Karolina Siudeja-Dudek: Gdy człowiek się rodzi, pierwszą rzeczą, którą robi - jest wzięcie oddechu. Ty zajmujesz się świadomym oddechem, jesteś terapeutką oddychania. Ale czy sam fakt istnienia takiej profesji oznacza, że nie potrafimy oddychać? A może powinniśmy oddychać inaczej, niż robimy to intuicyjnie?
Katarzyna Kachel, terapeutka i trenerka oddechu: - Zgadzam się, że życie człowieka nie jest niczym innym jak długą sesją oddechową, toczy się od pierwszego oddechu do ostatniego. Każdy z nas oddycha nieco inaczej, ale wcale nie znaczy, że lepiej lub gorzej. Mój nauczyciel Michał Godlewski zawsze powtarza, że z oddechem jest jak z urodą. Nie ma prawidłowej czy właściwej urody, nie ma także jednego prawidłowego sposobu oddychania. Praktykowanie czy praca z oddechem nie ma na celu dążenia do jakiegoś modelowego oddychania, chodzi o poprawę jakości życia poprzez oddech. On ma potężną moc, a często go pomijamy lub o nim po prostu zapominamy.
Każdy, kto uprawa sport wie, że dobrze prowadzony oddech przekłada się na większą wydolność organizmu i lepsze wyniki. Kto praktykuje jogę lub medytację, wie, że oddech potrafi wyciszyć. Ale jak może zmieniać życie?
- Oddech może być terapią, sposobem dotarcia do siebie, do swoich emocji, do swoich zasobów, do swoich możliwości, esencji, ale także do tego, co w nas spięte, zamrożone czy uwięzione. Może pomóc w zmianie przekonań, wzorców działania, uwolnić z blokad. Trakcja oddechu jest jak zapisana historia naszego życia, informuje o tym, co nas w nim spotkało, przed czym się broniliśmy, co niesiemy i co nam się przydarzyło także już w okresie prenatalnym. Podobnie jak słoje w pniu drzewa, tak w ciele człowieka zapisuje się każdy rok, każdy miesiąc, dzień, sekunda naszego życia. I czasami są to słoje szerokie, kiedy żyliśmy w dobrobycie, kiedy wszystko nam sprzyjało, a czasami są to słoje wąskie, ciasne, które niosą trudną historię. I pracą z oddechem można to, co niewygodne i ciasne objąć, dotknąć i poszerzyć, tak by nas nie uwierało. Na oddech można popatrzeć tak, jakbyś dostawała do ręki mapę, swoją osobistą, indywidualną, bardzo intymną. Być może będzie tam trochę białych plam i jeszcze nieodkrytych lądów, od ciebie zależy, co z nią zrobisz, jak ją odczytasz.
Ale jak tę mapę odczytać? Wsłuchiwać się w długość oddechu, oceniać jego głośność?
- Oddech jest adaptacyjny, to znaczy, że dopasował się do tego, co ci się w życiu przydarzało. Tak więc w niektórych miejscach może nie płynąć, będzie zblokowany, niektóre miejsca będzie omijał. Jeżeli ktoś nie ma kontaktu z własnym ciałem, nie ma kontaktu z własnym oddechem i też nie ma kontaktu ze sobą, czyli trudno mu jest to zauważyć. I tu wymaga to na przykład pracy z terapeutą oddechu, breathworkerem, czyli z kimś, takim jak ja, kto ci będzie towarzyszyć, byś mógł, mogła przejść przez ten proces i oddechem dotrzeć do tych miejsc, które są albo straumatyzowane, albo zblokowane, albo pełne napięć. Ale tu już mówimy o głębokiej, terapeutycznej pracy z oddechem.
Magiczne rzeczy opowiadasz. Czy to znaczy, że po oddechu można poznać prawdę o kimś?
- Przede wszystkim o sobie samym. Ale kiedy ja wsłuchuję się w twój oddech, w sposób, w jaki oddychasz, wiem, czy się wysilasz, mniej lub bardziej starasz, czy może oddechem coś próbujesz zepchnąć, zamaskować, czy ten oddech ci płynie swobodnie, czy łapiesz go desperacko. Widzę czy chcesz być perfekcyjna, czy niewidoczna i starasz się nawet nie oddychać. Czy bierzesz oddech nadmiarowo, czy sobie go żałujesz. Czy jest szeroki jak rzeka, czy wąski jak strumyk, czy jest rozlany, czy jest przerwany, czy jest lekki, swobodny. Oddech opowiada wiele o człowieku, o momencie życia, w którym się znajduje, czyli o jego kondycji tu i teraz. Odnosi się też do przyszłości i do przyszłości.
