Reklama

Zdaje się, że należymy do gatunku wyjątkowo szczęśliwego. Noc, jeśli można ją przeżywać w czasach pokoju, bezpiecznych czterech ścianach i przytulnym łóżku, jest chwilą odprężenia, a sen zbawiennym zjawiskiem dla naszego mózgu.

Strach spać

Żeby lepiej zrozumieć to, co teoretycznie wydaje się jasne, odwiedzimy świat zwierząt.

Reklama

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę na Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

 Choć z małpami dzielimy wiele wspólnych cech, to na pewno "zimny dreszcz grozy" nie przenika nas do szpiku kości w miarę zapadania zmroku. Na przykład pawiany tak bardzo boją się zapadnięcia w sen, pisze etolog Vitus B. Droescher w książce “Reguła przetrwania", że godzinami jeszcze hałasują, chrząkają, wadzą się, nim wreszcie wpadną w objęcia Morfeusza.

Głębszy i mocniejszy sen przysługuje tym osobnikom, które są wyżej w hierarchii. Również w wymiarze fizycznym - im wyżej siedzi się na drzewie, tym mniejsze ryzyko, że podczas nocnego ataku dozna się uszczerbku na zdrowiu, czy po prostu straci życie.

Już na tym etapie widzimy, że ma to sens. Idźmy więc dalej. Jeśli stadem ma rządzić bystry szef, trzeba mu umożliwić dobry sen. "Straszliwie otumaniony bezsennością" może nie sprawdzać się w tak odpowiedzialnej roli.

A ta skołatana i zamroczona głowa bierze się po prostu z niewyspania.

Nie dziwi więc fakt, że w ogrodach zoologicznych małpy, jak zaznacza naukowiec, śpią lepiej. W pełni wypoczęte, zrelaksowane o wiele lepiej radzą sobie z testami inteligencji niż koledzy, którzy żyją na wolności. To absolutnie nie pochwała zamykania zwierząt w nienaturalnych dla nich przestrzeniach, ale pewien fakt, który się przyda w tym tekście.

Idźmy dalej. Zebry mają strażników, dzięki którym reszta stada może spać i regularnie ich wymieniają. Żyrafy śpią siedem minut w ciągu doby, nadrabiając drzemkami, a delfiny ucinają sobie drzemki trwające 30 sekund.

Świat zwierząt czerpie ze snu tyle, ile się da, nie mając go w nadmiarze.

A my?

Pogarda dla snu

A my, z tą naszą pogardą dla snu, przejawiającą się na przykład w oglądaniu do trzeciej nad ranem seriali, z wiedzą, jak to funkcjonuje w świecie zwierząt, wychodzimy co najwyżej na rozwielitki.

Kto z was nie ma za sobą zarwanych z własnej winy nocy?

Pora uświadomić sobie, z czego rezygnujemy i jakie grożą nam konsekwencje.

Sen jest naturalnym, odwracalnym stanem zmniejszonej reakcji na bodźce zewnętrzne, względnej bezczynności, której towarzyszy utrata przytomności. Dzięki temu, że w niego zapadamy, nasz organizm ma szansę odpocząć i się zregenerować.

U ssaków składa się z dwóch, przeplatających się, podstawowych faz - snu wolnofalowego, inaczej głębokiego (SWS), i snu, w którym występują szybkie ruchy gałek ocznych (rapid eye movement - REM).

Sen umożliwia nam oszczędzać energię, odnawiać jej zasoby, regulować metabolizm. I moglibyśmy tak jeszcze długo wymieniać. Tylko, jak twierdzą Björn Rasch i Jan Born w swojej publikacji "O roli snu w pamięci", do zrealizowania powyższych zadań nie jest potrzebna utrata świadomości. Czy więc sen nie jest przede wszystkim dla mózgu?

Naukowcy twierdzą, że sen ma istotny wpływ na budowanie plastyczności synaptycznej i pamięci.

Okno czasowe dla pamięci

Zdolność do formowania wspomnień jest bardzo istotna - umożliwia dostosowywanie zachowania do wymagań ciągle zmieniającego się środowiska. Ale nasza pamięć budowana jest etapami: najpierw zapamiętujemy, później przechowujemy informacje, a następnie je odtwarzamy, przypominamy sobie.

