To do dziś jedna z najpotężniejszych i najważniejszych obediencji wolnomularskich. Nazywana przez masonów "Lożą-Matką Świata", "domem Wielkich Lóż" lub "domem Konstytucji", rok do roku przeprowadza ona reprezentacyjne obchody rocznicy rozpoczęcia prac. To największe masońskie święto, celebrowane przez przedstawicieli różnych rytów na całym świecie.
Uroczystościom przewodzi Wielki Mistrz, obecnie 85-letni książę Edward z Kentu, zaangażowany i aktywny mason, posiadający 33. stopień wtajemniczenia, a prywatnie brat stryjeczny królowej Elżbiety II i wnuk Jerzego V, pełniący naczelną rolę od 55 lat. Nie jest on pierwszym Windsorem na podobnym stanowisku, bowiem brytyjska rodzina królewska ma długą historię związaną z wolnomularstwem. Przynależności do loży nie ukrywali m.in. pradziadek obecnej monarchini Edward VII oraz jej ojciec, książę Albert Fryderyk, późniejszy król Wielkiej Brytanii Jerzy VI, pierwotnie inicjowany razem ze swoim starszym bratem Edwardem 2 grudnia 1919 roku do Navy Lodge No. 2612.
Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę na Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>
Młodszy z synów Jerzego V mocno zaangażował się, błyskawicznie przechodząc przez kolejne poziomy wtajemniczenia. Za zasługi uzyskał 33. stopień i został Honorowym Członkiem Rady Najwyższej Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego w 1932 roku, a później mianowany na stanowisko Wielkiego Mistrza Wielkiej Loży Szkocji w dniu 30 listopada 1936 roku. Urząd piastował zaledwie przez 88 dni, po abdykacji Edwarda VIII i przejęciu władzy musiał zrzec się - zgodnie z masońskimi zasadami - stanowisk i zrezygnować z wolnomularstwa. Kilka miesięcy później zaoferowano mu stanowisko honorowego Wielkiego Mistrza - pozostał nim do końca życia.
Przypadek przynależności łącznie pięciu następców brytyjskiej korony, nie jest odosobniony. Na przestrzeni kilkuset lat istnienia masoneria skupiała w swoich szeregach również innych przywódców. Wolnomularzami było piętnastu prezydentów Stanów Zjednoczonych, a różne ryty reprezentowali ponadto Napoleon Bonaparte, władcy Prus, dwóch cesarzy Niemiec, król Włoch Wiktor Emmanuel II, siedmiu monarchów z Danii oraz wszyscy królowie Szwecji od 1751 do 1950 roku.
Loże z dumą podkreślają też, że braćmi byli i są znani bogacze, arystokraci, politycy, mężowie stanu, naukowcy, muzycy, pisarze, poeci, aktorzy i sportowcy. Niektórzy z nich pragnęli i pragną pozostać anonimowi, inni zdecydowali się na ujawnienie i można bez przeszkód przedstawić ich nazwiska. Ta ostatnia lista obejmuje m.in. osoby z bogatych klanów Rothschildów i Rockefellerów, Lorda Wellingtona, Mozarta, Marka Twaina, Johna E. Hoovera, Kamala Ataturka, Voltairea, Simona Bolivara, Alexandra Fleminga, Goethego, Harry Houdiniego czy Rudyarda Kiplinga.
Z niedalekiej przeszłości mogą zaś zaskakiwać informacje o Mistrzu Masońskim 32. stopnia, legendarnym aktorze Johnie Wayne, Clarku Gable, Olivierze Hardym, Timothym Huttonie, astronaucie Edwardzie "Buzz" Aldrinie, czy koszykarzach - Shaquille O’Nealu i Scottym Pippenie. Niektórzy z wymienionych zapewne przystąpili, bo solidarność braci-masonów nie jest mitem, a rzeczywistością i potrafi pomóc w karierze.
Inni być może wierzą w słowa napisane przez Alberta Pike’a, w najważniejszym wolnomularskim podręczniku "Morals and Domga", że "prawdziwy wolnomularz pracuje dla dobra tych, którzy przyjdą po nim, oraz dla rozwoju i doskonalenia swojej rasy, pragnąc sadzić drzewa, które po naszej śmierci będą chronić nasze dzieci, bo jest to tak naturalne, jak kochanie cienia tych, które zasadzili nasi ojcowie".
