Nowy sezon serialu "Monster: The Ed Gein Story" (Netflix, premiera 3 października 2025), w którym Charlie Hunnam wciela się w rolę jednego z najsłynniejszych seryjnych morderców w historii Ameryki, wywołał kolejną żywą dyskusję. Pojawiły się głosy, że aktor jest "zbyt przystojny" jak na tak odrażającą postać.
Pojawia się zatem pytanie - dlaczego romantyzujemy psychopatów, którzy w realnym życiu byliby źródłem lęku i cierpienia? Odpowiedź nie jest prosta i jest połączeniem zagadnień z neurologii, psychologii ewolucyjnej i ciemnych mechanizmach rynkowych rodem z Hollywood.
Choć w rzeczywistości psychopatia wiąże się z brakiem empatii, manipulacją i brutalnością, to na ekranie zyskuje niepokojący urok.
Co więcej, do roli psychopatów angażowani są atrakcyjni aktorzy, przez co w filmach i serialach często bywają romantyzowani. A to paradoksalnie może zacierać granice między rozróżnieniem moralnego potępienia a celebrowaniem ich niepokojących cech.
Bohater najnowszej serii Netflixa stał się prawdziwą inspiracją dla amerykańskiego kina. Edward Theodore Gein przeszedł do historii jako jeden z najbardziej przerażających przestępców XX wieku. Jego zbrodnie "inspirują" świat rozrywki aż do dziś.
Ed nie miał łatwego życia. Był wychowywany przez fanatycznie religijną matkę Augustę, która izolowała go od świata i wpajała pogardę do kobiet. Do tego miał ojca alkoholika, który znęcał się nad nim psychicznie. Rodzina mieszkała na farmie w odosobnieniu od"reszty grzesznego świata". Sam Eddy w dzieciństwie spotkał się z odtrąceniem ze strony rówieśników, a także pogardą ze strony kobiet.
Po jego aresztowaniu w 1957 roku odkryto w jego domu makabryczne znaleziska: meble obite ludzką skórą, czaszki używane jako miski, maski z twarzy ofiar, serce na patelni, a nawet strój uszyty z kobiecych zwłok. Udowodniono mu jedynie dwa morderstwa, choć ofiar mogło być zdecydowanie więcej, sądząc po ilości artefaktów znalezionych w domu. Ostatecznie zdiagnozowano u niego schizofrenię i osobowość dyssocjalną. Resztę swojego życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.
Tym samym Ed Gein stał się inspiracją dla wielu postaci filmowych: Leatherface’a z "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", Normana Batesa z "Psychozy" Hitchcocka, czy Buffalo Billa z "Milczenia owiec".
Na przestrzeni lat filmowi psychopaci przeszli długą drogę. W klasykach kina grozy byli prezentowani jako bestie bez skrupułów, pozbawione jakiejkolwiek ludzkiej strony. Jednak wraz z rozwojem kina psychologicznego i seriali kryminalnych ich wizerunek stał się bardziej złożony.
W latach 60. i 70. psychopaci byli definiowani jako czyste zło ("Psychoza", "Mechaniczna pomarańcza"). Z biegiem czasu, w latach 90. pojawiali się oni jako inteligentni manipulatorzy i stratedzy (Hannibal Lecter z "Milczenia owiec"). Obecne kino przedstawia psychopatę jako antybohatera i często obiekt fascynacji ("Dexter", "You", czy polska postać Piotra Langera z książek Remigiusza Mroza).
Taka ewolucja sprawiła, że widzowie zaczęli dostrzegać w nich coś więcej niż tylko zbrodniczą naturę. Zaczęli im wręcz kibicować, a także sympatyzować.
Neurobiologia i ewolucja dostarczają ciekawych wyjaśnień, dlaczego romantyzujemy psychopatów.
Hybristofilia to parafilia, w której pobudzenie seksualne i emocjonalne jest uzależnione od partnera, który popełnił okrutne przestępstwo. Termin pochodzi od greckiego słowa "hybris" oznaczającego butę i pogardę dla norm, oraz "philia" - miłość. To klucz do zrozumienia fenomenu postaci Hannibala Lectera, Piotra Langera ("Chyłka", "Langer") i innych im podobnych.
