Reklama

Następca tronu książę Muhammad ibn Salman (MBS), a praktycznie realny władca Arabii Saudyjskiej, pod koniec kwietnia udzielił obszernego wywiadu. Było to nośne wydarzenie z dwóch względów - po pierwsze, książę niechętnie pojawia się i wypowiada publicznie. Po drugie, i ważniejsze, wywiad dotyczył pięciolecia wdrażania ogromnego wizjonerskiego planu, jakim jest Saudi Vision 2030.

A czym jest Saudi Vision 2030? W telegraficznym skrócie - to ogromny projekt, który ma doprowadzić do uniezależnienia się saudyjskiej gospodarki od ropy naftowej. To jednak oznacza, że królestwo musi przejść szereg szeroko zakrojonych zmian, dotykających każdego aspektu funkcjonowania tego państwa.

Reklama

Gospodarka Arabii Saudyjskiej jest ściśle związana z Aramco, czyli potężnym saudyjskim koncernem wydobywającym ropę naftową. PKB Arabii Saudyjskiej, w zależności od różnych źródeł, uwarunkowane jest od 40 do 60 proc. od ropy i produktów pochodnych. Kraj, który jeszcze w latach 50. był jednym z najbardziej zacofanych na świecie, dzięki posiadaniu od ¼ do ⅓ światowych zasobów "czarnego złota", błyskawicznie zaczął się bogacić. MBS, widząc nadchodzące przemiany proekologiczne i walkę z katastrofą klimatyczną, zdaje sobie sprawę, że tłuste lata królestwa mogą się niedługo skończyć i potrzebna jest zmiana priorytetów w dochodach państwowych. Utwierdziła go w tym pandemia koronawirusa, która wpłynęła, co prawda tylko przez rok, ale na zmniejszenie zapotrzebowania na ropę naftową, co znacznie odbiło się na budżecie państwa. Jednak na drodze transformacji stanął wahabizm.

Kajdany wahabizmu

Wahabizm, ruch reformatorski zapoczątkowany przez Muhammada Ibn Abd al-Wahhaba w XVIII wieku, od zawsze był związany z klanem Saudów. W zamian za duchowe wsparcie i moralne usprawiedliwienie podbojów, mieli oni kroczyć ścieżką wiary nakreślonej przez Abd al-Wahhaba. W tym fundamentalistycznym nurcie postulowano powrót do pierwotnej czystości islamu, prostoty i surowości obyczajów, a prawo od początku opierało się na szariacie. Ostatecznie król Fajsal ibn Abd al-Aziz Al Su’ud w latach 1964-1975 wprowadził wahabizm jako podstawę systemu prawnego. Z tego powodu szereg codziennych czynności z punktu widzenia Europejczyka było niedostępnych: nie mogły działać kina, teatry czy parki rozrywki, gdyż były sprzeczne z ascetycznym trybem życia, który nakazywał wahabizm. Prawa kobiet, mówiąc krótko, nie istniały, a każda inna religia, czy to chrześcijaństwo czy judaizm, czy nawet odłamy islamu, są uznawane za herezję.

Z tego powodu nawet co trzeci Saudyjczyk (według nieoficjalnych danych) jest bezrobotny, bo po prostu nie ma pracy, którą mógłby wykonywać. Do Arabii Saudyjskiej ściągano miliony emigrantów z Pakistanu, Filipin czy Nigerii, którzy mieli pracować jako kasjerzy czy kelnerzy. W sektorze prywatnym nawet 90 proc. zatrudnionych stanowili emigranci.

Dlatego od momentu ogłoszenia wielkiego programu Saudi Vision 2030, postępuje tzw. saudyzacja gospodarki. W momencie, gdy książę koronny chce oprzeć gospodarkę Arabii Saudyjskiej na podatkach, a nie tylko na eksporcie ropy, musi wytworzyć przestrzeń, by ludzie mogli pracować, a tym samym płacić podatki. W lipcu 2020 roku podatek VAT został podniesiony z 5 do 15 proc, rozważa się też wprowadzenie podatku dochodowego. Dodatkowo w 2020 roku wprowadzono 5-procentowy podatek od transakcji dotyczących nieruchomości.

"Szkoła Muhammada ibn Abd al-Wahhaba nie jest już dla nas obowiązkowa w rozumieniu Koranu, a drzwi do interpretacji są otwarte; nie będziemy zamykać naszych umysłów poprzez czczenie jednostek". Takie słowa padły z ust księcia MBS w przytoczonym wcześniej wywiadzie. To tylko pokazuje, w jakim kierunku ma podążać Arabia Saudyjska. Otwierane są kina, teatry, a co ważniejsze - mają w nich pracować Saudyjczycy. Wielki proces saudyzacji gospodarki ma doprowadzić do zaktywizowania społeczeństwa.