Legenda wolnomularska opowiada, że bractwo ma starożytne pochodzenie i zostało założone przez Hirama Abiffa, pochodzącego z Tyru mistrza murarskiego i architekta, który budował pierwszą świątynię króla Salomona. Znał on "Wielkie Kamieniarskie Słowo", będące imieniem Istoty Najwyższej, Wielkiego Architekta Wszechświata (G.A.O.T.U), i dzięki niemu dysponował potężną magią. Zamierzał przekazać robotnikom sekretny wyraz po zakończeniu prac, aby i oni mogli kiedyś osiągnąć najwyższy stopień rzemiosła. Trzech z nich nie zamierzało czekać latami i pragnęli poznać "słowo Mistrza" wcześniej. Kiedy Hiram odmówił ich żądaniom Jubel i Jubelo ranili go, a Jubelum zabił młotkiem.
Po odkryciu zbrodni Salomon nakazał godnie pochować murarza i rozesłał po trzech wysłanników na każdy kierunek świata, aby znaleźć morderców. Pozostałym robotnikom przekazał, że słowo nie będzie objawione, bo przepadło razem ze śmiercią budowniczego i ustanowił zwrot zastępczy "Mah-hah-bone" lub "Mahaboneh". To hasło do dziś szepcze się na ucho masonom przechodzącym na poziom Mistrza, podczas symbolicznego rytuału odtwarzającego życie i śmierć Hirama.
Istnieje również inne zakończenie legendy. Mówi ono, że król znał słowo i umieścił na nagrobku murarza, następnie ukrytym pod zbudowaną świątynią. Dwa tysiące lat później na Wzgórzu Świątynnym zaczął rezydować, w przebudowanym na kościół meczecie Al-Aksa, Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Przez kilkadziesiąt lat prowadzili oni na nim wykopaliska i poszukiwali relikwii oraz artefaktów, ale nie da się dziś jednoznacznie ustalić, co naprawdę znaleźli, a co jest jedynie fantazją różnych badaczy i pisarzy.
Templariusze ślubowali pokorę i ubóstwo, ale prędko osiągnęli olbrzymią popularność w Europie, dzięki reputacji "niepokonanych żołnierzy Chrystusa", i możni zaczęli nadawać im ziemie, zamki, pieniądze i majątki, nierzadko sami do nich przystępując. Z czasem zakon dysponował odpowiednimi zasobami, aby wydawać weksle podróżne oraz udzielać oprocentowanych pożyczek arystokratom, biskupom, książętom i królom.
Po blisko dwóch stuleciach przestał legalnie istnieć, kiedy z rozkazu potężnie zadłużonego u nich króla Francji Filipa IV Pięknego, przedstawiono im oskarżenia o herezje, bluźnierstwa i odrzucenie Chrystusa na rzecz bożka o imieniu Baphomet. Torturami przymuszono braci do poświadczenia o prawdziwości zarzutów, po czym rozwiązano zgromadzenie, a Wielki Mistrz Jakub de Molay i 53 innych wysokich rangą rycerzy, spłonęło na stosie.
Po siedmiuset latach, 13 września 2001 roku, historyk Barbara Frale przypadkiem odnalazła w Tajnym Archiwum Watykanu oryginalny protokół z kardynalskich przesłuchań dostojników, prowadzonych w rzetelny sposób. Hierarchowie napisali we wnioskach do papieża, że templariusze nie są winni stawianych im zarzutów herezji i równocześnie potwierdzili, że kandydatom na braci, podczas inicjacji, kazano trzykrotnie splunąć na krzyż i trzykrotnie wyrzec się Chrystusa. Badacze sądzą, że miało to mentalnie przygotować nowicjuszy na "pozorowane wyparcie się wiary", w przypadku pojmania przez muzułmanów i budować bezwzględne posłuszeństwo wobec przełożonych.
Masoneria ma setki odłamów niemających jednolitych poglądów. Są na świecie rozmaite ryty i należą do nich różni ludzie o odmiennych poglądach. Niektóre obediencje przyjmują wyłącznie mężczyzn deklarujących wiarę w Istotę Najwyższą, Wielkiego Architekta Wszechświata lub Boga, inne są mieszane pod względem płci, racjonalistyczne, ateistyczne i promują poglądy laickie, a kolejne zupełnie nie zwracają uwagi na wyznanie.
Loże nie mają również wspólnego stosunku do historii łączących wolnomularstwo ze średniowiecznymi rycerzami. Ryty lewicowe i antyklerykalne, pracujące przy Wielkim Wschodzie Francji, krytykują podobne historie i zaprzeczają, aby ruch był powiązany z zakonem.
