Reklama

Czy wideo w mediach społecznościowych może zastąpić terapię u psychologa? Zależy, ile w człowieku jest do poukładania i jak silnie pozwala na siebie oddziaływać treściom, które przyjmuje. A algorytm TikToka jest bezlitosny. Wystarczy zatrzymać się na jednym, dwóch filmach, by zalała nas fala "mądrych" powtarzanych jak mantra treści.

- Internet to ogromne narzędzie, źródło informacji (prawdziwych i fałszywych) o wszystkim. Co istotne, to także naturalne środowisko naszych dzieci. Media społecznościowe prześcigają się w atrakcyjności. Facebook, Instagram, teraz TikTok - jest coraz dynamiczniej i nachalniej, żeby zostać "specjalistą" w jakiejś dziedzinie, trzeba zdobyć jak najwięcej obserwujących. W świecie młodych, to właśnie ta liczba świadczy o wiarygodności, należy słuchać tych popularnych - wyjaśnia psycholog Marzenia Lebowska.

Reklama

- Czy zawsze to źle? Zdecydowanie nie, zdarza się, że takim specjalistą jest jakiś mądry dorosły, który z wyczuciem opowiada o rzeczach ważnych. Najczęściej jednak, dzieci słuchają swoich internetowych idoli, którzy budują swoją markę wypowiadając się o wszystkim w sposób, który przyciągnie jak najwięcej obserwujących - bywa więc prześmiewczo, czasem wulgarnie, rzadko wspierająco i profesjonalnie.

Internet jest pełen "specjalistów od relacji" (przyjaźni, miłości) - przecież każdy ma jakieś doświadczenie w tej dziedzinie, czemu wiec nie doradzać innym. Tak więc dzieci mogą i zdobywają wiedzę na temat przyjaźni czy miłości na TikToku. Poznają szybkie sposoby na zdobycie czy porzucenie kogoś. Czasem pewnie nawet je stosują - zauważa Marzena Lebowska.

Niektóre porady i "autorytety" je wygłaszające mogą być równie szkodliwe, jak hasła w stylu: Masz depresję? Przecież możesz zająć się ćwiczeniami, zmęczysz się, zajmiesz głowę, to "smutek" przejdzie.

Czy relacji, pracy nad związkiem, da się mechanicznie nauczyć, idąc za radami internetowch coachów? Większość z takich rad oznaczana jest #psychologia, a twórcy zapraszają do prywatnego kontaktu, zapewniając, że jako specjaliści pomogą. Tylko nikt w pierwszym odruchu tej "specjalizacji" nie weryfikuje.

- Budowanie zdrowych, wspierających relacji to ważny proces uwarunkowany bardzo wieloma czynnikami. Czy internetowi coachowie mogą w tym pomóc? To zależy od tego, co mówią. Czasem pewnie można skorzystać z jakejś strategii, ale trzeba mieć do tego dystans i świadomość, że to tylko element skomplikowanej układanki. Czy dzieci zdają sobie z tego sprawę? Zdecydowanie NIE, one często przyjmują te "rady" dosłownie, zerojedynkowo. W ten sposób narażają się na porażki i rozczarowanie, a często śmieszność.

- Te wszystkie stwierdzenia "musisz grać niedostępną, bo inaczej się Tobą znudzi" są zwyczajnie szkodliwe - podkreśla Ola Wróbel, autorka treści podróżniczych, aktywna w mediach społecznościowych. - Wgryza nam się to podstępnie w podświadomość. Dlatego mocno selekcjonuję przyswajane treści, choć nie zawsze jest to łatwe, bo takie filmy, nagłówki wręcz krzyczą.

Jak odzyskać ex, kilka złotych zasad

Urwij całkowicie kontakt, pokaż jak się doskonale bawisz na imprezach, nie dodawaj nic na media społecznościowe, dodawaj wszystko, by wiedział, że świetnie się bawisz bez niego, intryguj, zajmij się samorozwojem, każ mu/ jej czekać, nie odpisuj od razu, gdy w końcu do Ciebie napisze. To w skrócie mieszanka porad i kroków, mających doprowadzić do szaleństwa byłego partnera, by ten zrozumiał swój błąd i wrócił (najlepiej na kolanach). Rady, przeplatane mądrościami w stylu "jakby chciał, to by to zrobił, nie pozwól sobie na brak szacunku" wyglądają jak prosta instrukcja obsługi robota, a nie skomplikowanej jednostki, jaką jest człowiek rzucony w ocean emocji, wątpliwości, strachu.

