Reklama

Jak wynika z policyjnych statystyk, do końca 2022 roku w Polsce pozwolenie na broń wydano 286 751 osobom. Liczba zarejestrowanych jej egzemplarzy wynosiła 760 218.

Najwięcej - 134 765 - osób ma broń do celów łowieckich, 59 240 do kolekcjonerskich, 58 784 - sportowych, a 30 877 do ochrony osobistej.

Reklama

Jakie warunki należy spełnić, by ubiegać się o pozwolenie na broń w naszym kraju?

- mieć ukończone 21 lat (w przypadku broni sportowej lub myśliwskiej na wniosek szkoły, organizacji sportowej, Polskiego Związku Łowieckiego lub stowarzyszenia obronnego pozwolenie może być wydane osobie mającej ukończone 18 lat);

- posiadać miejsce stałego pobytu na terytorium Polski;

- posiadać zdolność fizyczną i psychiczną do posługiwania się bronią stwierdzoną orzeczeniem lekarskim i psychologicznym;

- nie być uzależnionym od alkoholu lub od substancji psychoaktywnych;

- nie być skazanym prawomocnym orzeczeniem sądu za popełnienie przestępstwa;

 - nie stanowić zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawić ważną przyczynę.

Serce po lewej stronie

Daniel jest "zwykłym" facetem po czterdziestce. Strzelectwem sportowym - statycznym - na Mazowszu zajął się na poważnie dwa lata temu. Zdobył pozwolenie oraz kolejne uprawnienia - sędziowskie i instruktorskie. Wcześniej z bronią miał do czynienia w wojsku, gdzie służył rok.

Poglądy polityczne? - Zdecydowanie bardziej w lewo niż w prawo. Po rozmowach z kolegami z klubu myślę, że większość z nich również "ma serce po lewej stronie" - zaczyna nasze spotkanie, obalając jeden z najbardziej powszechnych stereotypów dotyczących strzelectwa. Wielu - również w przestrzeni publicznej - kojarzy ten sport z popierającymi PiS czy Konfederację.

- To dość duże środowisko, dlatego przekrój poglądów jest spory. Nie będę się wypowiadał za inne kluby, ale w moim i podczas zawodów, nigdy nie spotkałem się z dyskusjami dotyczącymi polityki. Dla każdego zawodnika to forma rozrywki, odreagowania całego tygodnia pracy, czas dla siebie. Przychodzimy tam odpocząć, a nie gadać na temat tego, czym ostatnio zaskoczyli nas politycy.

Kolejnym mitem wspomnianym przez Daniela jest to, że strzelnica cywilna nie należy do bezpiecznych miejsc.

- Mówią to osoby niezwiązane ze strzelectwem. Owszem, czasem dochodzi do wypadków, jak podczas uprawiania każdego sportu. Jednak w przeważającej większości to kwestia wywrotki, poobijania, naciągnięcia mięśnia itp. Wielu mylnie uważa, że łatwo zostać zranionym, postrzelonym lub nawet zastrzelonym. Bzdura. W takich miejscach pracuje wykwalifikowana kadra mająca oczy dookoła głowy i znająca wszelkie niezbędne procedury. Groźne sytuacje częściej zdarzają się na zamkniętych dla cywili strzelnicach, gdzie szkolą się służby. Poza tym, nie demonizujmy broni - spójrzmy, jak wiele słyszy się o incydentach z nożem kuchennym, młotkiem, siekierą. W Polsce więcej ludzi ginie też w wypadkach samochodowych niż od ran postrzałowych.

Mój rozmówca zwraca uwagę na przekaz o broni wysyłany w świat przez twórców gier komputerowych i filmów.

- Kiedyś również się na niego nabrałem. Uważałem, że korzystanie z broni jest wręcz banalne. Wystarczy wziąć pistolet do ręki, wycelować, oddać strzał i tyle. To tak nie działa. W grze komputerowej nie musimy zwracać uwagi na to, jak ją chwycić, na jej odrzut. Ludzie trenują latami, by robić to bezbłędnie. Popularne "strzelanki" i kino to bagatelizują.