Zupełne odmienną postawę przyjmują duże obrządki konserwatywne, mające "sztukę królewską" za duchowego, a niekiedy nawet bezpośredniego, spadkobiercę templariuszy i naśladujące ich rytuały. Ryt Szkocki Dawny i Uznany opowiada i inscenizuje legendę o nich m.in. podczas inicjacji masona na najwyższy stopień masonerii dogmatycznej, a następnie nadaje mu imię Rycerza Kadosh i ofiarowuje sztylet nazywany "Nekam", w języku hebrajskim oznaczającym "Zemstę", nawiązującą do śmierci Wielkiego Mistrza Jakuba de Molay. Także stopnie "Najwyższego Komandora Świątyni", "Szkockiego Rycerza Świętego Andrzeja", "Wzniosłego Księcia Królewskiej Tajemnicy" i ostatni - "Suwerennego Wielkiego Inspektora Generalnego", są odniesieniem do rycerzy-zakonników. Templariuszem wolnomularskim był np. prezydent Andrew Johnson.
Zdecydowanie dalej idzie Masoneria Królewskiego Sklepienia lub Królewskiego Łuku, którą Laurence Dermott, wielki sekretarz Starożytnej Wielkiej Loży Anglii i autor wolnomularskiej konstytucji "Ahiman Rezon" z 1756 roku, przedstawił poniekąd w roli "korzenia, serca i szpiku" masonerii, a osiągnięcie stopnia mistrzowskiego w Najwyższym Zakonie Świętego Królewskiego Sklepienia nazwał "zwieńczeniem" masońskiej ścieżki inicjacyjnej. Na ową okazję przygotowano w 1900 roku sekretny rytuał "Aldersgate". Padają wówczas symboliczne słowa: "Przygotujemy grunt pod Twoją niebiańską Świątynię; z każdym krokiem zbliżasz się do świętego i nieodgadnionego imienia Boga".
Przed osobą uhonorowaną hasłem i deklarującą pragnienie obrony wiary chrześcijańskiej, pojawia się możliwość przyłączenia się do rycerskich Zjednoczonych, Religijnych, Zbrojnych i Masońskich Zakonów Świątyni i św. Jana z Jerozolimy, Palestyny, Rodos i Malty. Pielęgnują one średniowieczną tradycję i praktykują ściśle odwzorowane rytuały i ceremonie templariuszy, zmieszane z obrzędami kawalerów maltańskich, a podczas najważniejszych obrzędów obowiązuje przebranie się w odpowiednio stylizowany habit.
Również dla Mistrzów Rytu York, najpopularniejszego w Stanach Zjednoczonych, ostatnim przystankiem może być ów zakon lub dyskretna i zagadkowa Tajna Masoneria (Cryptic Masonry). W USA istnieje również szereg założonych przez wolnomularzy organizacji młodzieżowych, które odwołują się bezpośrednio do zlikwidowanego w XIV wieku zgromadzenia. Do najważniejszej z nich - Zakonu DeMolay - należał m.in. młody Bill Clinton.
Masoneria ma również prawdziwie sekretne oblicze, reprezentowane m.in. przez Starożytny i Pierwotny Ryt Memphis-Misraim. To silnie zakorzeniony w gnozie, alchemii i kabale odłam okultystyczny, budzący mieszane uczucia w pozostałych Wielkich Lożach z powodu praktykowania magii i korzeni umocowanych w hermetyzmie. Ten ostatni to zespół mistycznych, pogańskich wierzeń rodem ze starożytnego Egiptu i Grecji, opartych na łacińsko-greckim dziele "Corupus Hermeticum", zapisach z legendarnej "Tablicy Szmaragdowej" oraz szeregu, obecnie w większości zaginionych, innych ksiąg ze zbioru "Hermetika" - ich podsumowanie przedstawili w "Kybalionie" nieznani autorzy, podpisani jako "Trzej Wtajemniczeni".
Przekazują one rzekome prawdy i objawienia zapomnianego dziś hellenistycznego bóstwa-mędrca Hermesa Trismegistosa (Hermes Po Trzykroć Wielki lub Hermes Po Trzykroć Największy), łączącego cechy mitologicznego Hermesa z egipskim Thotem, zaliczanym do bogów-stwórców, pełniącym rolę opiekuna mądrości, nauki i ludzi. Podania o nim przedstawiają historię wielkiego króla, filozofa i kapłana, parającego się astrologią i alchemią, który posiadł i spisał w swoich traktatach wszelką mądrość i niezwykłą wiedzę tajemną, zdobytą przez starożytne cywilizacje dzięki boskiej triadzie: religii, nauki i sztuki.
