Reklama

Choć nie przeczyta się o nich w popularnych, papierowych przewodnikach, to dziś - dzięki poleceniom turystów w internecie - wiedza na temat niecodziennych miejsc na mapie Polski wciąż się poszerza. Duża powierzchnia kraju sprawia, że w niemal każdym z województw można natrafić na niespotykaną atrakcję. Zamek, w którym dochodzi do paranormalnych zjawisk, miejscowość, gdzie przestaje działać grawitacja albo las, w którym drzewa nie rosną tak, jak powinny - to tylko przykłady zagadkowych odkryć turystów. Takie miejsca przyciągają uwagę osób szukających adrenaliny lub chcących poznać Polskę od nieco innej strony.

Sekrety Krzywego Lasu

Nieopodal Szczecina, a dokładnie we wsi Nowe Czarnowo w powiecie gryfińskim, znajduje się jeden z najbardziej osobliwych pomników przyrody, o niewielkiej powierzchni ok. 0,33 ha. Mowa o Krzywym Lesie, nazwanym tak ze względu na nietypowy kształt drzew, które w nim rosną.

Reklama

Pnie ok. 50 sosen zwyczajnych wygięte są tuż nad ziemią pod kątem 90 stopni. Co ciekawe, sosny dorastają tylko do 12 metrów wysokości. Wokół nich znajdują się inne drzewa i krzewy, jednak pnące się całkowicie naturalnie ku górze. Badacze są więc zgodni, że niecodzienne rośliny zostały celowo zdeformowane przez człowieka. Krzywy Las liczy sobie ok. 90 lat - sosny posadzono najprawdopodobniej w 1934 roku.

Niektórzy uznają, że dziwny kształt drzew to przejaw anomalii przyrodniczych, oddziaływania podziemnych cieków wodnych lub uszkodzeń dokonanych przez owady, a nawet dowód istnienia obcych cywilizacji. Za najbardziej pewne przyjęte są jednak teorie mówiące o tym, że to ludzie wpłynęli na obecny wygląd drzew.

Pierwsza koncepcja głosi, że sosny ścinano na bożonarodzeniowe drzewka, gdy były jeszcze młode (liczyły od 6 do 10 lat). Pozostawiano im jednak ostatnią gałąź, żeby wciąż mogły rosnąć. W procesie wzrostu sosny przyjmowały nienaturalny wygląd. Druga, znacznie bardziej popularna teoria wskazuje, że ludzie kształtowali drzewa na tzw. krzywulce do celów stolarskich i szkutniczych. Następnie wykorzystywali drewno do budowy mebli, ale też łodzi i sań.  

Brak informacji na temat genezy miejsca sprawia, że stało się ono jeszcze ciekawsze. Niestety ponad 80-letnie sosny zaczęły obumierać, dlatego od 2020 roku rozpoczęto rewitalizację Krzywego Lasu. W 2021 roku nasadzono tam 1000 młodych drzewek. Połowę z nich poddano procesowi sztucznego krzywienia, aby w przyszłości zastąpiły oryginalne okazy. Druga część sosen rośnie naturalnie, bez ludzkiej ingerencji, aby sprawdzić, czy również się wykrzywi.

Tajemnicze ruiny zamku Krzyżtopór

Turyści przebywający w województwie świętokrzyskim powinni odwiedzić ruiny rezydencji Krzyżtopór. Choć budowla pierwotnie należała do klasztoru Cystersów, to w XV wieku przeszła we władanie rodu Ossolińskich. W latach 1621-1644 rozbudował ją wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński. Był to dobrze wykształcony mężczyzna, posiadający różne zainteresowania humanistyczne. Postanowił on zbudować rezydencję, która przyćmiłaby wszystkie pozostałe siedziby magnackie w Polsce i nie tylko. Budynek główny i fortyfikacje wzniesiono w XVII wieku - łączyły przepych wnętrz z walorami militarnymi. Zresztą do dziś w miejscowości Ujazd można podziwiać tę jedną z największych budowli pałacowych w Europie, którą przyćmił dopiero Wersal.