Jeszcze jeden? Większość ludzi uważa, że założenie tłumika na pistolet czy karabin wiąże się z praktycznie całkowitym wygłuszeniem dźwięku wystrzału.

- Nieprawda. Tłumik, owszem, wygłusza go, ale - mimo wszystko - jest bardzo dobrze słyszalny. Dźwięk niesie się co najmniej 200-300 metrów. Główną rolą tłumika nie jest tłumienie wystrzału tylko rozbłysku towarzyszącego podczas spalania się ładunku miotającego.

Mekka samobójców?

W niektórych kręgach panuje przekonanie, że strzelnica to mekka samobójców. Utrwalają je doniesienia o udanych próbach odebrania sobie życia. W kwietniu na tej białostockiej śmiertelnie postrzelił się młody mężczyzna.

- Czasem, niestety, zdarza się, że ludzie chcący "normalnie" postrzelać, wynajmują instruktora, oś i po oddaniu kilku strzałów wkładają pistolet do ust lub przykładają do głowy. Jest taka niepisana zasada wśród instruktorów i prowadzących strzelanie - jeżeli ktoś przychodzi i wykazuje jakiekolwiek oznaki, że coś może być nie tak, do magazynka ładuje mu się zbijak, czyli nie amunicję ostrą, żeby zobaczyć, czy przy próbie oddania strzału nie będzie chciał popełnić samobójstwa. Inny sposób to załadowanie tylko jednego naboju. Przeważnie samobójcy oddają kilka strzałów do tarczy, a dopiero potem wkładają w usta pistolet. Instruktorzy podchodzą do tematu mocno asekuracyjnie. Dopiero, gdy nabiorą zaufania do danej osoby, pozwalają na większą swobodę.

Jedną z głównych zasad na strzelnicy jest komenda "stop". Ma prawo wydać ją każdy obecny w tym miejscu. Kiedy? Gdy zauważy się jakiekolwiek niebezpieczeństwo na osi - człowieka, zwierzę - lub inną groźną sytuację - zasłabnięcie, wypadek itp.

- Wszyscy wiedzą wtedy, że mają przerwać strzelanie.

W pewnym momencie nasze role odwracają się. - A słyszałaś, dlaczego na strzelnicy zawsze jest miła atmosfera? - pyta Daniel. Widząc moje uniesione brwi, kontynuuje.

- Krąży taki żart, że wszyscy są dla siebie uprzejmi, ponieważ mają broń, więc głupota to wkurzać i denerwować tak wyposażonego człowieka! W każdym środowisku zdarzają się bardzo różne charaktery, również i u nas, ale na pewno nie pojawia się agresja i konflikty nie eskalują. Zawodnicy pilnują się i łagodzą spory. Czasem wykłócają się z sędziami o punkty, przeklinają, ale nigdy nie przekraczają pewnej granicy, trzymają nerwy na wodzy. Strzelectwo wymaga sporego poświęcenia ze strony zawodnika. Uprawnienia łatwo stracić, więc to skuteczny motywator do poprawnego zachowania.

Znaczący wzrost pozwoleń na broń

Zainteresowanie strzelectwem od wybuchu wojny w Ukrainie znacząco wzrosło - przyznaje mężczyzna.

Widać to również w policyjnych statystykach. W 2021 roku wydano łącznie 19 939 pozwoleń na broń. Rok później było to już 37 402.

- Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji Polacy zaczęli myśleć o dozbrajaniu się. To, mimo wszystko, nie wygląda jak choćby w Szwajcarii, gdzie dostęp do broni jest trochę bardziej liberalny i powszechny. Nie zapominajmy, że byliśmy rozbrojeni przez bardzo długi czas. Społeczeństwo odzwyczaiło się od posiadania broni w domu. Teraz ta tendencja się odwraca, choć wątpię, by każdy, kto uzyskał w ciągu roku pozwolenie do celów sportowych, utrzymał je w najbliższych latach.

Czy strzelectwo to drogi sport?

