Reklama

Z cukrzycą walczy około 422 milionów ludzi na całym świecie. Niektórych jeszcze nie zdiagnozowano. Ta typu pierwszego stanowi około 10 procent wszystkich przypadków zachorowań.

Najczęściej dotyczy dzieci, młodzieży i osób przed 30. rokiem życia (w 85-90 proc.).

Reklama

Maja ma osiem lat, właśnie przeszła ospę. Leży w łóżku, nie ma apetytu ani siły. Diagnoza? Nie taka oczywista, ale w końcu nadchodzi. Cukrzyca typu I.

- Szok, głównie dla rodziców. Ja przyjęłam to spokojnie. Dopiero kolejne lata miały mi pokazać, czym jest ta choroba. Wcześniej kojarzyłam ją z moją babcią łykającą tabletki i wybierającą grejpfruty zamiast pomarańczy, bo są mniej słodkie - mówi Maja Makowska, w sieci znana jako Sugar Woman.

Pierwsze zderzenie z chorobą w szkole? Wie, że może jeść wyłącznie o określonej godzinie. - Życie rozpisane co do minuty, co do grama. Ważenie i przeliczanie wszystkich parametrów jedzenia - nawet bułki w sklepie.

Mimo wszystko rówieśnicy jej nie dokuczają.

- O dziwo, ten czas wspominam dobrze. Miałam dodatkowe przywileje, jak choćby jedzenie na lekcji czy skakanie na skakance, bo wysiłek fizyczny zbijał zbyt wysoki cukier. Nie stygmatyzowano mnie, nie podkreślano, że jestem gorsza. Czułam raczej wsparcie ze strony innych uczniów, bo chyba poinstruowano ich, że mogę stracić przytomność.

Zaburzenia odżywiania "w pakiecie"

Związki? Długo nie ma partnera. Pierwszą taką relację nawiązuje w wieku 24 lat. - Wcześniej walczyłam z niskim poczuciem własnej wartości, nie umiałam zaakceptować drugiego człowieka w życiu. A gdy to się zmieniło, mojemu chłopakowi - również sportowcowi - wyjaśniłam tylko, co należy mi podać w razie niskiego cukru oraz jak jego poziom na mnie wpływa.

Trudności natury emocjonalnej w tamtym czasie przynoszą też kompulsywne objadanie się i bulimię. Na ile przyczynia się do nich cukrzyca?

- Teraz, gdy sobie z tym poradziłam, myślę, że w dużym stopniu. Z racji choroby w domu byliśmy na żywieniu wysokobiałkowym i wysokotłuszczowym, a niskowęglowodanowym. Do tego dochodziło ciągłe przeliczanie jedzenia i kontrolowanie cukru. Makaron, kasza, ryż? Nie u nas. A ja, w trakcie bulimii, podczas wilczych napadów głodu potrafiłam ugotować kilogram ryżu czy makaronu i zjeść to bez dodatków. Dziś stawiam na rozsądne proporcje. Nad poziomem cukru zapanować jest - oczywiście - łatwiej, spożywając mniej "węgli", ale nie oznacza, że są zakazane.

Najniebezpieczniejsza sytuacja związana z chorobą? Maja wspomina o wakacjach w Niemczech.

- Miałam około 10 lat, jeździliśmy z rodzicami rowerami. W pewnym momencie cukier dość mocno mi spadł. W hotelu, do którego szybko wróciliśmy, nie było nic oprócz piwa. A, że ma ono wysoki indeks glikemiczny, wypiłam je, a w międzyczasie tata pobiegł do sklepu po sok. Siedziałam otępiała, ledwo przytomna. Ten trunek uratował mi życie.

Insulina, by zjeść słodycze

Na ile Polacy wiedzą, czym jest cukrzyca?

- Zależy! (śmiech) Rozumiemy, że to - ogólnie - zły poziom cukru. Warto rozróżnić, że ta typu pierwszego to praktycznie brak wydzielania insuliny przez trzustkę, a drugiego to zaburzenie wchłaniania insuliny do tkanek. Zwykły Kowalski kojarzy bardziej właśnie tę. Patrząc na to z perspektywy lat - dzisiaj świadomość w społeczeństwie jest większa, ale i tak niewielka. Najważniejsze, by wiedzieć, że insulina obniża poziom cukru, a glukoza podnosi. Jeśli ktoś powie ci, że spada mu cukier, dajesz mu sok czy batonik, nie hormon.

Warto również obalić mit o tym, że Maja i 422 miliony innych chorych z całego świata cukru jeść nie mogą. Mogą, choć wymaga to od nich większej uważności i wyliczenia odpowiedniej dawki insuliny.

Rozmawiamy też o grzeszkach cukrzyków. Pierwszy? Zbyt rzadka wymiana igieł insulinowych do penów.