Teksty przypisywane Trismgistosowi przechowywano w olbrzymiej, największej na świecie Bibliotece Aleksandryjskiej. Zgromadzony przez Egipcjan księgozbiór prawdopodobnie liczył łącznie około 700 tys. rękopisów, kiedy w 273 roku cesarz Aurelian, podczas buntu Septimii Zenobii, królowej Palmyry, spalił podbitą i obsadzoną przez żołnierzy nieprzyjaciela dzielnicę królewską, razem z legendarnym Bruchejonem oraz nieznaną ilością znajdujących się w nim woluminów.
Dzieła zniszczenia dopełniono w 391 roku, kiedy cesarz Teodozjusz I udzielił biskupowi Aleksandrii, Teofilowi Aleksandryjskiemu, zgody na podpalenie Serapeum - pogańskiej świątyni Serapisa, będącej drugim, mniejszym archiwum starożytnej biblioteki. Mieszkańcy podjęli zbrojną, nieudaną próbę obrony - dała ona kapłanom i pisarzom kilka dni na ratowanie najważniejszych manuskryptów i ich przeniesienie, w nierzadko do dziś nieznane miejsca.
Liczne księgi Hermesa przepadły na zawsze, inne przez ponad dziesięć wieków były ukrywane przez Bizancjum i zostały odnalezione dopiero po upadku Konstantynopola w 1453 roku. Po kilkunastu latach przyczyniły się do powstania poglądów określanych przez Kościół mianem heretyckich. Hermetyzm renesansowy reprezentowali m.in. spalony na stosie Giordano Bruno i John Dee, doradca i nadworny astrolog królowej Elżbiety I Tudor, oraz różokrzyżowcy, mający być protoplastami masonerii - dziś ich dzieło kontynuuje Starożytny i Mistyczny Zakon Różo-Krzyża.
Formalne początki Rytu Memphis-Misraim mają połowiczne korzenie w Zakonie Iluminatów Bawarskich, założonym 1 maja 1776 roku przez Adama Weishaupta i pięciu innych członków założycieli, do których jawnie zaliczali się młody poeta Johann Wolfgang von Goethe, baron Knigge i pastor Johann Gottfried von Herder. Były pomiędzy nimi również dwie niejawne, bardzo znane osobistości - przebywający z misją w Europie wolnomularz Benjamin Franklin oraz ulubieniec dworów, hrabia alchemik Alessandro di Cagliostro, a w rzeczywistości Giuseppe Balsamo. Życzliwie odnosił się do nich Thomas Jefferson, który lidera ruchu nazywał w listach "entuzjastycznym filantropem".
Iluminaci planowali rozpętać rewolucje przeciw monarchom w Europie. Ich zamierzenia zostały ujawnione, kiedy 20 lipca 1785 roku ksiądz apostata Jakob Lenz, zginął porażony piorunem nieopodal ratyzbońskiego cmentarza. Podczas oględzin ciała dostrzeżono dziwną kieszonkę doszytą do ubrania, a po rozpruciu odnaleziono w niej niewielki liścik, z rozkazami przeprowadzenia przewrotu we Francji. Kiedy podniesiono alarm Weishaupt uciekł z Bawarii, a spośród dwóch tysięcy podległych mu osób, wiele zostało aresztowanych lub straconych.
Równolegle we Francji, Anglii, Rosji i Polsce działał wolnomularski Zakon Masonerii Egipskiej, założony i prowadzony przez Cagliostro, posługującego się tytułem Wielkiego Kopty. Ryt miał pięć stadiów hermetycznego oświecenia - adepci przechodzili przez stopnie moralności, filozofii, mistyki i alchemii do praktykowania kabalistycznej magii. Hrabia miał poznać starożytne misteria podczas dalekich podróży z zagadkowym mędrcem, którego nazywał Mistrzem Althotasem. Istnienie opisanej postaci było niegdyś kwestią dyskusyjną, ale po dokładnych badaniach naukowiec i pisarz Louis Figuier, autor "L'alchimie et les alchimistes", zdobył w archiwach Watykanu dowody na życie wspomnianego "maga i lekarza, o wysokich zdolnościach wróżbiarskich, posiadającego kilka arabskich rękopisów i olbrzymie umiejętności chemiczne", śledzonego latami przez szpiegów Kościoła, którym nie udało się ustalić jego prawdziwego imienia.
Cagliostro, kiedy bawarski zakon został zlikwidowany, przyjął swoich współbraci-Iluminatów i połączył rytuały obu zgromadzeń. Do powstałej loży zainicjował m.in. bardzo młodego i inteligentnego podporucznika artylerii - Napoleona z rodu Buonaparte. Rosnąca potęga antyrojalistycznego rytu nie pozostała niezauważona przez dwór i polityków. Uknuto intrygę i oskarżono arystokratę o pomoc przyjacielowi, kardynałowi de Rohan, w zorganizowaniu "afery naszyjnikowej", mającej bezpośrednio uderzyć w królową Marię Antoninę.