Kontrolowana emancypacja

Doszło też do korekty w sprawie praw kobiet. W 2015 roku otrzymały one prawa wyborcze (mowa o wyborach samorządowych, które w 2005 r. wprowadził król król Abd Allah), a w 2019 wprowadzono szereg kolejnych "udogodnień", takich jak zgoda na prowadzenie samochodu. O taką możliwość od dawna walczyły aktywistki, gdyż w praktyce wykluczało to możliwość przemieszczania się po kraju. Od sierpnia 2019 roku kobiety w Arabii Saudyjskiej mogą samodzielnie otwierać biznesy, razem z mężami uczestniczyć w publicznych obchodach świąt, czy nawet pójść na mecz piłki nożnej. Kobiety zostały dopuszczone do uprawiania wielu sportów, do tej pory zarezerwowanych tylko dla mężczyzn. Od zeszłego roku Saudyjki mogą się starać o paszport i wyjechać za granicę bez pytania swojego męża o zgodę. Niedawno władze pozwoliły im na zarejestrowanie dziecka w urzędzie, czy na sprawowanie nad nim opieki. Nawet do pracy będą przyjmowane na tych samych prawach, co mężczyźni. Tak przynajmniej zapewnia król w rozporządzeniu. Jest to znaczne odejście od polityki tzw. Mahrama, czyli męskiego opiekuna, który ma za zadanie kontrolować kobietę i być swego rodzaju "strażnikiem". Ponadto powołane zostały specjalne odziały złożone z kobiet, które będą pilnować porządku podczas corocznej pielgrzymki do Mekki, a w szeregi armii są przyjmowane pierwsze ochotniczki.

Te działania, choć słuszne, stoją w sprzeczności do chociażby tego, że aktywistki na rzecz praw kobiet przebywają w więzieniu. Ludżajn al-Hazlul spędziła za kratami ponad 900 dni bez procesu, tylko dlatego, że domagała się praw wyborczych i zniesienia męskiej kurateli nad kobietami. Mimo spełnienia pierwszego, a korekty w przypadku drugiego postulatu, al-Hazlul trafiła do więzienia za działalność na szkodę państwa. Finalnie została wypuszczona w lutym 2021 roku. Z innych znanych aktywistek, w więzieniu wciąż przebywają Nassima al-Sadah i Samar Badawi. Arabia Saudyjska wyciągnęła lekcję z Arabskiej Wiosny, kiedy to gniew społeczny doprowadził do upadku kilku reżimów, i chce zawczasu ostudzić emocje. Uwięzionymi aktywistkami, które usłyszały przecież zarzuty równoznaczne z terroryzmem, MBS pokazuje jednak, że wyłącznie od władzy mogą wychodzić propozycje reform.

Ta, raczej korekta niż fundamentalna zmiana w kwestii praw kobiet, ma poza aktywizacją zawodową, przede wszystkim na celu ocieplenie wizerunku Arabii Saudyjskiej, a tym samym przyciągnięcie turystów i zagranicznych inwestorów. W królestwie zezwolono wynająć pokój parom spoza Arabii Saudyjskiej, niebędącymi małżeństwem. Również proces wizowy ma być znacznie uproszczony. Światowa Organizacja Turystyki zapowiedziała, że otworzy siedzibę w Arabii Saudyjskiej, a samo królestwo zapowiada, że do 2030 roku chce, by turystyka odpowiadała za 10 proc. PKB państwa. Ta do tej pory opierała się głównie na ruchu pielgrzymkowym muzułmanów do Mekki. Dla Arabii Saudyjskiej jest to intratny biznes, jednak MBS stawia sobie wyższe cele.

Nowa stara kultura

Promowane jest m.in. starożytne miasto Nabatejczyków Al-Ula, które ma być konkurencją dla jordańskiej Petry. W muzeach promowane są eksponaty z czasów przedislamskich tzw. Dżahiliji. Jest to tym bardziej sprzeczne z panującym wahabizmem, że Arabia Saudyjska wciąż oficjalnie jest państwem muzułmańskim. Oznacza to, że wszystko, co powstało przed Mahometem, było czasem ciemnoty i zabobonów. Z promowaniem kultury, a tym samym przyciąganiem turystów, związana jest też słynna sprawa najdroższego obrazu na świecie "Zbawiciel Świata" (łac. Salvator Mundi) Leonarda da Vinci. MBS kupił go za 450 mln dolarów i miał być wystawiany w Luwrze w Abu Zabi. Sama nazwa nie jest błędem, gdyż Zjednoczone Emiraty Arabskie zapłaciły francuskiemu muzeum aż 400 mln euro, by móc jej używać! Mimo to obraz nie jest wystawiany, a do niedawna był przetrzymywany na prywatnym jachcie księcia. Powodem takiej decyzji jest wątpliwość, czy aby na pewno obraz namalował Leonardo, czy tylko jeden z jego uczniów.

