W latach 50. nikt nie pomyślałby jeszcze, że za kilka lat Londyn stanie się kolorową stolicą wolności, pełną młodzieży, cieszącej się życiem w sposób tak różny od pokolenia ich rodziców. Oczywiście Swinging Sixties to nie tylko wolna miłość, zabawa i eksperymenty ze środkami psychodelicznymi. I młodzi, i znani protestowali m.in. przeciwko wojnie w Wietnamie. Ale na swój sposób. Bez przemocy i walk na ulicach (przynajmniej w większości), czego ikoną stała się akcja Johna Lennona i Yoko Ono "Zostań w łóżku dla pokoju". Do dziś pozostały po tym legendy, stwierdzenie, że "nie ma lepszej alternatywy dla przemocy, niż pozostanie w łóżku i zapuszczenie włosów" oraz piosenka "Give Peace a Chance", która szybko stała się hymnem pacyfistów na całym świecie.
Młodzi coraz bardziej też odsuwali się od establishmentu. Wpływ na to miała między innymi afera Profumo - "skandaliczna mieszanka seksu, szpiegów i rządu". Głównym bohaterem, rozgrywającego się w 1963 roku skandalu był konserwatysta, sekretarz stanu ds. wojny, John Profumo. Odkryto, że polityk miał romans z kobietą, która spotykała się również z rosyjskim attaché wojskowym. Profumo zaprzeczył romansowi, ale później przyznał, że skłamał w Izbie Gmin i podał się do dymisji. Rok później partia konserwatywna straciła władzę, a jej miejsce zajęła Partia Pracy. Dodatkowo cała sytuacja sprawiła, że politycy przestali być dla społeczeństwa autorytetami. Kontrkultura upolityczniła się, od kilku lat działał już Campaign for Nuclear Disarmament (ruch zmierzający do rozbrojenia nuklearnego), sprzeciwiano się wspomnianej wcześniej wojnie w Wietnamie. "Od końca 1966 roku nastroje radykalizowały się coraz bardziej, policja organizowała regularne naloty na redakcję kontrkulturowego magazynu ‘International Times’, a kiedy w październiku 1967 roku przyszła wiadomość o śmierci Che Guevery czuło się już, że w powietrzu wisi rewolucja" - mówił w jednym z wywiadów Piotr Szarota, autor książki "Londyn 1967".
W tej dekadzie skończyły się również przymusowe pobory do wojska, a rodzice ówczesnych nastolatków, mając w pamięci II wojnę światową, chcieli, żeby życie ich dzieci było... zwykłym życiem młodych. I tak pojawiły się środki odurzające w ilościach hurtowych, niezobowiązujące związki, teatralne stroje, a wszystko to w rytmie muzyki Rolling Stonesów, Beatlesów i The Animals. Nie bez powodu mówi się, że "jeśli lata pięćdziesiąte były czarno-białe, to lata sześćdziesiąte były w Technicolorze". W końcu rewolucje z Swinging Sixties rozeszły się na cały świat. Można o tym pomyśleć choćby... widząc w sklepie spódniczkę mini.
W czasie kiedy w Polsce rządził bigbit na czele z Czerwono-Czarnymi, w Wielkiej Brytanii następowała wielka rock’n’rollowa rewolucja. Oczywiście, za Oceanem już wcześniej byli Chuck Berry, Elvis Presley i Jerry Lee Lewis, ale w latach 60. stosunkowo prosta, przy tym rytmiczna i chwytliwa muzyka zaczęła podbijać Europę. Niedługo później rozpoczęła się tak zwana Brytyjska Inwazja i tym razem muzyczny szał szedł z Wielkiej Brytanii do USA. W amerykańskich mediach pojawiły się doniesienia o Beatlemanii, a młodzież zaczęła pytać: "Dlaczego nie możemy mieć takiej muzyki w Ameryce?". Prawdziwą modę na The Beatles w Stanach rozpoczął singel "I Want to Hold Your Hand". Gdy czwórka z Liverpoolu po raz pierwszy pojawiła się za Oceanem, czekała już na nich rzesza oddanych fanów. "W 1776 roku Anglia straciła swoje amerykańskie kolonie. W zeszłym tygodniu Beatlesi odebrali je z powrotem" - pisał w 1964 roku magazyn "Life".
Na londyńskiej scenie występowali też David Bowie, The Rolling Stones (drugi po Beatlesach najpopularniejszy produkt Brytyjskiej Inwazji), The Animals, The Kinks czy The Who. Coraz większym zainteresowaniem cieszył się też rock psychodeliczny reprezentowany przez Pink Floyd, Cream czy Procol Harum. Tłumy zachwycał przybyły ze Seattle James Marshall Hendrix, do dziś znany jako wirtuoz gitary - Jimi Hendrix. Wspominając dzień 1 października 1963 roku, kiedy Hendrix wyszedł na scenę przed koncertem Cream, Eric Clapton mówił: "Moje życie już nigdy nie było takie samo", a Jack Bruce stwierdził, że "Ericowi pewnie trudno było sobie z tym poradzić, bo [Eric - przyp. red.] był bogiem, a tu nagle pojawia się ten nieznajomy i kładzie go na łopatki".