A żeby to wszystko działało, jak należy, potrzebne są fazy wzmożonej aktywności i fazy odpoczynku.

Jak podkreślają Rasch i Born, gdy mózg znajduje się w stanie czuwania, jest "zaprogramowany" do intensywnego przetwarzania bodźców zewnętrznych, które obejmuje kodowanie nowych informacji i odzyskiwanie pamięci. Z kolei mózg śpiący zapewnia optymalne warunki do procesu konsolidacji, czyli utrwalania nabytych informacji. W ten sposób świeża pamięć zamienia się w magazyn długoterminowy.

Wydaje się to dość proste: żeby się czegoś skutecznie nauczyć, trzeba się uczciwie wyspać. I żadne oszustwa, obejścia systemu, wspomagacze, ułatwiające zasypianie czy te raczej pobudzające osowiałych do aktywności, nie wyjdą nam na zdrowie.

"Sen, uczenie się i pamięć to złożone zjawiska, które nie do końca są zrozumiałe. Jednak przeprowadzane na zwierzętach i ludziach badania sugerują, że ilość i jakość snu mają ogromny wpływ na uczenie się i pamięć. Sen pomaga w uczeniu się i procesie zapamiętywania na dwa różne sposoby. Po pierwsze, osoba, która mniej śpi, nie może skupiać uwagi w sposób efektywny i dlatego nie jest w stanie wydajnie się uczyć. Po drugie, sen odgrywa rolę w konsolidacji pamięci, która jest niezbędna do przyswajania nowych informacji" - czytam w publikacji Wydziału Medycyny Snu na Uniwersytecie Harvarda.

Spowodowana naszymi decyzjami, niezdrowym trybem życia, powtarzająca się deprywacja snu (czyli jego niedobór) będzie nas pchała ku przepaści.

Równia pochyła

W kwietniu tego roku na łamach "Nature Communications" opublikowano wyniki najnowszych badań, poświęconych tematyce zaburzeń snu i ich wpływu na demencję.

Badania przeprowadzono w Wielkiej Brytanii na blisko 8 tys. osób. Badanych, mających w momencie startu projektu badawczego 50 lat, obserwowano przez ćwierć wieku. Okazało się, że osoby, które regularnie spały sześć godzin lub mniej, były o 30 proc. bardziej narażone na wystąpienie demencji po upływie 25 lat, niż osoby, które regularnie sypiały siedem godzin lub dłużej.

Długość snu była raportowana na przestrzeni tych 25 lat sześciokrotnie między 1985 a 2016 rokiem. Pod koniec badania u 521 osób zdiagnozowano demencję około 77. roku życia

Cytowana przez Pam Belluck na łamach "The New York Times" współautorka badania Séverine Sabia podkreśla, że badacze brali pod uwagę również zachowania i cechy, które mogły mieć wpływ na sen i później na ryzyko wystąpienia demencji. Były to palenie tytoniu, spożywanie alkoholu, aktywność fizyczna, wskaźnik masy ciała, spożycie owoców i warzyw, wykształcenie, stan cywilny, a także schorzenia, tj. nadciśnienie, cukrzyca i choroby układu krążenia.

Nie zauważono, jak podkreślają eksperci, żadnych różnic między kobietami i mężczyznami.

Według prof. Pameli Lutsey z Uniwersytetu w Minnesocie "badanie wykazało co prawda skromny, ale istotny związek między krótkim snem a ryzykiem wystąpienia demencji".

Zauważyła jednocześnie, że krótki sen stał się w ostatnich dekadach czymś bardzo powszechnym. Niemniej jednak to my mamy wpływ na to, jak długo śpimy. Jest więc nadzieja, by nie spaść w przepaść.

Szczęśliwie nasz spokojny sen nie jest uzależniony od nacisku wrogów. Nie musimy więc - podobnie jak pawiany - chrząkać do późnych godzin. Albo jak leniwce wisieć w bezruchu przez piętnaście godzin. Tym bardziej daleko nam do mrówek i ryjówek, które nie potrzebują snu w ogóle. 

Pamiętajmy jednak, że "dla wszystkich zwierząt, które mogą sobie pozwolić na luksus długiego snu, jego brak staje się śmiertelny" - pisze Droescher w regule przetrwania.

I tego, jako gatunek zdający sobie sprawę z roli snu, powinniśmy się trzymać.