Jaki w takim razie powinien być oddech, taki codzienny, zdrowy, dobry?
- Oczywiście są badania mówiące, ile razy powinniśmy oddychać na minutę, jakie cykle i jakie częstotliwości są dobre, czy oddychać tylko nosem, czy może czasami ustami. Niektórych może to spinać, więc najlepsza odpowiedź brzmi: najważniejsze by oddech był harmonijny, rytmiczny, spokojny. Oddychanie równomierne, łagodne sprawia, że czujesz się także spokojnie i bezpiecznie.
Czyli oddech steruje mózgiem?
- Gdy masz szybki, płytki i przerywany oddech, twój mózg myśli, że jesteś w zagrożeniu. Włącza się wtedy mechanizm ucieczki, zamrożenia. Do głosu zaczyna dochodzić twoje wewnętrzne zwierzę, a układ współczulny przygotowuje nas do walki. Wystarczy sześć minut spokojnego oddychania przez nos, by przełączyć się na układ przywspółczulny, czyli rozumnego człowieka. I jest to bardzo proste ćwiczenie, kiedy początkowo twój wdech jest na pięć i wydech na pięć, a później możesz wydłużać wydech. Po dwóch minutach się rozluźniasz, twoje serce zaczyna zwalniać, czujesz się bardziej stabilnie, w ciągu sześciu minut wydziela się uspokajający neurotransmiter, masz więcej fal mózgowych Alfa, czujesz, że masz kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. I wtedy zauważasz, że jesteś w bardzo bezpiecznym świecie, w którym jesteś kreatorem, nikt cię nie goni, żadne zwierzę cię nie atakuje, nikt nie chce cię pożreć czy zabić. Oddech pomaga osiągnąć ten stan harmonii, uregulować się, poczuć się dobrze w miejscu, w którym jesteś.
Wspomniałaś o metodzie oddechowej, gdzie wdech liczymy na pięć, potem wydech na sześć, siedem lub osiem. To są ćwiczenia na trenowanie oddechu relaksującego?
- Oddech rdzeniem, o który pytasz, to podstawowa praktyka wyniesiona przeze mnie z Instytutu Oddechu Michała Godlewskiego, którą polecam każdemu. Jest rozluźniająca, relaksacyjna i wyciszająca. Cykl trwa początkowo minimum 10 sekund, gdzie wdech można liczyć na pięć, wydech na pięć, potem można skrócić wdech do czterech, a wydech wydłużyć do ośmiu sekund. To działa uspokajająco. Oczywiście, najpierw trzeba znaleźć sobie spokojne miejsce, przyjąć komfortową pozycję, dać sobie czas na zharmonizowanie oddechu, a potem oddychać tak, jakbyś wlewała wodę na przykład do wazonu. I ten oddech, jak woda wpływa do naczynia, opada na dno twojego brzucha, rozlewa się po miednicy, po chwili wypełnia twoją pupę i uda. Jak sobie wyobrazisz tę wodę, przyjemną i rozluźniającą, może ciepłą, od razu poczujesz się lepiej.
- Tak naprawdę wiele jest technik, które możemy sobie wykorzystywać w codziennej praktyce, jak oddech foczki, którą stosują na przykład żołnierze amerykańskiej armii. Liczy się go na cztery - cztery, wdech przez 4 sekundy, pauza na 4 sekundy, wydech na 4 sekundy, bezdech na 4 sekundy. Są do tego nawet darmowe aplikacje na telefon, które odliczają i pomagają tak oddychać. Jest także metoda Butejki, którą stosuje wielu sportowców, jest oddychanie holotropowe, czy oddech transmodalny, który ja studiuje, a który jest także zwany psychoterapią energetyczną.
Czy każdy może praktykować taki oddech?