Nazwa rezydencji wywodzi się od dwóch symboli umieszczonych na bramie wjazdowej do pałacu - krzyża (symbolu wiary i polityki wojewody) oraz topora (herbu Ossolińskich). Sam twórca nazywał jednak zamek Krzysztoforami - najprawdopodobniej nawiązując do swojego imienia.

Rezydencja wyróżniała się na tle innych budowli tego typu - nie tylko stylem, ale też zastosowanymi rozwiązaniami. Krzysztof Ossoliński - pomimo gorliwej wiary interesował się również astrologią i astronomią. Oparł więc plan zamku na kalendarzu - budowla miała tyle wież, ile pór roku, tyle sal balowych, ile miesięcy, tyle pokoi, ile tygodni i tyle okien, ile dni w roku.

To jednak nie wszystkie udziwnienia architektoniczne. Według podań - do wapna, użytego do zbudowania ścian, dodano białko miliona kurzych jaj - wszystko po to, żeby zaprawa stała się wodoodporna. Pałac miał mieć podziemne połączenie z pobliskim zamkiem w Ossolinie - aby można było się wzajemnie odwiedzać. W suficie sali jadalnej, w jednej z wież, miało znajdować się akwarium z egzotycznymi rybkami. Jedząc, można było więc je obserwować przez szklany strop. Z kolei stajnia zamkowa, dawniej w większości pokryta marmurem i ozdobiona eleganckimi lustrami (optycznie powiększającymi powierzchnię), zasłynęła ze znakomitych warunków akustycznych - na tyle dobrych, że można byłoby w niej regularnie urządzać koncerty.

Po śmierci wojewody Ossolińskiego zamek przechodził z rąk do rąk, a w 1655 roku przejęli go Szwedzi. W XVIII wieku kres jego świetności położyli konfederaci barscy. Współcześnie ostały się jedynie ruiny zamku, ale są one zachowane w dobrym stanie. Dzisiejsza oferta obejmuje aż pięć różnych tras po rezydencji. Co najlepsze, można ją zwiedzać zarówno za dnia, jak i nocą. Wszyscy, którzy zdecydują się na spacer wieczorną porą, muszą jednak uważać na grasujące w zamku duchy. Po murach podobno przechadzają się Biała Dama (krewna wojewody Ossolińskiego, znana z wyjątkowego okrucieństwa) i czarna sylwetka husarza (podejrzewa się, że to sam wojewoda, który przemieszcza się po szczytach murów obronnych, będąc dobrym duchem zamku).

W 2018 roku zamkowi Krzyżtopór (dawniej Krzysztopór) nadano status pomnika historii, czyli budowli o dużym znaczeniu dla dziedzictwa kulturalnego Polski. Dziś odbywają się tu też turnieje rycerskie. 

Miejsce, w którym auta same jadą pod górę

Karpacz Górny, położony w województwie dolnośląskim, przede wszystkim przyciąga miłośników pieszych wycieczek górskich. Leży w Karkonoszach, u stóp popularnego szczytu Śnieżka. Wielu turystów przybywa do Karpacza, żeby zwiedzić wspomniany szlak. Zupełnie nie są oni świadomi, że w miejscowości, w której się zatrzymują, występuje bardzo ciekawa anomalia grawitacyjna.

Nieopodal, na ulicy Strażackiej w Świeradowie Zdroju pozostawione na nachylonej szosie przedmioty toczą się pod górę, zamiast zjeżdżać w dół. Samochody pozostawione na luzie również ruszają do przodu, podczas gdy powinny się cofać. Dla obserwujących jest to niesamowite zjawisko, przeczące prawom grawitacji.

