W Polsce sektor funeralny to przede wszystkim lokalne, prywatne spółki. Przeważnie obsługują jedną lub kilka sąsiadujących miejscowości, rzadziej powiat lub województwo. W bazie REGON jest ich ponad cztery tysiące. Blisko 80 proc. podmiotów to jednoosobowa działalność gospodarcza. W praktyce oznacza to firmy prowadzone są przez jedną osobę, rodzinę lub kilku pracowników.
Od 2011 roku rodziny mogą ubiegać się o zasiłek pogrzebowy w wysokości 4 tys. złotych. Niezależnie od tego, ile kosztowała cała uroczystość. A koszt pogrzebu to w zależności od wybranych usług od siedmiu do 30 tys. zł. W skład takiej usługi wchodzi zwykle przechowywanie i przygotowanie ciała, transport, trumna i wynajęcie miejsca na ostatnie pożegnanie. Zakres ten można jednak dowolnie rozszerzać na życzenie klienta.
Kapitalizm i idące z nim mody nie ominęły cmentarzy. Na stronach internetowych i w katalogach domów pogrzebowych znajdziemy tysiące wzorów trumien, urn, cokołów i dekoracji. Dostępne są chociażby urny w kształcie konia czy orła. Ulubiony kolor, materiał, wzór? Znalezienie go to żaden problem. W katalogach znajdziemy praktycznie wszystko, a jeśli nie, to producenci z pewnością dołożą wszelkich starań, by sprostać naszym oczekiwaniom.
Wśród nietypowych wzorów pojawiły się m.in. urny orgonitowe, które mają przenosić energię i przekazywać siłę życia. Wzór dowolny: drzewo, splot liści lub trójkąt, który ma dodatkowo potęgować pomyślny przepływ energii.
- W naszej ofercie mamy coraz więcej propozycji niezwiązanych z katolicką tradycją. Najczęściej pojawiają się pytania o możliwość zabrania prochów do domu. Nawet dziś pani pytała, czy babcia może stać w domu. Inne pytanie, które ostatnio coraz częściej pada, dotyczy rozsypywania prochów w miejscu o ważnym znaczeniu dla osoby, z którą się żegnamy, np. do morza, na szczycie góry czy w ogródku - relacjonuje Piotr, który swój zakład prowadzi od 15 lat.
O to, czy istnieje taka możliwość, pytam Krzysztofa Wolickiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.
- Polskie prawo nie przewiduje możliwości przetrzymywania prochów w domu. Tym bardziej rozsypywania ich w przypadkowych miejscach. Wynika to przede wszystkim z wytycznych sanepidu. Urna powinna zostać złożona na cmentarzu. Podejrzewamy jednak, że istnieje niewielkie grono osób, które mimo wszystko decyduje się nie dostosować do tych przepisów. Wiąże się to jednak z brakiem możliwości otrzymania zasiłku pogrzebowego. Przy ubieganiu się o niego należy przedstawić zaświadczenie z lokalizacją pochówku.
Co ma wpływ na wybory klientów? Właścicielka zakładu pogrzebowego Memento Mori wyjaśnia:
Preferencje bywają bardzo zindywidualizowane.
- Pojawiają się pytania o to, czy moglibyśmy zorganizować pogrzeb na wzór idola, który żegnał się z tym światem. Czasem chodzi o dobór muzyki, czasem wzór trumny. Rodziny przychodzą z fotografią, pokazują, jak wyglądała dana uroczystość i proszą o skopiowanie tych rozwiązań, przeważnie się to udaje - dodaje pracowniczka Memento Mori.
Innego zdania jest Ewa, która prowadzi dom pogrzebowy w 50-tysięcznym mieście na Mazowszu.
- To warszawski wymysł. U nas trendy się nie zmieniają. W modzie zawsze jest to, co ładne, schludne. Owszem, ludzie zwracają większą uwagę na materiały, mają bardziej rozbudowany wybór, ale nigdy nie spotkałam się z sytuacją, żeby ktoś miał jakieś dziwne życzenie. My ostatnio polecamy trumny z masy perłowej. Mają bardzo solidną konstrukcję. Dla ludzi ważne jest, żeby pochować bliskich godnie i żeby nie wydać na to majątku. Zwłaszcza ostatnio, gdy pieniędzy mamy mniej.
W bogatych katalogach domów pogrzebowych znajdziemy nie tylko urny i trumny w różnych modelach. Można również wynająć zespół muzyczny, który zagra ulubioną piosenkę. Klienci nie ograniczają się do repertuaru sakralnego.