Nowa muzyka zawładnęła mediami, a album The Rolling Stones "Aftermath" okrzyknięto "ścieżką dźwiękową Swingującego Londynu". Kolejnym punktem zwrotnym był roku 1967, kiedy na sklepowych półkach pojawił się album "Sgt Pepper's Lonely Hearts Club Band". Ta płyta pokazała brytyjskim kapelom, że rock’n’roll z ubiegłej dekady to nie wszystko, co można osiągnąć w muzyce. "Sierżant" stał się istotny z jeszcze jednego powodu - sprawił, że grafiki na okładkach zaczęto traktować na równi z zawartością płyty. Peter Blake, twórca tej grafiki, na której notabene nie znalazł się żaden Brytyjczyk, w jednym momencie stał się z jednej strony "zakładnikiem" tego projektu, a z drugiej - wizjonerem i autorem najważniejszej okładki tamtych czasów. Choć nie zgadzał się z nim Andy Warhol, który wtedy od dwóch miesięcy cieszył się z reakcji na okładkę debiutanckiego albumu The Velvet Underground.
Rewolucja odbywała się nie tylko w muzyce. Kamieniem milowym był proces z października 1960 roku, dotyczący powieści "Kochanek Lady Chatterley", która opowiadała o miłości pomiędzy żoną arystokraty a jego gajowym. Trzy dekady wcześniej "Kochanek..." pojawił się już na rynku włoskim i francuskim, natomiast w Wielkiej Brytanii można było znaleźć ten tytuł, jednak w "oczyszczonej" wersji. Na nic zdawały się prywatne przedruki i próby przemytu nieocenzurowanych kopii z innych krajów. W końcu prezes Penguin Books, Allen Lane, postanowił sprzeciwić się cenzurze. Proces odbył się w Centralnym Sądzie Karnym, gdzie z reguły sądzono szpiegów, morderców i gwałcicieli, bo opisane w książce sceny erotyczne jednoznacznie wskazywały, że książka była "obsceniczna". Prokurator zarzucał, że "wynosiła na piedestał rozpustny związek pozamałżeński, zachęcała do prostactwa i wulgarności w myśli i słowie", obrona tłumaczyła, czym różni się pornografia od literatury, a świadkowie zaprzeczali, jakoby "seks był w książce wtykany, gdzie tylko się da". Proces był sześciodniowym spektaklem, wygranym przez wydawnictwo. "Kochanek..." stał się symbolem końca cenzury, która objęła również inne sfery, w tym film i teatr.
Kolejnym ikonicznym produktem tamtych czasów było reżyserowane przez Michelangelo Antonioniego "Powiększenie". Obok niego można ustawić m.in. "Casino Royale", "Sposób na kobiety", "Alfie" czy "Darling". Mniejsze koszty produkcji filmów w Wielkiej Brytanii sprawiły, że Wyspy stały się miejscem pielgrzymek zagranicznych, głównie amerykańskich, reżyserów. Tak w Londynie znalazł się m.in. Stanley Kubrick. Wraz żoną postanowił osiedlić się w Wielkiej Brytanii po realizowanym tam filmie "Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę". Jako powód podawali, że "w nowojorskim radiu dominowały informacje o zaopatrzeniu schronów przeciwnuklearnych (...), natomiast gdy przybyli do Wielkiej Brytanii, pierwszą rzeczą, jaką usłyszeli w radio, była porada, jakim rodzajem nawozu azotowego użyźniać glebę przy hodowli ozdobnych gatunków traw".
Popularność zaczęły zdobywać też coraz śmielsze i ekscentryczne performance’y. W tym środowisku szybko wybiła się m.in. Yoko Ono. To właśnie Londyn był jednym z miast, w którym z powodzeniem prezentowała "Cut Piece". W trakcie tego przedstawienia siedziała sama na scenie, z nożyczkami przed sobą. Publiczność została poinstruowana, że może na zmianę podchodzić do niej i używać nożyczek do odcięcia małego fragmentu jej ubrania, który może później zatrzymać. Niektórzy podchodzili nieśmiało, odcinając mały kwadrat materiału z rękawa, a inni odważnie decydowali się na odcięcie przodu bluzki lub ramiączka stanika. Artystka siedziała nieruchoma przez cały czas, aż do momentu, gdy uznała, że przedstawienie się zakończyło. To było pionierskie podejście do tworzenia sztuki i do publiczności - od teraz odbiorcy nie byli wyłącznie odbiorcami, ale pośredniczyli w akcie twórczym.
