkowo stawiano na przyozdabianie ciała, popularna praktyka było malowanie ramion, używano do tego farby w białym kolorze.

Średniowieczna skromność

Po dość barwnych czasach starożytnych, w których umiłowanie piękna stanowiło jedną z podstawowych zasad kultury antycznej, nadszedł czas średniowiecza, które nie bez powodu nazywano wiekami ciemnymi. W antyku powszechne było podążanie za nurtem "kalokagatia", pojęcie oznaczało łączenie piękna z dobrem. Jak zapewne pamiętacie z lekcji historii, w średniowieczu panowało zupełnie odmienne podejście do dóbr doczesnych, w tym również wyglądu. Czasy te determinowało pojęcie teocentryzmu, czyli umieszczania Boga w centrum, a także ascezy, której podstawą było umartwianie się, w tym wyrzeczenie się bogactwa. Przede wszystkim ceniono skromność, a wszelkie zbytki uważano za obrazę Boga. Warto wspomnieć również o tym, że w porównaniu do kultury antycznej znacznie zaniżono standardy higieny, unikano kąpieli, życie w ubóstwie i brudzie stanowiło formę oddania się wierze. Nad czyste ciało wynoszono czystość ducha. Aby zamaskować nieprzyjemny zapach, używano przeróżnych pachnideł na bazie piżma i ambry.

Oczywiście często praktyki te często mijały się z rzeczywistością, majętni ludzie nadal cenili sobie posiadanie wartościowych przedmiotów. W odróżnieniu od czasów starożytnych makijaż stał się zarezerwowany tylko dla kobiet. Nadal modne były blade odcienie skóry, cerę wybielano za pomocą mikstury przygotowanej na bazie mąki, mleka lub węglanu ołowiu. W jednym z artykułów w portalu trustedcosmetics.pl podaje, że w czasach średniowiecza usta podkreślano, za pomocą kory drzewnej, zaróżowiano policzki przy pomocy marzanny barwierskiej lub alkantu, brwi przyciemniano natomiast węglem. Kolejny raz intensywnie czerwone usta nie przystroiły szlachetnym damom, a kobietom, które malowały je na ten kolor, przypisywano związki z szatanem. 

W średniowieczu stosowano również metody pielęgnacyjne, które miały przedłużyć młody wygląd skóry, ówczesne "kremy przeciwzmarszczkowe" przygotowywano na bazie miodu, żółci wołu i gorczycy. Warto przywołać również postać siostry benedyktynki Hildegardy z Bingen, która zasłynęła z przyrządzania ziołowych leczniczych mikstur, wśród których znajdowały się "kosmetyki" przypominające dzisiejsze toniki do twarzy. Do ich produkcji wykorzystywała między innymi szałwię, rozmaryn oraz lipowe kwiaty. 

Zabójcza nowożytność, czyli makijaż na królewskim dworze

Renesansowe piękności kojarzyć możemy z francuskim dworem królewskim, chociaż makijaż stał się zdecydowanie intensywniejszy. Nadal na bakier pozostawano jednak z higieną, zamiast częstych kąpieli używano dużej ilości perfum. Barok przyniósł ze sobą modę na peruki, nadal jednak szerokim łukiem omijano częsty kontakt ciała z wodą. Ciekawą praktyką było pudrowanie nie tylko twarzy, ale i włosów, wykorzystywano do tego srebrny puder. Nie szczędzono różu do policzków, z chęcią malowano również usta, oprócz tradycyjnej czerwieni, zaczęły pojawiać się fiolety.  

Twarz pozostawała biała, w tym celu używano sporej ilości pudru. Alabastrowa cera była synonimem arystokratycznego pochodzenia. W książce "Facepaint. Historia makijażu" Lisa Eldridge zaznacza, że do przygotowania kosmetyków wybielających stosowano pudry na bazie ołowiu pozyskiwanego z cersytu. Długotrwałe nakładanie na twarz tego specyfiku powodowało pogorszenie wyglądu skóry, stawała się fioletowa lub żółto-zielonkawa, przyczyniało się to także do rozwoju próchnicy i wypadania włosów. Stopniowo następowało zatrucie organizmu ołowiem, doprowadzając nawet do śmierci.