- Klienci coraz częściej pytają o możliwość wynajęcia zespołu albo włączenia ulubionego utworu. Dawniej odgrywaliśmy kościelne pieśni żałobne. Później nastała moda na muzykę popularną, ale wciąż raczej w tonie żałobnym. Pamiętam wykonanie piosenki Johna Lennona "Imagin", grywaliśmy również Zbigniewa Wodeckiego i Annę Jantar. Dziś repertuar jest znacznie bogatszy. Klienci wybierają również młodzieżową i dosyć skoczną muzykę. Zwykle argumentem jest to, że osoba żegnana lubiła ten utwór. Proszę sobie wyobrazić miny starszych kobiet, gdy włączamy takie melodie - śmieje się Ewa z domu Memento Mori.
W wielu rodzinnych albumach znajdziemy fotografie z pogrzebów. W czasach, gdy zdjęcia nie były codziennością, takie wydarzenia były jednymi z niewielu okazji do uwiecznienia bliskich. Później tradycja stopniowo zanikała, bywała też szokująca dla osób, które wychowały się z dala od widoku otwartej trumny.
Tymczasem okazuje się, że trend wraca, a na stronach niektórych domów pogrzebowych, można przeczytać podobne ogłoszenia:
"Pamięć o naszych bliskich zmarłych jest bardzo ważna. Dla tych, którzy chcieliby mieć pamiątkę z tej bardzo ważnej chwili, jaką jest moment ostatniego pożegnania, oferujemy profesjonalny reportaż zdjęciowy"
Podczas gdy większość usług branży funeralnej dąży do możliwie mocnego odcięcia rodziny od śmierci, fotografowanie, a przez to zachowanie wspomnienia o pogrzebie, jest kontrą do tego trendu.
Coraz popularniejsze stają się również upominki, które rodzina rozdaje uczestniczącym w ceremonii. Zwykle są to karty ze zdjęciem i wspomnieniem żegnanej osoby. Zdarzają się jednak bardziej kontrowersyjne pomysły jak torby, plecaki czy czapki z nadrukowanym wizerunkiem zmarłego lub jego ulubionym mottem.
We wszystkich rozmowach z właścicielami zakładów pogrzebowych przewija się wątek kosztów. Niezależnie od tego, czy dom pogrzebowy znajdował się w dużym mieście, czy w małej miejscowości, wszyscy zgodnie podkreślali, że największą zmianą, jaką odczuwa branża, jest potrzeba oszczędności wśród klientów. W dużej mierze odpowiada za nią pandemia koronawirusa.
- Wszyscy częściej zaglądają dziś do portfela. Wiadomo, wiele osób straciło pracę w czasie pandemii. Ci, którzy wciąż ją mają, stracili pewność, że ją zachowują. Widzę, że jest większa rozwaga przy wyborach - mówi Barbara, pracownik domu pogrzebowego Hades, który znajduje się w 100-tysięcznym mieście.
- Moim zdaniem ograniczenia w konsumpcji wynikają z limitów osób, które mogą pojawić się na pogrzebie. Był czas, że w lockdownie na ceremonii mogło pojawić się dosłownie kilka osób. Rodzina mniej chętniej składała się na pochówek, więc wybory były bardziej zrównoważone - taką perspektywę przedstawia pracownik domu pogrzebowego we Wrocławiu.
Bogaty rynek funeralny, tak jak każdy inny, ma swoje mankamenty. Oszczędzają nie tylko klienci, ale i zakłady pogrzebowe.
- Nie mogę powiedzieć, kogo dotyczy ten proceder, ale znam firmę, która ma trumny z dykty. Składają je tak, że niewprawne oko nie zobaczy różnicy. Strach jednak pomyśleć, co byłoby, gdyby w trakcie ceremonii trumna rozleciała się na kawałki. Podejrzewam, że sprowadzają je z innych państw, albo sami produkują tak, żeby obniżyć koszty. To oszustwo i niegodne zachowanie - zdradza nam Ewa.
Innego zdania jest Anna z zakładu pogrzebowego w Warszawie:
- Klienci sami chcą obniżać koszty i pytają o takie badziewie. Nie zawsze jesteśmy związani z osobą zmarłą. Czasem obowiązek pochowania takiej osoby spada na nas przez przypadek. Nie uważam, że to coś złego, że nie chcą wydać ogromnych pieniędzy na taki pogrzeb. Zresztą, ile to razy słyszałam, że osobie zmarłej i tak to obojętne. Trumna, taka czy drewniana, i tak rozleci się w ziemi.
Kolejną rzeczą, na której oszczędzają przedsiębiorcy, są różańce i wizytówki z modlitwą i nazwiskiem zmarłego. Wystarczy poszukać w internecie, by znaleźć hurtowe pakiety. Najczęściej produkowane w Chinach. Cena obrazków to około 100 zł za 1000 sztuk. Za pakiet 1000 różańców można zapłacić około 30-40 groszy za sztukę.