- Jak odzyskać ex? - TYLKO PO CO?! - zastanawia się psycholog Marzena Lebowska. - To ostatnio modny temat na TikToku. Czemu modny? Bo chwytliwy. Podążanie za instrukcjami może przynieść więcej szkody niż pożytku. Wyobraźmy sobie młodą osobę, która cierpi z powodu porzucenia. Wszyscy pewnie pamiętamy, jak trudne to uczucie. Nagle pojawia się ktoś, kto mówi, "zrób to, potem to, a wszystko się odwróci i znowu będziesz szczęśliwy" - trudno oprzeć się takim radom. Najgorzej jest w sytuacji, gdy młody człowiek nie posiada w świecie realnym nikogo, kto by go wspierał. Pozostaje mu tylko internet i pseudopomagacze, którzy w przypadku porażki nie są wstanie udzielić wsparcia.

Tiktokowy algorytm działa bardzo sprawnie, dlatego po obejrzeniu jednego filmu z daną treścią, trafiamy na kolejni i kolejny, wykrzykujący dokładnie te same zdania. "Zerwij kontakt, nie daj szansy na rozmowę" powtórzone kilkanaście razy w ciągu 10 minut może przekonać, że to słuszne rozwiązanie. Czy może namieszać w głowie?

- Może - i to bardzo. Szczególnie u osób skrytych lub pozostawionych samym sobie, które źródło wiedzy upatrują jedynie w sieci - zauważa Aleksandra Panasewicz, youtuberka, mama nastolatki i twórca treści internetowych (Vloglola).

- Wielu cenionych psychologów, świetnych coachów i innych wartościowych twórców dzieli się wiedzą i doświadczeniem także na TikToku. Sęk w tym, że znalezienie tych dobrych treści wymaga przekopania się przez tonę byle jakiego kontentu.

- Jak odzyskać swojego ex - takie tytuły to oczywisty clickbait, używany po to, by nabić sobie followersów - podkreśla Karolina Głogowska, autorka książek, w których relacje damsko-męskie odgrywają znaczącą rolę - Żaden specjalista nie da nam gwarancji na odzyskanie miłości życia. Bywa wręcz tak, że para, która wybiera się na terapię, w trakcie zaczyna rozumieć, że lepiej im będzie osobno i po prostu się rozstaje. Podobnie lecząc złamane serce u psychoterapeuty możemy się dowiedzieć, że relacja z tym wyidealizowanym ex była tak naprawdę toksyczna, a nami rządziły niezdrowe mechanizmy. Podczas terapii często spadają z oczu klapki, a odzyskiwanie ex rzadko jest dobrym pomysłem, no chyba, że sami zawiniliśmy i dopiero zaczynamy to rozumieć.

Smutne obrazki i syntezator mowy

Smutek przyciąga smutek, a gdy widzimy pewne myśli spisane i odczytane na ekranie, zaczynają stawać się naszymi. Jeśli patrzymy na telefonie na zakochaną parę w czarnobiałych barwach, krople deszczu, do głowy wdziera się myśl "to pasuje do mnie".

- Syntezatory mowy pewnie mają dodać powagi do treści, a w efekcie zamieniają cały przekaz w komedię - zauważa Ola Wróbel. - Ciężko traktować poważnie filmik ubrany w dramatyczną muzykę, w trakcie którego komputer czyta płytkie wywody o miłości i związkach. Nie chcę być jednak cyniczna, może w bardzo wczesnej młodości takie treści by do mnie trafiały. Cieszę się jednak, że tak nie było, bo to, z czym miałam okazję się zetknąć na TikToku traktuje relacje bardzo stereotypowo, ale w prosty sposób "łowi" młode osoby przeżywające aktualnie miłosny dramat.

Karolina Głogowska przyznaje, że niektórzy profesjonalni psychoterapeuci wykorzystują media społecznościowe do komunikacji. - Udostępniają bezpłatne webinary czy artykuły. Uważam, że to bardzo dobry sposób upowszechniania terapii, docierania do osób sceptycznych czy takich, które nie wiedzą, jak sobie pomóc. Tak, jak wspomniałam, muszą to być treści udostępnione przez fachowca. Cała reszta jest moim zdaniem mało użyteczna. Nawet jeśli są to tzw. dobre rady i teoretycznie nikomu nie szkodzą, to przecież każdy przypadek jest inny. Coś, co sprawdziło się u jednej osoby czy pary, u innej nie będzie działało.

Płacz w samotności z milionem wyświetleń

Pierwszy dzień stosowania zasady "brak kontaktu". Młodzi twórcy pokazują swoją drogę do zapomnienia o byłym. Na ekranie widzimy łzy, krzyki rozpaczy, ból. Z jednej strony mowa jest o zasadzie zerwania wszelkich stosunków z byłym partnerem, z drugiej udostępnianie w mediach społecznościowych filmów, do których dostęp może mieć każdy.