Chcąc zobaczyć, jak wyglądały klasyczne renesansowe ikony urody, warto zerknąć na przykład na portrety angielskiej królowej Elżbiety I z dynastii Tudorów. Kolejnym cudownym i jednocześnie zabójczym kosmetykiem był arszenik, który jak dobrze wiemy, nie jest niczym innym jak trucizną. Stosowanie arszenikowych pudrów również miało pomóc w osiągnięciu porcelanowej cery. Praktyki te doprowadzały nie tylko do pogorszenia ogólnego stanu zdrowia, krwotoków, utraty wzroku, chorób skóry, ale i do śmierci wielu osób. Jednak to nie koniec morderczych "składników aktywnych" w renesansowych i barokowych kosmetykach, do usuwania krost, wyprysków czy piegów używano rtęci. Popularną praktyką na wśród francuskiej arystokracji było również nakładanie barwiczki, której skład również opierał się właśnie na rtęci. W połączeniu z ołowiem kosmetyki te stanowiły zabójczą dla orgiazmu mieszankę.

Od ery gwiazd kina do make-up no make-up

XIX wiek przeszedł bez większych makijażowych rewolucji. Kobiety raczej stroniły od makijażu, można nawet znaleźć nawet wzmianki, jakoby stosowanie szminki było praktyką powszechnie zakazaną. Damy z wyższych klas nadal chroniły cerę przed promieniami słonecznymi, opalenizna odznaczała osoby pracujące fizycznie. Dużo większą uwagę zwracano natomiast na dbanie o higienę.

Na początku XX wieku nieprzerwanie od czasów starożytnych doceniano jasną skórę, do rozjaśniania cery używano między innymi cytrynowego soku. Do produkcji pudrów stosowano natomiast znacznie bezpieczniejsze składniki, które w składzie przeważnie zawierały talk. Lata 20. XX wieku przede wszystkim były czasem wielkich rewolucji społecznych, przełamywano dotychczasowe konwenanse, co odzwierciedlał również kobiecy makijażu. Stawiano na coraz odważniejsze make-upy, zaczęły także pojawiać się także kosmetyki, które znamy obecnie. Popularnym stylem zarówno w modzie, w wizażu, jak i stylizacji włosów był flapper girl. Utożsamiano go wizerunkiem niezależnej, zadziornej "chłopczycy", z krótko ściętymi włosami i intrygującym makijażem. Stylizacje z epoki można podziwiać między innymi w ekranizacji powieści F. S. Fitzgeralda "Wielki Gatsby".

W latach 20. królowała moda na czerwone usta w kształcie serca, oficjalna pierwsza czerwona pomadka powstała w 1924 roku dzięki firmie Guerlain. Mocno podkreślone oko, gęste i długie rzęsy à la współczesne "smoky eyes". Praktyką, która może wywołać spore zdziwienie, było golenie brwi, w ich miejsce ciemną kredką malowano charakterystyczne, cienkie łuki. Pojawiły się także pierwsze próby konturowania twarzy, oprócz różu stosowano także cieniowanie żuchwy i nosa.

Sporo makijażowych trendów przeszło z lat 20. do lat 30, coraz większe znaczenie oraz źródło inspiracji zaczęły stanowić hollywoodzkie gwiazdy, do których należała między innymi Greta Garbo. Nadal popularne było malowanie ust w kolorze czerwonym, najczęściej łączono szminki z konturówkami, brwi nadal pozostawały cienkie, na policzki nakładano róż, nadal modny był również wyrazisty makijaż oka. Pierwszy oficjalny podkład do twarzy powstał właśnie w 1930 roku, stworzyła go firma MaxFactor, wiele pań produktów tej firmy używa do dziś. Popularne stawały się także marki Maybelline i Elizabeth Arden, które produkowały kosmetyki w bardziej przystępnych cenach, dzięki czemu więcej pań mogło sobie na nie pozwolić. Warto wspomnieć o tym, że w latach 20. i 30. również stosowano zabójcze kosmetyki, do produkcji, których używano pierwiastków promieniotwórczych, co przyczyniało się do rozwoju anemii, krwotoków, a nawet nowotworów.

Lata 40. przede wszystkim naznaczone były wojną, która skutkowała również brakiem dostępu do kosmetyków. Panie stawiały na naturalność, w sytuacjach kryzysowych podkreślając kolor ust czy policzków za pomocą przepołowionego buraka. Kobiety nie zrezygnowały jednak z makijażu, jednak stracił on na swojej teatralności. Stopniowo przestawała modna być popularna w poprzednich latach nadmierna bladość cery. Przede wszystkim stawiano subtelne makijaże z akcentem na oko. Stosowano także neutralne kolory, takie jak beże czy brązy. Usta nadal malowano czerwoną kredką, królowała elegancja oraz podkreślanie naturalnego piękna. Jedną z ikon ówczesnych czasów były amerykańskie aktorki Rita Hayworth i Katharine Hepburn.