- Warto, aby każdy spróbował świadomie oddychać, i poszukał najlepszego dla siebie sposobu regulacji i rozluźnienia w oddechu. Powinno to być robione w zgodzie ze sobą, ze swoim charakterem, potrzebami i posiadanym czasem, bo nie każdy potrafi lub może siedzieć godzinę i oddychać. Na początek naprawdę wystarczy te sześć minut praktyki dziennie, żeby się poczuć lepiej, zdrowiej.
Chcesz mi powiedzieć, że praktykując świadomy oddech przez sześć minut dziennie, czyli robiąc de facto coś, co jest ultranaturalne, bezpieczne, i darmowe, mogę uzyskać szereg korzyści psychofizycznych, tak?
- Tak. I jest wiele krajów na świecie, w którym uczy się oddychania dzieci w szkole, by lepiej sobie radziły z emocjami, stresem, by umiały kontrolować świadomie swoje reakcje. Tak działa nasz organizm, kiedy oddech jest spokojny, harmonijny, nasz mózg myśli, że wszystko jest okej, nie dostaje sygnałów o żadnym zagrożeniu. A wtedy żyje nam się lepiej i zdrowiej.
Praktykując oddech przez kilka minut dziennie, w pozostałym czasie powinnam oddychać intuicyjnie?
- Oddech jest inteligentny, warto go posłuchać, dać mu sobą poodpychać. Zrobić to naturalnie. Warto mieć oczywiście w zanadrzu kilka technik, by w sytuacji nagłego pobudzenia je wykorzystać jak koło ratunkowe. W każdej sytuacji, kiedy pojawia się stres, emocje przejmują nad tobą władzę, oddech jest najlepszym narzędziem regulującym układ nerwowy - darmowym lekarstwem twoim osobistym danym ci od urodzenia.
- Oddechem można także pracować głębiej z osobami, które mają traumy, są w nieprzeżytej żałobie, mają depresję, czy PTSD - zespół stresu pourazowego. Wspomniałaś, że oddech jest bezpieczny - i to jest bardzo ważne, bo oddech jest też na tyle inteligentny, że nigdy cię nie przekracza, tak jak przekroczyć cię może na przykład terapeuta albo źle dobrana metoda psychoterapeutyczna.
Albo leki....
- Dokładnie. Tu nie ma skutków ubocznych. Oddech bazuje na twoich zasobach, nie jest wyniszczający, a może być wspierający. Czasami, w trudniejszych sprawach, warto mieć w tym procesie przewodnika, czyli właśnie terapeutę oddechu.
Na co jeszcze, poza stresem, lękiem i traumami, pomoże świadome oddychanie?
- Im dłużej pracuję z oddechem, tym trudniej znaleźć mi obszar, na który oddech nie miałaby dobroczynnego wpływu. Oddech oddziałuje na wszystko - polepsza ogólną kondycję i wydolność organizmu, normuje pracę serca, metabolizm, poprawia krążenie, obniża ciśnienie krwi, a dzięki dotlenieniu komórek wpływa zbawiennie na cerę, tak więc zyskuje uroda. Oddechem łagodzi się objawy depresji, pracuje się nad urazami, uwalnia od napięć i bólu. Zachęcam, by wprowadzić sześciominutowy oddech w codzienną rutynę, jak mycie zębów.
Wieczorne ćwiczenia oddechowe polecane są jako metoda radzenia sobie z bezsennością.
- Do tego sprawdzają się techniki spowalniające i harmonizujące oddech, które pozwalają się wyciszyć. Żeby zrozumieć, jak to działa, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego nie śpisz? Czy masz za dużo stresu, czy wieczorem wracają do ciebie jakieś traumy z dzieciństwa? Dokucza gonitwa myśli? A może masz za sobą zbyt długi czas spędzony przed ekranem? Oczywiście są osoby, którym sześć minut oddychania nie pomoże od razu wyleczyć się z bezsenności, bo potrzebują głębszej pracy, może terapii. Ale dla większości z nas - nerwowych i przebodźcowanych - te kilka minut rozluźniającego, wyciszającego oddechu będzie doskonałą praktyką przed snem, bo spowalnia akcję serca i wycisza umysł. Sen przychodzi więc szybciej.