Według informacji urzędu miasta grawitacja jest na tej ulicy słabsza o 4 proc. To jednak za mało, aby wpłynąć na samowolne przesuwanie się przedmiotów w odwrotnym kierunku. Prawda jest więc bardziej prozaiczna - to przykład złudzenia optycznego, nazywanego efektem magicznej górki. Choć na pierwszy rzut oka ulica wydaje się wznosić ku górze, tak naprawdę obniża się po zboczu doliny. To ukształtowanie pobliskiego terenu, rosnące wokół drzewa, ostry zakręt na końcu drogi i zanikająca linia horyzontu zakrzywiają perspektywę, tworząc iluzję. Do efektu magicznej górki odniósł się w 1996 roku Phillip Gibbs - naukowiec z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Stwierdził on, że błędnik - ludzkie narzędzie równowagi znajdujące się w uchu wewnętrznym - potrzebuje wizualnych wskazówek, aby określić, czy coś jest pionowe, czy nie. Przy braku wyraźnego poziomego horyzontu, mózg dopasowuje perspektywę na podstawie tego, co widzi i ulega złudzeniu. Mimo naukowego wyjaśnienia, fani nietypowych atrakcji z pewnością będą zachwyceni tym miejscem.

UFO w Polsce

Pod koniec lat 70., a dokładnie 10 maja 1978 roku, w niewielkiej wsi Emilcin, nieopodal Lublina, miało dojść do spotkania trzeciego stopnia z przedstawicielami obcej cywilizacji. Tak twierdził miejscowy rolnik - 71-letni Jan Wolski, który podczas powrotu z pobliskiej miejscowości natknął się na dwie istoty ubrane w czarne kombinezony z kapturami. Wydawali ostre, piskliwe i nieprzyjemne dźwięki, za pomocą których się komunikowali.

Istoty były niskiego wzrostu, miały oliwkowozielone twarze, mocno wystające kości policzkowe i skośne oczy. Na ich karkach widoczne były wybrzuszenia, przypominające garby. Strój odsłaniał jedynie twarz i dłonie. Palce łączyła błona pławna. Ok. pięć metrów nad ich głowami unosił się srebrzysty statek, do którego zabrali rolnika. Zaproponowali mu poczęstunek, zabrali skórzany pasek. W ciągu zaledwie kilku minut wykonali na nim badania, po których mógł opuścić pokład, schodząc po platformie. Przez cały czas byli przyjaźnie nastawieni.

Jan Wolski opowiedział mieszkańcom wsi o spotkaniu z kosmitami. Chętni udali się na miejsce, ale nie dostrzegli nic specjalnego, oprócz śladów stóp na łące. Historia do dziś wydaje się nieprawdopodobna, dlatego była już wielokrotnie badana.

Ufolog Witold Wawrzonek jako pierwszy skontaktował się z rodziną Wolskiego. Przekazał kontakt popularnemu łódzkiemu ufologowi - Zbigniewowi Blani. Na podstawie licznych analiz, popartych opinią psychiatry, specjalista wykazał, że Jan Wolski nie kłamie. W 2012 roku sprawie przyjrzał się jednak publicysta Bartosz Rdułtowski. W jego opinii całe wydarzenie to duża mistyfikacja - ufolog Witold Wawrzonek, chcąc zdyskredytować eksperckość Zbigniewa Blani, upozorował lądowanie obcych na Ziemi. Teoria nie spotkała się z entuzjazmem środowiska ufologów. 

Do dziś wiele osób wierzy, że w Emilcinie wylądowali kosmici. W 2005 roku Fundacja Nautilus, badająca zjawiska nadprzyrodzone, wybudowała tu pomnik upamiętniający rzekome spotkanie z obcą cywilizacją. Cokół nawiązuje do kształtu kosmitów, zwieńczony jest metalowym sześcianem. To nawiązanie do słynnej sceny z filmu Stanleya Kubricka "Odyseja Kosmiczna 20011". Obok rzeźby znajduje się też kapsuła czasu przeznaczona dla przyszłych pokoleń (do otwarcia w 3011 roku). Zawiera listy do mieszkańców Ziemi. Jeden napisały dzieci ze szkoły podstawowej, drugi zawiera wiadomość od Fundacji Nautilus. To prawdziwa atrakcja dla pasjonatów UFO.

W Polsce znajduje się więcej tego typu nietypowych atrakcji. Ze względu na dużą powierzchnię kraju praktycznie w każdym z województw można znaleźć przyrodniczą czy historyczną ciekawostkę.