"Połóg jest tematem tabu, o którym nie rozmawia się ze znajomymi i rodziną. Nikt nie mówi, że może być tak ciężko. A potem kobiety myślą, że tylko one tak to znoszą. Że nie ma nikogo, kto by je zrozumiał" - Marzena Szczepańska, mama niespełna dwuletniego dziecka.
"Moja mama uczy biologii w liceum, ja przez pewien czas studiowałam biologię. A o tym, czym jest połóg, dowiedziałam się już w ciąży, na spotkaniach z położną środowiskową. Żałuję, że tak późno i nie rozumiem, dlaczego temat jest owiany taką tajemnicą" - Katarzyna Mejbaum, mama dwóch synów, 4-letniego Stasia i 8-miesięcznego Kajtka.
"Połóg traktuje się po macoszemu. Czułam się jedyną kobietą na całym świecie, która tak źle go przechodzi. Bo przecież nikt nie mówił, że tak może wyglądać. Swojej lekarce powiedziałam nawet, że połóg to zmowa milczenia kobiet" - Monika Witkowska, mama dwójki dzieci, starsze ma 2,5 roku, młodsze kilka miesięcy.
"Każda kobieta w ciąży powinna odwiedzić koleżankę, która jest w połogu. Bo wiedza teoretyczna to żadna wiedza" - Danuta Kowalczyk, mama dwójki dzieci, czterolatka i kilkumiesięcznego niemowlaka.
"Moja wiedza teoretyczna była ogromna. Ale kiedy rozpoczął się połóg i do głosu doszły emocje, całą wiedzę szlag trafił" - Katarzyna Nawalaniec, mama 2,5-letniego syna.
"Wiedziałam, że poród boli i że się nacierpię, ale nie spodziewałam się, że połóg będzie aż takim koszmarem" - Ewelina Lewandowska, mama dwójki dzieci, 4-letniego Piotrusia i kilkumiesięcznej Ewy.
Czym jest połóg? Z medycznego punktu widzenia okresem cofania się zmian, które zaszły w ciele kobiety podczas ciąży. Ile trwa? Sześć tygodni, czyli 42 dni.
- W ciąży zwiększa się ilość krążącej krwi i filtracja nerkowa, a więc po porodzie pojawiają się obrzęki, zwłaszcza na nogach, które po pewnym czasie znikają - tłumaczy prof. dr hab. n. med. Hubert Huras, kierownik Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - Jama macicy obkurcza się i oczyszcza z tzw. odchodów poporodowych. Po tym czasie kobieta powinna udać się do lekarza prowadzącego na kontrolę, najlepiej z badaniem USG.
Co w tym czasie najbardziej doskwiera kobietom? Przede wszystkim ból, osłabienie, krwawienie, problemy z siadaniem czy wypróżnianiem. - Wspominam ten czas jako nieustanne cierpienie - potwierdza Ewelina Lewandowska. - Ból był nieznośny, szczególnie krocza. Nie mogłam normalnie usiąść, a od takiego krzywego siadania na jednym pośladku dostałam postrzału i musiałam skorzystać z pomocy fizoterapeutki, żeby w ogóle móc się poruszać. Codziennie siedziałam w misce z naparem z kory dębu i zastanawiałam się, ile to jeszcze może potrwać.
Katarzyna Purzyńska pierwszy połóg wspomina jako "tragiczny". - Mój poród trwał 19 godzin, to był największy wysiłek fizyczny mojego życia. Po wszystkim poszłam pod prysznic i zemdlałam. Sił nie odzyskałam przez kolejnych kilka miesięcy. Jeszcze na oddziale położne zwracały mi uwagę, żebym częściej zmieniała podkłady poporodowe, a ja byłam zbyt słaba, żeby często chodzić do łazienki. Naprawdę nie byłam przygotowana na to, że przez prawie dwa miesiące będę niemal ciągle krwawić.
Kobieta nie była w stanie jeść, nie mówiąc już o przygotowaniu sobie posiłku. Miała też problemy z laktacją. - Mieliśmy dwie kanapy - w salonie i w sypialni - było mnie stać tylko na to, żeby migrować między tymi kanapami. To był czarny, straszny okres.
- Po pierwszym połogu widziałam, że koleżanka po cesarskim cięciu śmigała po czterech tygodniach, a ja po pół roku nie byłam w stanie tak chodzić. Regenerowałam się około roku, żeby poczuć się w miarę dobrze - dodaje.