- Na pewno droższy niż bieganie (śmiech), ale nie wyłącznie dla elit finansowych. Wszystko da się zrobić budżetowo, ale w klubie można też ulec czemuś, co nazywamy "wyścigiem zbrojeń" - inwestować w sprzęt bardzo duże pieniądze, podczas gdy nie idą za tym umiejętności. Zdarzają się sytuacje, gdzie osoba z pistoletem za 2500 zł robi wynik dużo lepszy od kogoś z bronią za 7000 zł.

Daniel trenuje strzelectwo statyczne. Oznacza to, że stoi w miejscu i celuje do tarczy oddalonej o 25 metrów.

- Na godzinnym treningu wystrzelam 50, czasem - gdy poniesie mnie fantazja - 100 sztuk amunicji. Jeżeli kupię ją w sklepie z bronią i amunicją, za nabój zapłacę około 95 groszy. Na strzelnicy kosztuje on 3 zł 50 groszy. Ale żeby móc nabywać je po cenach rynkowych, musiałem zrobić pozwolenie, licencję, przejść szkolenia, egzaminy, formalności, kupić szafę na broń do domu, sprzęt itp. Zainwestowałem pieniądze, ale one się zwróciły.

O ile w strzelectwie polskie prawo nie ustala dolnej i górnej granicy wiekowej - chodzi o zdrowy rozsądek, logiczne myślenie i umiejętność wykonywania poleceń - o tyle w kwestii płci to sport dość mocno nakierowany na panów.

- Dużo kurzu, hałasu, dymu, brudu. Męska wrażliwość jest bardziej odporna niż kobieca, choć zdarzają się oczywiście zawodniczki stojące na podium nawet w kategoriach open, gdzie rywalizują z mężczyznami i biją ich na głowę. Można przyjąć, że 90-93 procent zawodników to mężczyźni, reszta panie.

Na strzelnicach pracuje też wielu emerytowanych funkcjonariuszy. Wojskowi, policjanci dorabiają w ten sposób do emerytury. - A to przecież ludzie w sile wieku, przeważnie po czterdziestce, z ogromną wiedzą i umiejętnościami.

"Nie strzeliłbym do zwierzęcia dla przyjemności"

Daniela pytam o naukę strzelectwa dzieci. To kolejny podnoszony w dyskusjach publicznych temat.

- Mój syn zaczął tę przygodę w wieku ośmiu lat od pakietu junior. Składają się na niego broń małokalibrowa oraz amunicja bocznego zapłonu 22 LR dająca stosunkowo mały odrzut. Huk wystrzału też jest dużo mniejszy. Strzelający musi mieć możliwość utrzymania broni w ręku stabilnie i rozumieć, o co chodzi. Jeżeli dziecko przychodzące na strzelnicę nie słucha się prowadzącego i nie chce współpracować, instruktor zakończy takie strzelanie.

Przeciwnicy strzelectwa podnoszą też argument dotyczący rzekomej nauki przemocy.

- Tak samo może być tym trenowanie sztuk walki albo inne formy aktywności fizycznej, takiej jak piłka nożna czy koszykówka, gdzie zawodnicy przepychają się między sobą. To dla mnie większa przemoc niż w strzelectwie, gdzie kontaktu fizycznego zawodnicy nie mają ze sobą żadnego, wręcz są oddaleni od siebie o kilka metrów między stanowiskami. Dla mnie to nauka przede wszystkim cierpliwości, skupienia. Oprócz tego - wbrew pozorom - pomaga walczyć z nagromadzonym w ciągu całego tygodnia stresem.

Rozmówca podkreśla też - odwołując się do kolejnego stereotypu - że choć strzelać uwielbia, nie popiera łowiectwa w celach innych niż zdobycie niezbędnego do przetrwania pożywienia.

- To zupełnie nie moja bajka. Nie wyobrażam sobie zabijania zwierząt dla przyjemności. Strzelectwo to sport taki sam, jak każdy inny i doszukiwanie się ideologii przemocy jest z mojego punktu widzenia totalną bzdurą, tak samo jak stawianie na tym samym poziomie strzelectwa i bojówek narodowców. To argumenty wyssane z palca przez ludzi niemających nic wspólnego z tym światem - puentuje mężczyzna.

***

Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: aleksandra.cieslik@firma.interia.pl