- W mediach społecznościowych można pokazać wszystko i często tak się dzieje - taki rodzaj ekshibicjonizmu emocjonalnego. Dlaczego tak jest? Nie ma jednej odpowiedzi: dla popularności, żeby zwrócić na siebie uwagę, z braku wsparcia w realnym świecie itp. - mówi psycholog Marzena Lebowska. - Dużo się teraz mówi o samotności w społeczeństwie. Może to jest sposób, żeby nagle zamiast tej jednej przyjaciółki z podstawówki, która nie da rady pocieszać 24/7 mieć ich w kilka minut setki/tysiące? Poza tym każdy może stworzyć sobie teraz własny "serial" o swoim życiu, grać w nim główną rolę przed zebraną publiką i ludzie chętnie z tej opcji korzystają. Zalet tego jest dużo (odsłony, popularność).  Wad? To pewnie temat na oddzielny artykuł - zauważa Ola Wróbel - Na pewno pojęcie prywatności w SM pomału przestaje istnieć.

Nadzieja zamiast pomocy

Złapani przez algorytm w końcu trafiamy na TikToki z kartami tarota. Słowa skierowane bezpośrednio "do nas", karty stawiane konkretnie "nam", a tysiące "nas" obejrzało już tę przepowiednię. Zwykle dają nadzieję, więc zatrzymujemy się na kolejnych wróżbach, które mówią, że TA osoba, właśnie o nas myśli, ale: boi się, coś ją blokuje, musi sama dojść do rozwiązania. To, czym ściągają nas zbijające kontent trendy, jest nadzieja... Wymyślona na potrzeby zbierającego "lajki" konta. To łatwiejsze niż szukanie prawdziwej pomocy.

- To szybsze i tańsze rozwiązanie na wyciągnięcie ręki, a raczej kliknięcie palcem. W dodatku te clickbaitowe tytuły, gwarantujące sukces - podkreśla Karolina Głogowska i dodaje - bardzo chcę wierzyć w to, że większość osób traktuje takie porady jak ciekawostkę, a nie coś na serio.

Marzena Lebowska także, przyznaje, że jest szybciej, bo można skorzystać w każdej chwili i w każdej sytuacji. - Dostajemy gotowe recepty, które mają zdziałać cuda. Terapia czy spotkanie z psychologiem to proces, który wymaga zaangażowania, który bywa trudny i nie gwarantuje, że spełnią się wszystkie oczekiwania. Jest jeszcze jeden bardzo ważny powód, obecnie dostęp do psychologów i terapeutów jest mocno ograniczony odległymi terminami i kosztami. Nie każdego stać na prywatne sesje z terapeutą, a na refundowane spotkania trzeba niekiedy czekać kilka miesięcy. Dużo więc prościej szukać rozwiązań problemów w sieci.

- Często się po prostu wstydzimy - przyznaje Aleksandra Panasewicz. - Internet daje anonimowość. Oraz odpowiedzi od ręki - i za darmo. Jednak to bywa złudne.

Miłość czy gra?

Bądź niedostępna, pozwól mu się gonić, nie pokazuj, że Ci zależy. "Dziewczyno ogarnij się i nie daj sobą pomiatać." Anna Kramer, specjalistka od związkowego kontentu podaje sygnały, świadczące o tym, że on naprawdę cię nie kocha, tylko udaje. Pierwszym jest fakt, że dzwoni tylko w nocy: "Jak możesz być miłością jego życia, jeśli dzwoni do Ciebie tylko w nocy? Nie misiu, nie kocha cię..." A jeśli chcesz wiedzieć, czy cię lubi, Montaine pyta, czy fotografuje cię publicznie. "Jeśli on nie robi ci zdjęć w miejscach publicznych, to... oj, dziewczno (i przykra mina).

O tym, że miłość jest grą dwóch osób mówi się od zawsze, ale dojrzałe i udane związki to nie licealne przepychanki. Czy młodzi ludzie mają szansę nauczyć się miłości z haseł na TikToku?

Nauczyć - nie, ale wzbogacić wiedzę - tak, o ile oczywiście potrafią odróżnić wartościowy materiał od scamu. Żeby tego dokonać, muszą mieć solidną podstawę wiedzy ze świata rzeczywistego - zauważa Aleksandra Panasewicz.

