Reklama

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zabytki starożytności są nieco bardziej... dystyngowane. Ale twórcy olbrzyma z Cerne Abbas, 50-metrowej wysokości rysunku wyrytego na wzgórzu białymi, kredowymi liniami, nie przejmowali się takimi drobnostkami. Rysunek przedstawiający nagiego mężczyznę z maczugą, sprawiał wiktoriańskim uczonym poważny problem - w większości XIX-wiecznych opracowań i podręczników pomija się najbardziej przykuwający wzrok element dzieła sztuki - 11-metrowego penisa. 

Pochodzenie tego monumentalnego, starożytnego "di*k-pica" było dla archeologów zagadką. Najnowsze badania tylko ją pogłębiły. Archeolodzy spekulowali, że autorami ogromnego rysunku byli starożytni Celtowie, którzy mieli w ten sposób uczcić jedno ze swoich bóstw. Albo Rzymianie, bo wymachujący maczugą kolos przypomina nieco to, jak w ich sztuce przedstawiano Herkulesa.  

Reklama

Jedna z osobliwszych teorii mówiła, że nagi gigant to karykatura Olivera Cromwella, fundamentalistycznego dyktatora, który na krótko obalił brytyjską monarchię. Za tą teorią miał świadczyć fakt, że mimo starożytnej aparycji, o istnieniu rysunku nie wspominało żadne źródło sprzed XVII wieku, a ówczesny właściciel obejmujących wzgórze posiadłości szczerze nienawidził purytańskiego przywódcy.

Wszyscy byli w błędzie. Brytyjski National Trust, organizacja zarządzająca najcenniejszymi zabytkami na Wyspach, zleciła badania, mające raz na zawsze ustalić pochodzenie enigmatycznego golasa. W tym celu przeanalizowano próbki piasku z tworzących olbrzyma linii. Badania pozwoliły ustalić, jak dawno ziarnka były ostatnio wystawione na działanie słońca. Najstarsza warstwa tworząca linie, pochodzi z mniej więcej 700-1100 roku naszej ery. Najprawdopodobniej z końca X wieku.

- Zupełnie nie tego się spodziewaliśmy - mówi dziennikowi "Guardian" geoarcheolog Mike Allen i dodaje:

I tu zagadka się pogłębia. Bo w mniej więcej w tym samym czasie, zaledwie 300 metrów dalej, w wiosce Cerne Abbas powstało także katolickie opactwo, dedykowane kultowi św. Eadwolda.

- Dlaczego bogate, słynne opactwo miałoby zlecić lub zezwolić na powstanie kredowego wizerunku nagiego mężczyzny wyrytego we wzgórzu obok? - zastanawia się Martin Papworth, archeolog National Trust. 

Co więcej, żaden z dokumentów założycielskich opactwa nawet nie wspomina o istnieniu wizerunku. Nie ma o nim żadnej wzmianki w jakimkolwiek tekście z kolejnych siedmiu stuleci. Archeolodzy spekulują, że olbrzym mógł po jakimś czasie zostać porzucony i zarosnąć trawą. Co nie tłumaczy tego, w jakim celu powstał i przez kogo właściwie został stworzony. Lokalne legendy mówią, że opactwo powstało w wiosce, by nakłonić miejscowych do porzucenia kultu miejscowego anglosaskiego bóstwa znanego jako Heil lub Heilith. Ale jeśli olbrzym to Heilith - dlaczego zakonnicy pozostawili go na miejscu?

Olbrzym to niejedyny taki rysunek na Wyspach. Monumentalne wizerunki wyryte na brytyjskich wzgórzach to między innymi liczący około 3 tys. lat Biały Koń z Uffington, czy Długi Człowiek z Wilmington. Wiele innych zniknęło, zniszczonych przez erozję i roślinność. Znaczenie tych dzieł sztuki jest niejasne, a ustalenia dotyczące olbrzyma z Cerne Abbas tylko pogłębiają zagadkę.


Druid płakał jak sprzedawał?

W tym samym czasie, w którym powstawał koń z Uffington, mieszkańcy wysp przechodzili fazę głębokiej fascynacji wielkimi budowlami. Najsłynniejsza z nich, kromlech Stonehenge, także zyskuje jedynie na tajemniczości dzięki ostatnim badaniom.  

Ostatnie lata to dla archeologów badających legendarny kamienny krąg to prawdziwy wyścig z czasem. Brytyjskie władze planują wykopanie tuż obok niego trzykilometrowego tunelu, który miałby rozładować korki tworzące się wiecznie na przebiegającej w pobliżu zabytku drodze. Przygotowania do wielkich prac budowlanych sprawiają, że naukowcy muszą błyskawicznie uratować wszystko, co skrywa otaczająca Stonehenge ziemia.

W ramach tych wykopalisk odkryli w zeszłym roku drugi, o wiele większy monument towarzyszący kamiennemu kręgowi. Najsłynniejsza część Stonehenge, czyli studziesięciometrowej średnicy krąg kamiennych słupów i bram jest otoczony drugim, większym o średnicy aż półtora kilometra. Ten składa się jednak nie ze stojących głazów a z głębokich na pięć metrów dołów o niejasnym przeznaczeniu. 

- Wstrząsnęła nami skala tej struktury i fakt, że chociaż leży tak blisko Stonehenge, do tej pory nie została odkryta - mówi prof. Vincent Gaffney, który kierował zespołem odpowiedzialnym za znalezisko.

Największą tajemnicą Stonehenge może być jednak coś innego. Wyniki tegorocznych badań wskazują, że jest on kromlechem... z drugiej ręki.

Jeden z mitów o powstaniu tajemniczej struktury mówi, że czarnoksiężnik Merlin wybrał się do Irlandii i sprowadził stamtąd magiczny krąg kamieni znany jako Taniec Olbrzymów. Po przewiezieniu głazów do Anglii miał postawić je na nowo, tworząc świątynię umarłych.

Ta legenda długo nie była traktowana poważnie. Ale najnowsze badania pokazują, że może być całkowicie prawdziwa. No może poza istnieniem samego Merlina.  

Naukowcy od dawna wiedzieli, że tworzące Stonehenge kamienie pochodzą z odległych o 200 kilometrów kamieniołomów w Walii. Ich transport przy wykorzystaniu prymitywnych, neolitycznych technologii musiał być niewyobrażalnym wyzwaniem inżynierskim.  

Okazuje się jednak, że to nie cała historia. Tuż przy walijskim kamieniołomie, z którego miały pochodzić głazy, archeolodzy odkryli właśnie pozostałości nieistniejącego już kamiennego kręgu o średnicy dokładnie odpowiadającej Stonehenge. Co więcej, otwory, w których stały kamienie - jedyna dziś pozostałość kromlechu - kształtem dokładnie odpowiadają skalistym słupom tworzącym Stonehenge. "Pasują jak klucz do zamka" - piszą autorzy badania.

Może to oznaczać, że Stonehenge pierwotnie stało nie w Anglii, a w Walii. Po kilkuset latach, z jakiegoś powodu zostało zdemontowane i przetransportowane przez połowę szerokości Wielkiej Brytanii na nowe miejsce. Czy był to skutek wojny między celtyckimi plemionami? Wielkiej migracji, podczas której twórcy kromlechu postanowili zabrać go ze sobą? A może po prostu Stonehenge jest monumentem z drugiej ręki, a druid płakał, jak sprzedawał?

Tego na razie po prostu nie wiemy. Zagadka rośnie w miarę tego, jak pogłębiamy naszą wiedzę.