Proces był prawdziwą kompromitacją dla rządu i króla Francji. Hrabia i kardynał publicznie ośmieszyli władze przed Sądem Najwyższym i obronili się, miażdżąc resztki autorytetu monarchii przed poddanymi i światem. Ludwik XVI był wściekły, po wypuszczeniu uniewinnionych z Bastylii, nakazał im opuścić kraj. Europa drwiła z Burbonów, ale równocześnie na dworach obawiano się, mającego reputację maga, Cagliostro. W 1789 roku dwaj agenci Inkwizycji odkryli i donieśli papieżowi, że przebywa on w Rzymie i założył nowy ryt. Aresztowany i skazany, pod zarzutem praktykowania starożytnej magii, bluźnierstw i przynależności do Iluminatów, skonał po blisko siedmiu latach w celi zamku San Leo.
Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę na Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>
Założone przez alchemika ryty przetrwały śmierć przywódcy. Na ich bazie powołano w 1805 roku lożę "L'arc-en-ciel" i Ryt Misraim, posiadający 96 poziomów wtajemniczenia. Nazwany został na cześć Misraima, syna biblijnego Chama i wnuka Noego. Legenda z rzekomo starożytnej "Księga Sothisa" odnotowuje, że po opuszczeniu rodzinnych stron miał on założyć Egipt i stać się pierwszym faraonem, przyjmując imię Menes i przynosząc nad Nil kabałę oraz wiedzę, dzięki której zaczęto budować piramidy. Dziś uważa się ową kronikę za doskonałe, wczesnośredniowieczne fałszerstwo, na które nabrał się uznany bizantyjski kronikarz i tłumacz języka staroegipskiego, Syncellus. Również przedstawiciele rytu przyznają, że opowieść może być nieprawdziwa, ale nadal kultywują ją jako mit założycielski.
Drugi z rytów - Memphis - wyodrębnił się we Francji jako skrzydło pierwszego w 1838 roku. Naśladował religijne obrzędy kapłanów ze starożytnego Egiptu i przekazywał adeptom ich nauki, połączone z rzekomą wiedzą templariuszy. Trafił on na podatny grunt m.in. w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Południowej. W 1881 roku oba zgromadzenia zjednoczył, na kilka miesięcy przed śmiercią, najważniejszy włoski bohater narodowy i Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Włoch, 74-letni Giuseppe Garibaldi, który przyjął równocześnie miano Wielkiego Hierofanta.
Ryt Memphis-Misraim, przez wiele osób i Kościół, podejrzewany jest o kult Szatana i bycie obediencją ukrycie panującą nad światem. Przeciwnicy powołują się m.in. na postać brytyjskiego okultysty Aleistera Crowleya, najpotężniejszego przywódcy Ordo Templi Orientis (O.T.O) - Wschodniego Zakonu Templariuszy. Anglik był jawnym satanistą, nazywał siebie "Baphometem" i opisywał w swoich książkach przerażające rytuały i zaklęcia Thelemy mogące doprowadzić do kontaktu z diabłem - nie nadają się one do publikacji.
Należy jednak zauważyć, że oprócz silnego zainteresowania czarną magią, interesował się również twardymi narkotykami i był uzależniony od heroiny. Loże przypominają ponadto w licznych publikacjach, że Crowley został usunięty, kiedy jego poglądy stały się demoniczne, a O.T.O wykluczono z Memphis-Misraim razem z nim.
Reputacji rytu nie przysłużyło się również nawrócenie wieloletniego Wielkiego Hierofanta Solutore Aventore Zoli, który zaatakował po odejściu, pisząc m.in. że "masoneria udaje, iż szanuje religijne przekonania każdego ze swoich członków; zapewnia, że na swoich zebraniach unika z zasady jakiejkolwiek religijnej i politycznej dyskusji; zaręcza, że nie jest ani politycznym, ani religijnym stowarzyszeniem, lecz świątynią sprawiedliwości, ludzkości, miłości itd. Wobec tego zaręczam, że masoneria jest czymś zupełnie innym, czymś wręcz temu wszystkiemu przeciwnym".
Nie pomaga im również niejawny i ściśle elitarny charakter - na całym świecie, spośród około 7 milionów masonów, jedynie kilka tysięcy działa w ramach wolnomularstwa egipskiego. Przeważnie nie ujawniają się oni i nie można podać niemal żadnych nazwisk osób, które naprawdę do nich należą.