- Jedna trzecia małżeństw kończy się rozwodem, mamy coraz więcej singli, ludzie zaczynają dostrzegać dobre strony życia w pojedynkę. To teoretycznie może wskazywać na problemy z utrzymaniem relacji czy w ogóle wejście w nią. Myślę jednak, że my jako społeczeństwo jeszcze nie jesteśmy na tym etapie - podkreśla Karolina Głogowska - Spójrzmy jedno, dwa pokolenia wstecz, kiedy nasi rodzice i dziadkowie po prostu nie mogli się rozwieść, bo co powiedziałaby rodzina i znajomi. Rozwód był skazą. A dla kobiety często wiązał się dodatkowo z wyrokiem biedy. W efekcie nasze mamy czy babcie tkwiły w bardzo toksycznych związkach, które nie służyły ani im, ani dzieciom. Posiadanie męża i rodziny było też wyznacznikiem statusu społecznego. To się odwraca, ale i tak bardzo powoli, bo wiele osób wciąż traktuje bycie w związku, jakimkolwiek, jako wyznacznik swojej wartości. Często słyszę, że młodsze pokolenia nie będą potrafiły wchodzić w relacje, bo ludzie są zbyt skupieni na sobie. A ja myślę, że przyda nam się dużo zdrowego egoizmu. Trzydzieści lat temu ludzie też bywali skupieni na sobie, toksyczni, nie potrafili tworzyć zdrowych relacji, tyle że nikt się nad tym nie zastanawiał, bo po prostu trzeba było brać ślub i koniec. Czasem lepiej na poważnie zająć się sobą, oczywiście u specjalisty, a dopiero potem cokolwiek budować z drugim człowiekiem.

A gdzie są rodzice?

Kiedyś był poradnik w gazecie Bravo, dziś mamy TikToka. Problem w tym, że tych dzisiejszych poradników nie kontroluje żaden dorosły naczelny.  

- Moja córka na szczęście nie jest bardzo przywiązana do mediów społecznościowych, poza tym bardzo dużo rozmawiamy, ona interesuje się psychologią, więc mam nadzieję, że prędzej przyszłaby z jakimś problemem do mnie - mówi Karolina Głogowska. - Ogólnie jednak uważam, że tego typu porady mogą mieć wpływ na bardzo młodych albo po prostu naiwnych czy zdesperowanych ludzi. Jak wiadomo, ten stan, gdy tracimy miłość, jest bardzo trudny i ludzie chwytają się różnych rzeczy, żeby sobie pomóc.

O przekazach i ich wpływie rozmawia z nastoletnią córką także Aleksandra Panasewicz - Nie boję się wpływu, bo często rozmawiamy o relacjach, uczuciach, dojrzewaniu oraz razem oglądamy TikToka z jej konta i na bieżąco komentujemy pojawiające się treści. Dzięki temu ona wie, do czego mieć dystans, a co może faktycznie wnieść do jej życia jakąś wartość. Dlatego moim zdaniem tak ważna jest tu rola rodzica.

Droga na skróty

To, co niektórzy twórcy tiktokowych porad nazywają wspierającym i budującym poczucie własnej wartości, to wykrzykiwanie, żeby odpuścić, jeśli ktoś jest emocjonalnie niedostępny - "Po co Ci taki facet, jeśli by chciał, to by zrobił". Rady budowane na indywidualnych doświadczeniach i hasłach z plakatów motywujących urastają do rangi prawd naukowych. A przecież czasem moc czy nie moc zależy od dużo bardziej skomplikowanych czynników, których nie da się sprowadzić do "nie odpisał przez 10 minut, gardzi tobą".

- Ludzie zawsze mieli problemy, jednak kiedyś chętniej je rozwiązywali - podkreśla Aleksandra Panasewicz. - Współczesny świat oferuje wiele dróg na skróty i odbija się to również na relacjach. Zamiast pracy nad sobą i nad związkiem, szukania kompromisów i rozwiązań, wiele osób woli zrobić ostre cięcie i zakończyć relację. A szkoda, bo często więcej tracą niż mogą zyskać, o czym przekonują się zazwyczaj dopiero po czasie.

A może wystarczy, zamiast skupiać wzrok na TikTku przewijając kolejne rolki, spojrzeć sobie w oczy i porozmawiać, wytłumaczyć dokładnie, co czujemy, czego się boimy, wsłuchać się w drugą osobę, uwierzyć jej i w nią, a nie w słowa kolejnego influencera tłumaczącego dane zachowanie zgodnie z utartymi stereotypami. To szczera i bezpośrednia komunikacja buduje relacje, a nie zabawa w kotka i myszkę polecana przez "związkowych specjalistów". Choć to też, tylko kolejna rada przeczytana w internecie.