- Powinny być jednorazowe. Dziennie zużywalibyśmy pięć, może sześć. Wyobraź sobie, że - jeśli chodzi o refundację - państwo na 60 wkłuć "dawało" jedną igłę.

Kolejne? Obniżanie cukru insuliną, by zjeść coś słodkiego, czy przekonanie, że z tzw. cukrzycy młodzieńczej (pierwszego typu) się wyrośnie.

- Pacjent musi mieć wiedzę, inaczej spotka go wiele trudności. Tę z kolei powinien przekazać dobry lekarz. On jest "statkiem", na którym "płyniemy", ale to my jesteśmy kapitanem.

Pokochała Ironmana

Maja obrała dla wielu nietypowy kurs. Ironman, czyli triathlon składający się z 3,86 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu.

Sukcesy? Trzykrotnie (dwa razy w 2019 i 2022) ukończony Ironman, wicemistrzostwo Polski na dystansie 1/2 Ironman. Jako czwarta Polka i prawdopodobnie pierwszy diabetyk na świecie ukończyła też Double Ironman.

- Zaczęłam biegać, by schudnąć. Mieszkając w Gdańsku, brałam udział w miejskich maratonach. W stolicy trafiłam na crossfit. Koleżanka rzuciła pomysł - zróbmy triathlon. Nie umiałam pływać, ale nauczyłam się.

Sugar Woman znajduje lekarkę, która dopasowuje chorobę pod człowieka, a nie odwrotnie.

- W warszawskim Instytucie Diabetologii mają naprawdę otwarte głowy. Pani doktor na każdy z moich pomysłów reaguje hasłem - "pomyślimy, jak to zrobić". Wspiera na każdym kroku, nawet w tych najtrudniejszych wyzwaniach.

Do Double Iromana we wrześniu 2022, w Austrii, przygotowuje się rok. Ma cel - sprawdzić, jak zachowa się organizm, pokazać, że dla cukrzyków nie ma rzeczy niemożliwych.

- Chciałam, by wybrzmiało, że każdy może zrobić to, co sobie wymarzy. Podwójny Ironman odbywa się w konwencji na okrążeniach. Zrobiłam 360 km na rowerze na ośmiokilometrowych pętlach, a 84 km biegania na dwukilometrowych. Najbardziej bałam się tej powtarzalności, że przebiegając 15 okrążenie pomyślę, że zostało jeszcze 25. I zwątpię.

Ćwiczy pod okiem trenera, jak i w domu. Korzysta też z pomocy psychologa sportu. Pracują nad odciąganiem uwagi w kryzysowych momentach.

- Jadąc na rowerze, patrzyłam na płomień świeczki, nie mogłam oglądać seriali, czasem wyłączałam muzykę. Dlaczego? Bo przez kilkadziesiąt godzin będziesz tylko ty, twoja głowa i nadludzki wysiłek. Jednym z zadań było odliczanie od 500 w dół co trzy. Już podczas zawodów skupienie mogłam utrzymać przez kilka minut, byłam wykończona. Przypominałam sobie wzory na deltę, twierdzenie Pitagorasa, tablicę Mendelejewa. Wszystko, by rozproszyć uwagę od przetartych pachwin, odparzeń, zmęczenia.

Ciało daje radę, choć mięsień poprzeczny brzucha nie pracuje idealnie. A cukier? - Zaskoczył mnie, że przy wielkim wysiłku nie spadał tak, jak bym przewidywała.

Maja podkreśla rolę swojego teamu. - Bez nich nie dałabym rady. Łukasz dbał o to, bym dobrze jadła, Maciek ogarniał logistycznie namiot i samochód, wspierał, Kamil - mój chłopak - przejechał ze mną 20 kilometrów na rowerze, Natalia odpowiadała za media.

"Nawet lekarka była w szoku"

Kolejne plany? Raczej nie powtórka z rozrywki. - Taka aktywność nie pozostała obojętna dla organizmu. Potrzebuję regeneracji. Ale już 10 czerwca 500-kilometrowy wyścig na rowerze. Lubię to, co poradzę! (śmiech)

31-latka ma też inne zadanie. - Chcę stworzyć kurs pływania dla cukrzyków. Często to ich jedyna blokada przed wzięciem udziału w triathlonie. Dogrywam szczegóły.

Dziś - jak mówi - "ogarnia" cukrzycę.

- Po takim czasie łapiesz schemat. Niedawno miałam badania i hemoglobina glikowana - pokazująca poziom cukrów z ostatnich trzech miesięcy - z 6,7 spadła do 6. Parametr 5 to zdrowy człowiek. Nawet lekarka była w szoku. Niezmiennie jednak wymaga to ode mnie dużej samokontroli.