Promowanie starożytnych obiektów kultury z czasów przedislamskich ma też inne bardzo ważne zadanie. MBS nie raz wykazał fascynację państwami narodowymi i właśnie taki model widziałby w ramach swojego królestwa. Do tego jednak potrzebny jest mianownik, wokół którego można byłoby skupić wspólny rodowód etniczny. Egipt ma starożytnych Egipcjan oraz dziedzictwo pozostawione przez Hellenów. Irak ogromne dziedzictwo pozostawione przez Mezopotamię. Arabia Saudyjska natomiast takiego odnośnika nie ma. Już sama nazwa państwa nakierowuje nas na to, że ciężko tu mówić o jakiejś wspólnocie. Arabia Saudyjska oznacza nic innego, jak państwo Arabów pod wodzą klanu Saudów. W przełożeniu na europejskie warunki to tak, jakbyśmy wzięli wszystkie państwa Słowian i skupili w jeden organizm za pomocą jednej rodziny i nazwali ją, np. "Słowiańszczyzna Kowalska". Państwo to nie jest spójne ani pod względem etnicznym ani religijnym. Poza licznymi klanami, nieczującymi często żadnego związku między sobą, Arabia Saudyjska nie jest też spójna religijnie: 80 proc. Saudyjczyków jest sunnitami, wśród nich są też różne odłamy, a ok. 10-15 proc. mieszkańców stanowią szyici.

To, co ma też przyciągnąć zagranicznych inwestorów, jak i przeobrazić saudyjską gospodarkę, to rozwój technologiczny. Do 2030 roku według Saudi Green Initiative 50 proc. energii ma być wytwarzana z odnawialnych źródeł energii. Co więcej, na całym terenie Arabii Saudyjskiej ma zostać posadzonych 10 mld drzew.

MBS zapoczątkował też budowę ogromnego parku rozrywki Qiddiya. Ten ogromny kompleks rozrywki ma mieć powierzchnię 334 kilometrów kwadratowych. W 2024 r. ma odbyć się nim Grand Prix Formuły 1. Park rozrywki będzie się znajdować 40 km od Rijadu i ma zatrzymać część Saudyjczyków podróżujących po świecie, szukających rozrywki, a także ma za zadanie ściągnąć zagranicznych turystów.

Z kolei odpowiedzią na egipskie kurorty, ma być Amaala. Jest to projekt zagospodarowania ogromnych terenów nad Morzem Czerwonym pod turystykę. Powstaną hotele, wille i cała potrzebna infrastruktura, a do zwiedzania zostaną udostępnione, m.in. rafy koralowe, pustynie, wulkany i wielkie plaże. Amaala ma zapewnić aż 70 tys. miejsc pracy.

Miasto przyszłości?

Według księcia głównym kołem zamachowym innowacyjności jest projekt NEOM, w ramach którego ma zostać wybudowane miasto linearne o długości 170 km. Ma to być miasto przyszłości bez samochodów, skupione wokół linii kolejowej i stanowiące jeden wielki ogród. Rozciągać się będzie od zatoki Akaba, nad którą ma być wybudowany most łączący Arabię Saudyjską z Egiptem. Miasto ma być TEŻ zeroemisyjne, a nawodnienie dla ogromnej ilości roślin zapewni specjalny system, pobierający wodę z morza, odsalający i rozprowadzający ją po metropolii. W zamiarach jest związanie miasta z zawodami przyszłości oraz przygotowanie go do roli huba innowacyjnego. Sam twór, jak zapewnił MBS, ma być w pewnym sensie niezależny, włączając w to także kwestię prawa innego niż w Arabii Saudyjskiej. Dodatkowo, nad miastem, co brzmi dość kuriozalnie, ma zawisnąć... sztuczny księżyc.

Saudi Vision 2030 na pewno zadbał o bardzo dobry PR, a Arabia Saudyjska dysponuje zasobami, by móc finansować ogromne projekty. NEOM, według wstępnych zapowiedzi ma kosztować 500 mld dolarów. Projektów związanych z Saudi Vision 2030 jest oczywiście znacznie więcej. Jednak eleganckie prezentacje, a rzeczywistość to dwie różne kwestie. Zwłaszcza że nie mówimy tylko o samych budynkach i drogach, a o konkretnym przemodelowaniu życia całego państwa, które ma wytyczać światowe trendy - przynajmniej liczy na to Muhammad ibn Salman. Za ładnymi grafikami wciąż kryje się państwo, gdzie dokonuje się publicznych egzekucji, a prawa człowieka są łamane niemal w każdym aspekcie. Nikt nie zna też realnych celów, jakie postawił sobie książę; jedni mają go za wielkiego wizjonera, a inni za krwawego despotę i megalomana. 

Większość celów ma być osiągnięta za dziewięć lat, a wtedy wszyscy będziemy mogli ocenić, czy Saudi Vision 2030 to wydmuszka PR-owa, czy rzeczywisty przełomowy program reformatorski.