Choć dziś może to brzmieć paradoksalnie, ewolucja częściowo tłumaczy, dlaczego pociąga nas agresja i dominacja.
Wbrew pozorom możemy być kierowani pierwotnymi instynktami. W dawnych społecznościach kobiety mogły nieświadomie wybierać partnerów dominujących, silnych i bezwzględnych, bo zwiększało to szansę przetrwania potomstwa - tzw. selekcja partnera "alfa".
To prowadzi do wniosku, że mężczyzna zdolny do przemocy wobec rywali jednocześnie mógł zapewniać ochronę partnerce i dzieciom - więc stał się (niebezpiecznym) opiekunem. A kontakt z kimś nieprzewidywalnym i ryzykownym zwiększa wyrzut dopaminy, czyli neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za odczuwanie ekscytacji i przyjemności.
Warto wspomnieć, że hybristofilia występuje też częściej u kobiet, które doświadczyły trudnego dzieciństwa lub przemocy, co może wpływać na ich wzorzec wyboru partnerów. Wówczas do czynienia mamy z neurobiologią uzależnienia od nieprzewidywalnych nagród. W takich związkach mieszanina czułości i przemocy działają silniej niż przewidywalne zachowania. Dlatego relacje z psychopatami dla takich osób bywają wciągające niczym nałóg.
Z dzisiejszej perspektywy hybristofilia postrzegana jest jako strategia - dla części kobiet relacja z mężczyzną o cechach psychopatycznych mogła oznaczać dostęp do zasobów, ochrony czy wysokiego statusu społecznego.
W kulturze medialnej efekt ten działa to na podobnych zasadach. Psychopata staje się figurą potęgi i zakazanego pożądania. Doskonale pokazało to zachowanie kobiet, które wysyłały listy miłosne do Teda Bundy’ego czy Charlesa Mansona, gdy siedzieli w więzieniu.
Oglądając film czy serial bezpośrednie zagrożenie zostaje złagodzone przez dystans - ekran, wywiad, czy narrację, więc wydaje się wręcz "nieosiągalne" i paradoksalnie "bezpieczne".
Ciemna triada to pojęcie w psychologii opisujące zespół trzech negatywnych cech osobowości: makiawelizmu, narcyzmu i psychopatii. Nazwana jest "ciemną" lub "mroczną" ze względu na zestaw trzech cech osobowości, które są społecznie niepożądane, ale często występują razem. Osoby takie przejawiają brak empatii, chłód emocjonalny, egoizm, instrumentalne traktują innych ludzi, a także manipulują.
Ciemna triada tworzy zatem profil bohatera, którego "nie powinniśmy lubić, ale lubimy" - bo łączy atrakcyjność, inteligencję i niebezpieczeństwo.
Niewątpliwie atrakcyjny wygląd aktora wzmacnia efekt ciemnej triady. Gdy na ekranie pojawia się postać Piotra Langera, jego uroda i styl bycia sprawiają, że widzowie ignorują brutalność postaci, a łagodna twarz kontrastuje z przerażającymi czynami.
To nie przypadek. Twórcy celowo wybierają aktorów, którzy mogą "zmiękczyć" odbiór postaci i uczynić ją bardziej złożoną, a nawet... romantyczną. W przypadku postaci Piotra Langera sam autor, czyli Remigiusz Mróz w wywiadzie u Bogdana Rymanowskiego (“Rymanowski Live") stwierdził wprost, że starał się w książkach tak opisywać, postać, żeby ludzie go nie lubili za to, co robi innym. Stało się jednak odwrotnie.
"Nie wybielam go w żaden sposób, nie dałem mu też trudnego dzieciństwa, żeby nie dało się z nim sympatyzować. Starałem się zrobić go takim, jakim większość seryjnych zabójców jest. Oni po prostu są tacy sami z siebie, a nie dlatego, że ktoś ich do tego zmusza. I ku mojemu zdziwieniu liczba sympatyków tej postaci jeszcze bardziej wzrosła" - mówił autor Remigiusz Mróz w podcaście.