Na przełomie lat 40. I 50. popularne stało się malowanie kresek, nadając spojrzeniu koci charakter. Czarna kredka oraz mocno podkreślone rzęsy nieodłącznie przewijały się w makijażach. Brwi nie były już tak cienkie, jednak popularna praktyka było depilowanie ich końcówek, tak by unosiły się ku górze. Delikatnie podkreślano również kości policzkowe, stawiano także na czerwone usta. To właśnie wtedy narodziły się pin-up girls, których styl stawiał przede wszystkim na kobiecość. Dziewczyny pin-up z plakatu cieszyły oko żołnierzy dzielnie walczących na frontach. W latach 50. Królowała oczywiście Marylin Monroe, swoim wizerunkiem kusiła mężczyzn oraz wzbudzała zachwyt wśród pań. Wiele z nich próbowało odtworzyć jej charakterystyczny styl między innymi poprzez dorysowywanie charakterystycznego pieprzyka.

Lata 60. to czas, kiedy w makijażu pojawiło się więcej kolorów, powieki malowano niebieskimi oraz zielonkawymi cieniami. Czerwone szminki straciły nieco na popularności, panie z chęcią nakładały na usta perłowe odcienie. W latach 60. królowała ikona kina Audrey Hepburn, której stylizacje, fryzury i makijaż stanowią inspiracje do dziś. Dużą popularnością cieszył się również makijaż baby-doll inspirowany modelką Twiggy, biała powieka, wachlarz rzęs, ciemna kredka oraz charakterystyczny element, domalowywane rzęs na dolnej powiece. Wśród popularnych kolorów w makijażu przejawiały się odcienie niebieskiego, bieli, zieleni, oraz pastele, z reguły były to cienie matowe. Popularne były także geometryczne i graficzne kreski, również w załamaniu powiek. 

W latach 70. również pojawiały się kolory, niebieski, róż, zielony, tym razem również w metalicznej odsłonie z efektem błysku. Na ustach królowały pomadki w odcieniach pomarańczu, różu, aż po czerwienie. Jednocześnie część pań skłaniało się do naturalnego looku, a nawet całkowicie rezygnowały z makijażu. W tym okresie popularne stało się również opalanie ciała. Kobiety inspirowała między innymi diva, Diana Ross.

Myśląc o makijażu lat 80., nie można nie wspomnieć o Madonnie, to właśnie ta piosenkarka wyznaczała ówczesne trendy. Nie brakowało tu rozmachu, kolory, intensywnie czerwone usta, czy mocno podkreślone kości policzkowe były swego rodzaju makijażowym must-have. Kolorowym ptakiem, który również lubił bawić się makijażem oraz był w tej kwestii inspiracją, była wokalistka Cyndi Lauper. Stawiano na mocne, nieco "rozczochrane" brwi i duże, natapirowane fryzury. Wśród kolorów królowała cała paleta barw, od pomarańczy, przez róże, czerwienie, fiolety, aż po odcienie turkusu i niebieskiego. Błysk pojawiał się również na ustach. Panie z chęcią podglądały również styl księżnej Diany, który z wdziękiem łączyła z etykietą panującą na królewskim dworze.

Makijaż lat 90 dużej części osób z pewnością kojarzyć może się z kiczem. Cienkie brwi, kolory na powiekach oraz oczywiście usta mocno obrysowane konturówką. Nie było mowy o popularnej niegdyś bladości, tuż przed nowym milenium królowały bronzery i mocna opalenizna. Kobiety inspirowały takie gwiazdy muzyki, jak: Britney Spears, Christina Aguilera, czy członkinie zespołu pice Girls. W opozycji stal grunge’owy, ze swoimi ciemnymi barwami oraz mocno podkreślonym okiem, obrysowanym czarną kredką. Część trendów z lat 90. Przeszło również do lat 2000. Usta malowano świecącymi błyszczykami, na powiekach nadal królowały kolory tęczy, liczył się również błysk i brokat.

Obecne trendy w makijażu skupiają się na podkreślaniu naturalnej urody kobiet. Na co dzień wybierają zazwyczaj opcje make-up no make-up. Chociaż firmy kosmetyczne prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych kolekcji kosmetyków, powoli odchodzi się od trendu kupowania ogromnej ilości nowych palet cieni, szminek, róży czy bronzerów, który panował jeszcze 10 lat temu. Wówczas wiele kosmetyków i firm dopiero wchodziło na rynek, rozwijał się również portal YouTube, gdzie wielu twórców dzieli się wiedzą, również w dziedzinie makijażu. Początkowy szał na testowanie nowości, który opanował kobiety, kiedy w każdym nawet najmniejszym mieście zaczęły pojawiać się sieciowe drogerie, stopniowo ustaje. Konsumentki są bardziej świadome, stawiają przede wszystkim na pielęgnację skóry oraz naturalne podkreślenie urody sprawdzonymi produktami. Co dobre jest nie tylko dla środowiska, portfela, ale i samooceny.