We wspomnieniach moich bohaterek dojmujący ból pojawia się najczęściej.
Iwona Jańczak, mama 9-miesięczngo syna: "Bolesne są zastoje pokarmu, nawał, rany. Nie sądziłam, że to będzie aż tak intensywne".
Marzena Szczepańska: "Bolało mnie tak, jakbym miała połamane wszystkie kości".
Monika Witkowska: "Podczas porodu straciłam mnóstwo krwi. Po tygodniu rozeszło mi się szycie krocza, trzeba było na nowo założyć szwy. Przez pierwsze trzy tygodnie nie zmieniłam ani jednego pampersa, bo nie byłam w stanie stać. Usiąść nie mogłam przez pięć".
O czym jeszcze mówią kobiety, które doświadczyły połogu? O silnym zmęczeniu, spowodowanym porodem i brakiem snu. - Ze zmęczenia miałam drgawki - wspomina Katarzyna Nawalaniec, a Danuta Kowalczyk dodaje: - Trzy miesiące po porodzie zadzwoniłam do mamy i płacząc powiedziałam jej, że dłużej nie dam już rady, że się poddaję. Od porodu nie spałam ciągiem dłużej niż półtorej godziny.
Choć wymienione objawy są dokuczliwe, to za wyjątkiem rozejścia się założonych na krocze szwów, nie są niczym niezwykłym. Co zatem powinno skłonić do wizyty u lekarza? - Po pierwsze, zmiana zapachu odchodów poporodowych z mdłego na cuchnący i wystąpienie gorączki - wylicza dr Hubert Huras. - Może to świadczyć o zapaleniu błony śluzowej trzonu macicy, które leczymy antybiotykoterapią. Po drugie, obfite krwawienie, przypominające krwotok, co może świadczyć o tym, że w macicy zostały resztki błon płodowych lub łożyska. Po trzecie, rozejście szwów krocza, krwawienie lub sączenie się ropy z ran - zarówno krocza, jak i brzucha po cesarskim cięciu.
Dr Huras zaznacza również, że pacjentki, które przed lub w trakcie ciąży chorowały na cukrzycę, nadciśnienie albo miały problemy z tarczycą, powinny po porodzie udać się do swoich lekarzy, żeby wykonać badania diagnostyczne i zmodyfikować dawki leków.
- Po porodzie ciało musi mieć czas na regenerację - dodaje. - Teraz modne są wizyty u urofizjoterapeutów, którzy uczą, jak ćwiczyć mięśnie pochwy, laseroterapia, która rewitalizuje pochwę i zewnętrzne narządy rodne po porodzie siłami natury. Oceniam to pozytywnie, choć szkoda, że większość tych wizyt i zabiegów nie jest refundowana przez NFZ, więc pacjentki muszą za nie płacić z własnej kieszeni.
- Jeżeli rozmawiamy o bólu, warto pamiętać, że dla wielu kobiet bolesne są początki laktacji - mówi dr Huras. - Nawał pokarmu i nieprawidłowe przystawianie dziecka do piersi mogą skutkować połogowym zapaleniem piersi. Nieleczone może przerodzić się w ropień piersi, który trzeba naciąć.
O tym, że początki karmienia bolą, również opowiadają moje rozmówczynie.
- Po porodzie syn miał żółtaczkę, więc nie miał siły ssać. Odciągałam pokarm laktatorem, a po kilku dniach moje sutki przypominały mięso mielone - całe obolałe, we krwi - mówi Marcela Sorkowicz. Podobne wspomnienia ma Ewelina Lewandowska, która również musiała walczyć o laktację, bo dziecko nie potrafiło prawidłowo chwycić brodawek. - Przychodziła do mnie doradczyni, próbowałyśmy wszystkiego. Nakładki, kapturki, laktator, żeby podtrzymać laktację. Krew dosłownie lała mi się z piersi, ale w końcu się udało i karmiłam synka 2,5 roku.
- Dźwięk laktatora to jedno z moich najwyraźniejszych wspomnień z połogu - mówi Iwona Jańczak. - Odciągałam pokarm kilkanaście razy na dobę przez kilka tygodni. W tym czasie zaliczyliśmy wizyty u doradczyni laktacyjnej, neurologopedy. Ale moja historia również skończyła się happy endem.