- Jest jeszcze coś. Dzięki świadomemu oddechowi zyskujemy nie tylko łatwiejsze zasypianie, ale też bardziej komfortowy, jakościowy sen. Dlaczego? Bo skupienie na oddechu przekierowuje twoją uwagę ze świata zewnętrznego, do wewnątrz, do twojego ciała. Gdy wreszcie po całym dniu jesteś blisko siebie, możesz się odciąć od tych rzeczy i bodźców, które otaczały cię przez cały dzień. Regularna praktyka oddechowa zapewnia lepszy sen, spokojniejszy.
A jak na co dzień, w życiu, w pracy, w relacjach, pomaga świadome oddychanie? Bo przecież nie chodzi tylko o uspokajanie emocji.
- Oddech kierowany umiejętnie sprawia, że masz większą kontrolę nad swoim życiem. Potrafi cię pobudzić jak kawa, albo zastopować i zatrzymać. Jest twoim kompasem, który możesz skierować w odpowiednim kierunku - dokładnie na to, czego akurat potrzebujesz.
- Mogłabym powiedzieć wręcz, że dla osób mocno zaangażowanych w praktyki oddechowe, będących bardzo blisko swojego ciała, to jest droga wręcz duchowa, przeżycie mistyczne, które zdecydowanie zmienia życie. Myślę jednak, że to już temat na inną rozmowę. Teraz wystarczy, że powiem, że świadomy oddech pomaga akceptować życie, a także siebie takim, jakim się jest, sprawia, że czujesz się wystarczający i ważny.
Mamy teraz przełom roku, od stycznia zapewne wiele osób poweźmie rozmaite noworoczne postanowienia, chcąc wykorzystać nowe pokłady motywacji. “Nowym rokiem - nowym krokiem" chcemy być lepsi, zdrowsi, szczuplejsi, lepiej zorganizowani, bardziej skuteczni. Do tego media społecznościowe cały czas podsuwają nam kolejnych coachów, trenerów, terapeutów, przekonujących nas, że znają tajemnicę świata. I wtedy zjawiasz się ty i mówisz, że wystarczy po prostu oddychać.
- To zabawne, bo u mnie właśnie tak to wszystko się zaczęło. Cała moja praca z oddechem wzięła się ze zmęczenia tym wszystkim, o czym właśnie powiedziałaś. Przekonałam się, że nie potrzebuje tych wszystkich przewodników, bo oddech jest wewnętrznym osobistym przewodnikiem. Gdy nie szukasz nikogo na zewnątrz, po prostu wracasz do siebie samej i znajdujesz swój wewnętrzny autorytet.
- U mnie to była droga długa - przez lata praktykowania masażu lomi-lomi-nui, masaży balijskich, przez pracę z gimnastyką twórczą metodą Labana, pracę ze świadomym i inspirującym ruchem, jogę, medytację aż po próbę ćwiczenia tai-chi zauważyłam, że choć to różne metody, wspólnym mianownikiem jest właśnie oddech. Później już niczego nie musiałam więcej szukać.
Wszyscy jesteśmy zabiegani, czasami łatwiej jest iść do lekarza, poprosić o receptę, niż zatrzymać się i skierować lusterko, na to, co mamy wewnątrz, na swoje potrzeby i to, co jest w nas.
- Na początek roku zachęcam, żeby usiąść i odpowiedzieć sobie na pytanie, kim dzisiaj jestem. Jest takie proste ćwiczenie jak barometr oddechu, który pozwoli ci poczuć, jak się masz, co czujesz, w czym jesteś, jaka jesteś. Trzeba sobie siąść, lub położyć się wygodnie i zacząć odczuwać oddech takim, jaki jest. Niczego w nim nie zmieniać. Zauważać, czy jest ciepły, zimny, ciężki jak smoła, czy lekki jak piórko, czy jest szarpany, czy płynie swobodnie. Można zobaczyć czy jest łatwy, trudny, elastyczny, czy masz go wystarczająco, czy ma swój rytm. Niczego mu nie trzeba narzucać, bo oddech wie, co zrobić, wie, jak płynąć, jak cię zharmonizować. Po kilku minutach zapytaj siebie samego: jak się czujesz, co odczuwasz i za tym idź. Warto mu zaufać, odpuścić kontrolę, dać mu sobą pooddychać.