Kolejny performance - "Grapefruit" - miała formę małej książeczki, w której wypisane były wskazówki dla czytelników. Wskazówki, trzeba przyznać, niebanalne: "Wdepnij we wszystkie kałuże w mieście", "Zostaw kawałek płótna lub skończony obraz na podłodze" czy "Pal wszystko, co się da, łącznie z włosami łonowymi". Celem było przełamanie granicy pomiędzy sztuką a codziennym życiem. Do legend przeszła też sytuacja z pierwszej londyńskiej wystawy Yoko Ono, gdzie jednym z eksponatów było zielone jabłko na postumencie z pleksi. Polański stwierdził, że to wycenione na dwieście funtów jabłko, to najpiękniejsze jabłko, jakie widział, natomiast Lennon podszedł... ugryzł kawałek i odłożył owoc na miejsce.
Swinging Sixties były kolorowe nie tylko ze względu na sztukę. Były kolorowe też na zewnątrz - na ulicach można było zobaczyć młodzież w strojach zupełnie innych niż te, do których przyzwyczajona była ówczesna Wielka Brytania. "Po raz pierwszy wtedy ubrania zaczęły być wykorzystywane do wyrażania siebie. Odrzucały całkowicie ideę mainstreamu. (...) Muzyka miała ogromne znaczenie dla brytyjskiej mody w latach 60. To wspaniałe rzeczy, które nosili Mick Jagger, George Harrison czy Jimi Hendrix. To historia kultury, a nie po prostu jakieś ubieranie się" - tłumaczył po latach Dennis Nothdruft, szef wystaw w Fashion and Textile Museum. "Londyn i lata 60. były dokładnie takimi, jakie je sobie wyobrażamy. Były rewolucyjne. To był początek wielu ruchów, które doskonale dzisiaj znamy - weganizmu, androgynizmu czy ekoterroryzmu. Tak wiele zjawisk, które się wtedy zaczęły, a potem rozwijały się, aż do teraz. (...) Te czasy były bardzo głośne, jaskrawe i bardzo zatłoczone" - tak ten czas komentowała projektantka Cleo Butterfield.
Z modą londyńskich lat 60. nierozerwalnie związana jest też Barbara Hulanicki - Polka, która stworzyła kultowy butik Biba. Do sklepu urządzonego w stylu Art Noveau, w którym zawsze głośno grała muzyka, przychodzili m.in. The Rolling Stones, Brigitte Bardot i Twiggy. Kolejnym symbolem ówczesnej mody była Mary Quant, która spopularyzowała na Wyspach spódniczki mini. Jako zaledwie 20-latka otworzyła swój pierwszy butik Bazzar na King's Road w wytwornej dzielnicy Chelsea - stąd też wziął się styl "Chelsea Girl". Dziś "miniówki" są chętnie wybierane przez kobiety, jednak wtedy była to prawdziwa rewolucja, zarówno w modzie, jak i myśleniu - taki krój miał pozwalać kobietom "być wolnymi i wyzwolonymi, biegać i skakać". Do tego zyskujące popularność psychodeliczne kształty i jaskrawe kolory. Moda lat 60. miała dokładnie wszystko, co mogło oburzać wcześniejsze pokolenie.
Do głosu w końcu zaczęły dochodzić kobiety, nie tylko w sztuce i modzie. Gdy feminizm zaczął rosnąć w siłę, pojawiło się więcej miejsc pracy dla kobiet, dzięki czemu te mogły zacząć zarabiać, wyprowadzić się z domów i rozpocząć niezależne życie. Zalegalizowano środki antykoncepcyjne. Kobiety zaczęły angażować się w politykę, czego przykładem może być Barbara Castle, która jako pierwsza kobieta została pierwszym sekretarzem stanu. Ikonicznym momentem jest też strajk w fabryce Forda, gdzie 850 kobiet protestowało, domagając się równych płac z mężczyznami. To doprowadziło do podpisania ustawy o równej płacy. Żeńska część społeczeństwa w końcu zaczęła być słyszana.
Kolejna duża zmiana dotyczyła przede wszystkim mężczyzn. Aż do roku 1967 skazano tysiące osób za utrzymywanie stosunków seksualnych z osobą tej samej płci. Karane były przede wszystkim pary gejowskie, dlatego homoseksualiści ukrywali swoje prawdziwe "ja". Do tego grona zaliczali się m.in. David Hockney, malarz, który związany był z kalifornijskim fotografem Peterem Schlesingerem, oraz Brian Epstein, menedżer The Beatles, którego partnerem był amerykański adwokat Nat Weiss. Za homoseksualizm został skazany m.in. znany matematyk Alan Turing. Dopiero we wspomnianym 1967 roku związki jednopłciowe zostały zalegalizowane.
Swinging Sixites miały też swoją ciemną stronę, którą tworzyło przede wszystkim ogromne zainteresowanie narkotykami. Niewątpliwie jednak rewolucja, która rozpoczęła się w Londynie, rozlała się na cały świat, oddziałując nie tylko na film, malarstwo, muzykę i modę, ale wpływając m.in. na rozwój feminizmu, pacyfizmu i znormalizowanie podejścia do homoseksualizmu. Od lat 60. świat już na zawsze pozostał w Technicolorze.