Problemy z karmieniem piersią wiążą się nie tylko z dyskomfortem fizycznym, ale i z trudnościami emocjonalnymi. - Wiele kobiet przed porodem myśli, że skoro karmienie piersią jest naturalne, jest także łatwe. Nic bardziej mylnego. Są dzieci, które nie mają siły ssać lub nie potrafią dobrze złapać brodawki, więc trzeba je zachęcać, budzić, bo zasypiają podczas karmień. Są też takie, które na piersi "wisiałyby" bez przerwy, szalenie absorbujące. Szczególnie trudne, bo często krytykowane, jest przejście na karmienie mlekiem modyfikowanym, co niektóre kobiety traktują w kategoriach porażki. A stąd już prosta droga do porównywania się i myślenia "inne mamy radzą sobie lepiej" - wyjaśnia Marta Majorczyk, psycholożka i psychoterapeutka współpracująca z SWPS.
Dr Huras podkreśla, że kobiety w ciąży są objęte nie tylko opieką lekarza, ale i położnej środowiskowej, która jako pierwsza może ocenić stan psychiczny pacjentki. - Z mojego doświadczenia wynika, że większość pierworódek, kobiet po trudnych lub nieplanowanych ciążach, doświadcza tzw. baby bluesa, który może przerodzić się w depresję poporodową, wymagającą bezpiecznego dla laktacji leczenia farmakologicznego i psychoterapii.
Czym charakteryzuje się wspominany baby blues? - Spadkiem nastroju, brakiem sił i wiary we własne możliwości, rozczarowaniem wynikającym ze zderzenia wyobrażeń z rzeczywistością - wylicza Marta Majorczyk. - Kobiety czują wstyd, że nie kochają dziecka tak, jak powinny, a przecież tej miłości trzeba się nauczyć, bo opieka nad dzieckiem, zwłaszcza takim, które ciągle płacze, chce być na rękach, słabo je, jest bardzo wyczerpująca.
- Mój starszy syn urodził się w listopadzie. Ciemno robiło się o godz. 15 i to tylko pogarszało mój stan - opowiada Katarzyna Mejbaum. - Całe dnie spędzałam w piżamie, przenosząc się z kanapy w salonie na łóżko w sypialni. Tylko na to miałam siły. Mój baby blues ocierał się o depresję, miałam koszmary, że jestem w kolejnej ciąży, że będę musiała znowu rodzić. Odezwała się moja nerwica i zaburzenia lękowe, na które w przeszłości cierpiałam. Z tego powodu wznowiłam terapię, na którą wcześniej chodziłam od kilku lat.
Silne emocje bardzo dały się we znaki także Katarzynie Nawalaniec. - Najtrudniejsza była huśtawka emocjonalna, której ja nie mogłam opanować, a inni zrozumieć. W jednej chwili kochałam dziecko, w drugiej musiałam walczyć, żeby nie krzyczeć: "jest noc, dlaczego znowu nie śpisz?!" Bardzo zaskoczyło mnie to, że jestem zdolna do tego, by złościć się na trzytygodniowe dziecko.
Inne wspomnienia?
Danuta Kowalczyk: "Strasznie przejmowałam się wszystkim co widziałam, czułam, czytałam i co do mnie mówiono. Było mi ciężko, a i innym ze mną nie było łatwo".
Marzena Szczepańska: "Zrozumiałam, że jestem całkowicie rozsypana. Czułam się obłąkana. To uczucie, oprócz bezsenności i zmęczenia, było dla mnie najtrudniejsze".
Ewelina Lewandowska: "Przez miesiąc nie chciałam mieć z nikim kontaktu, nie odbierałam telefonów, ledwo odpisywałam na sms-y. A potem poczułam się bardzo, bardzo samotna".
Choć w Polsce prawo umożliwia wzięcie zwolnienia na opiekę nad żoną po porodzie, z doświadczeń dr. Hurysa wynika, że wielu ojców niechętnie korzysta z takiej możliwości. - Osobiście uważam, że parę dni po porodzie kobieta nie jest zdolna do sprawowania samodzielnej opieki nad dzieckiem. Zawsze powtarzam, że matkom należy się czas, by mogły sobie "dychnąć" - wyjaśnia lekarz. Jednak nawet, jeśli mąż wykorzysta wszystkie przysługujące mu dni wolne, po około miesiącu wróci do pracy. Być może jest to jeden z powodów tego, że w opowieściach o połogach często pojawia się słowo "samotność". - Po powrocie męża do pracy bardzo doskwierała mi samotność - potwierdza Katarzyna Mejbaum. - Chciałam po prostu przetrwać, a okazało się, że potrzebowałam wsparcia. Szybko pożałowałam, że nie poprosiłam teściowej, żeby dłużej ze mną została. To był też czas, kiedy bardzo tęskniłam za mamą, która wiele lat temu zmarła na raka piersi.