Nic dziwnego, w końcu postacie z cechami ciemnej triady są buntownicze, dominujące i nieprzewidywalne, co może być odbierane jako pociągające, zwłaszcza w kontekście fikcji.
Filmowy psychopata to często postać o hipnotyzującej prezencji: elegancki, inteligentny, opanowany i niebezpiecznie pewny siebie. Norman Bates ("Psychoza") wydaje się nieśmiałym, wrażliwym mężczyzną, zanim odsłoni swoje prawdziwe oblicze. Hannibal Lecter ("Milczenie owiec") łączy wyrafinowanie intelektualne z kanibalizmem, stając się jedną z najbardziej utytułowanych postaci w historii kina. Piotr Langer to biznesmen o nienagannych manierach i... skłonnościach do morderstw.
Mechanizm fascynacji opiera się na paradoksie, bo to, co przerażające, staje się dla wielu osób pociągające. Badania King’s College w Londynie (2012 r.) wykazały, że podczas oglądania scen z udziałem psychopatycznych bohaterów, u widzów aktywują się obszary mózgu związane z nagrodą i podekscytowaniem, mimo świadomości ich amoralności.
Dla producentów oczywiście liczy się też kwestia oglądalności. Atrakcyjni aktorzy przyciągają szersze grono odbiorców, w tym tych, którzy normalnie unikaliby brutalnych thrillerów.
Krytycy filmowi wskazują, że obsadzanie przystojnych aktorów w rolach morderców może trywializować cierpienie ofiar i prowadzić do niebezpiecznej romantyzacji przestępstw.
Rodzina Menendezów publicznie sprzeciwiła się serialowi Murphy'ego ("Monsters: The Lyle and Erik Menendez Story"), twierdząc, że wykorzystuje on ich traumę dla rozrywki.
Obsadzanie atrakcyjnych aktorów w rolach psychopatów to strategiczny wybór artystyczny i komercyjny, zakorzeniony w neurologicznej podatności na połączenie piękna i niebezpieczeństwa, potrzebie storytellingowej, by uczłowieczyć (a przez to utrwalić) zło i rynkowych realiach wymagających gwiazd do promocji trudnych treści.
Jak podsumował filmowiec Ryan Murphy: "Zawsze ciągnęło mnie do próby zrozumienia ciemności, co myślę zarówno przyciąga, jak i niepokoi ludzi".
Romantyzacja psychopatów może prowadzić do banalizacji przemocy i zachowań aspołecznych. Widząc ich jako fascynujące i atrakcyjne postacie, widzowie mogą obniżać poziom krytycyzmu wobec tego, co dzieje się w fabule.
Dodatkowo idealizacja i urok psychopatów filmowych może zacierać prawdziwy obraz osób z zaburzeniami osobowości i prowadzić do mylących przekonań o tym, kim są i jak funkcjonują psychopaci w rzeczywistości.
W kulturze masowej, gdzie media mają ogromny wpływ na wzorce zachowań, a romantyzacja psychopatów może w niektórych sytuacjach wzmacniać negatywne wzorce - np. gloryfikowanie brutalnych metod osiągania celów czy manipulacji jako "normalne zachowanie".
Najczęściej romantyzowani źli bohaterowie to postacie, które łączą w sobie charyzmę, inteligencję, atrakcyjność fizyczną i aurę niebezpieczeństwa. Widzowie nie tylko podziwiają ich przebiegłość, ale też często kibicują im pomimo zbrodni.
Postacie psychopatów można odczytywać również jako metafory naszych czasów. W literaturze symbolizowali chaos, irracjonalność i siły podświadomości. W kinie XXI wieku stali się lustrem współczesnego człowieka, zagubionego w świecie pełnym presji i braku stabilności, ale też perfidnie wykorzystującego swoją pozycję dla zabijania z premedytacją.
Romantyzowanie złych bohaterów to zjawisko głęboko zakorzenione w ludzkiej psychologii. Jesteśmy naturalnie przyciągani do postaci, które łączą w sobie światło i cień, ponieważ przypominają nam, że nikt nie jest idealny i że nawet w najciemniejszych duszach można znaleźć iskierkę człowieczeństwa.