- Miałam wsparcie męża, ale brakowało mi koleżanek - wspomina Ewelina Lewandowska. - Chciałam, żeby się mną zainteresowały, ale tak się nie stało. Mam takie poczucie, że o matce pamięta się do momentu porodu - wszyscy pytają, jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje. A po porodzie pstryk i nagle zaczyna się liczyć tylko dziecko. A matka? Pocierpi, pocierpi i jej minie.
Zdaniem psycholożki Marty Majorczyk, wsparcie najbliższych może pomóc kobiecie szybciej odnaleźć się w nowej roli, nabrać pewności siebie, uwierzyć we własne siły i łagodniej przejść baby bluesa. - Kobiety zazwyczaj wiedzą więcej o tym, co będzie działo się w trakcie porodu i po nim, dlatego warto, by dzieliły się swoją wiedzą z partnerami. Dzięki temu będą oni lepiej przygotowani i będą mogli zadbać o to, by ułatwić partnerce połóg.
- Dokładnie tak zrobiłam - mówi Katarzyna Nawalaniec. - Z mężem dużo rozmawialiśmy, czytałam książkę naszej położnej, pani Lucyny Mirzyńskiej ("Pierwsza pomoc w nauce macierzyństwa Sprawdzone rady położnej rodzinnej" - przyp. red.), razem napisaliśmy plan porodu. On chciał wiedzieć, słuchać i być. To mąż po porodzie pielęgnował moje krocze, psikał, opatrywał, bo ja nie byłam w stanie na nie patrzeć. Dopiero po dwóch tygodniach poprosiłam, żeby pokazał mi je w lusterku.
Co jeszcze może być wsparciem? Ugotowanie lub przyniesienie obiadu, uprzątnięcie mieszkania, nakarmienie dziecka (jeśli pije z butelki mleko modyfikowane lub odciągnięte) po to, by mama mogła dłużej pospać. Wiele moich rozmówczyń podkreśla, że warto zapytać o to, czego potrzebuje kobieta, której chcemy pomóc - jedna ucieszy się z towarzystwa, bo przynajmniej od czasu do czasu chce porozmawiać z kimś dorosłym, inna chętnie zgodzi się na to, by zabrać dziecko na spacer, by mogła pobyć chwilę w samotności.
Połóg bywa bardzo trudnym i wyczerpującym doświadczeniem. Brak szczerych rozmów, zarówno o fizycznych, jak i emocjonalnych doświadczeniach sprawia, że kobiety czują się samotne, nierozumiane, pozostawione "same sobie". Dlatego poprosiłam moje rozmówczynie o to, by podzieliły się radami z tymi kobietami, które połóg mają przed sobą.
Danuta Kowalczyk: "Otaczaj się kobietami, które ciążę i połóg mają za sobą. Rozmawiaj, słuchaj, patrz, jak naprawdę wygląda ich codzienność. Unikaj bajkowych wizji z social mediów".
Iwona Jańczak: "Znajdź dobrą szkołę rodzenia, położną środowiskową, jak najwięcej czytaj. To sprawi, że poczujesz się pewniej".
Marzena Szczepańska: "Słuchaj swojej intuicji. Jeżeli czujesz, że coś jest nie tak, mów o tym, szukaj pomocy".
Monika Witkowska: "W miarę możliwości przygotuj się do połogu wcześniej. Zamroź jedzenie, zrób listę osób, które mogą ci pomóc. Zapisz telefony do lekarza, położnej, doradczyni laktacyjnej i powieś je na lodówce. Jak to mówią: w czasie pokoju szykuj się na wojnę".
Katarzyna Mejbaum: "Daj sobie dużo cierpliwości. Jeżeli potrzebujesz rok na regenerację, to niech to będzie rok. Jeśli masz siły tylko na chodzenie od łóżka na kanapy to jest okej. Nie wyrzucaj sobie, że nic nie robisz w domu, to nie ten moment. Jeśli masz baby bluesa, mów o uczuciach, skorzystaj z pomocy specjalisty".
Ewelina Lewandowska: "Jeśli potrzebujesz pomocy, pozwól sobie pomóc. Czy to mamie, czy teściowej lub innej przychylnej osobie. W tym trudnym czasie nie bądź sama".