Reklama

Wojna, inflacja czy rosnące stopy procentowe nie powstrzymały urlopowych planów Polaków. Aż 93,6 proc. uda się na wypoczynek - wynika z badania przeprowadzonego na początku maja przez Profitroom (dostawcę technologii rezerwacyjnych) wśród ponad trzech tysięcy gości hotelowych.

87 proc. z nas wyjedzie w tym roku więcej niż jeden raz. Pieniądze? Blisko 60 proc. zapłaci tyle samo, co w 2021. Co trzeci ankietowany deklaruje wyższy budżet. Cena pobytu za osobę? Do 1500 zł.

Reklama

Niemal połowa respondentów - dzięki zniesieniu w Europie covidowych obostrzeń - ma ochotę polecieć za granicę.

- Prognozy mówią jasno - ten rok dla turystyki będzie jeszcze lepszy niż okres letni (połowa czerwca do połowy września) w 2021 roku. To fenomen - wyższe ceny, wojna w Ukrainie wpływająca na różne dziedziny życia, a my wciąż chcemy wyjeżdżać poza granice kraju. Jesteśmy stęsknieni za normalnością, mamy odłożone pieniądze z poprzednich lat i - co istotne - nie wiemy, co będzie dalej. Mówimy sobie: "Dobra, przynajmniej w tym roku polecę na wakacje". Coraz częściej obserwuję to u klientów mojego biura podróży - wyjaśnia Marek Kamieński.

Polacy kochają Turcję

W turystyce czarterowej - opartej głównie na rodzinach z dziećmi - dominuje Turcja. Sporą popularnością cieszą się Grecja i Bułgaria.

- Turcja jest w tym roku absolutnym liderem. Przede wszystkim, z uwagi na ceny. W zeszłym roku - w celach urlopowych - odwiedziło ją pięć milionów Rosjan. W tym roku hotelarze szykują się na około dwa miliony osób z tego kraju. Zostaje im więc blisko 2/3 wolnych miejsc. Sprzedają to zatem taniej, np. Polakom.

Tydzień w Turcji dla czteroosobowej rodziny? 6,5-7 tys. złotych. Oczywiście - jak podkreśla mój rozmówca - to orientacyjna cena za zakwaterowanie około 800 metrów od morza, z dwoma posiłkami, opłaconymi lotami i hotelem.

- Klienci obserwują w tym roku dwie rzeczy - prognozę pogody i ceny. Turystyki krajowa i zagraniczna zdrożały około 30 proc. Zagraniczna - z racji droższego o 200 proc. paliwa lotniczego. Kraj? Kwestia inflacji, wysokich cen żywności, prądu, gazu. 10 dni wakacji kosztuje w tym roku tyle, ile dwa tygodnie w ubiegłym. Z kolei za siedem dni zapłacimy tyle, co za 10 w 2021 roku.

Według Kamieńskiego - po pandemii i w obliczu niestabilnej sytuacji na świecie - Polacy wolą skorzystać z oferty biura podróży.

- Turystyka zorganizowana jest dla nich bezpieczniejsza, bo bazuje na ustawie o imprezach turystycznych z 2017 roku. Jeśli wycieczka taka nie odbędzie się, klient w ciągu 14 dni dostaje zwrot pieniędzy na konto. Rezerwując hotel i kupując bilety lotnicze na własną rękę - gdy np. w obliczu strajku kontrolerów rejs nie dojdzie do skutku - o zwrot środków musimy "martwić się sami".

Złoty czas agroturystyki i kryzys hoteli

Badania Profitroom wskazują, że - oprócz wyjazdu za granicę - część urlopu chcemy też spędzić w kraju (83 proc.).

- Jak wspominałem, jest drożej. Dlaczego? Bo hotelarz, właściciel pensjonatu czy smażalnia ryb przez dwa miesiące muszą zarobić na cały rok. A gdyby tak wakacje letnie rozłożyć w czasie i podzielić na województwa, podobnie jak ferie zimowe? W ten sposób sezon przedłużyłby się o miesiąc - trwałby od połowy czerwca do połowy września. Pogoda na to pozwala, a takie rozwiązanie dałoby więcej możliwości operowania turystyką w Polsce i - bez wątpienia - wpłynęłoby na obniżenie cen.

Do łask wróciła agroturystyka - domki kempingowe, małe pensjonaty w otoczeniu natury.

- Większość tych, co zostaje, chce spędzić urlop taniej, np. nad jeziorem. Coraz więcej lokalnych obiektów wprowadza specjalne programy - w ramach pobytu możemy mieć dodatkowe jazdy konne, amatorskie turnieje, animacje dla dzieci itp.

Z kolei kryzys przeżywają hotele miejskie mające 30-40 proc. obłożenia.

 - Powód? Brak turystów zagranicznych. Jest ich dosłownie garstka. Świat uważa, że Polsce grozi wojna. Trzeba wyraźnie podkreślać, gdzie się da, że to nieprawda - apeluje Kamieński.

Roztocze na wyciągnięcie ręki

Łukasz Fiuta z Lubelskiego Stowarzyszenia Pilotów i Przewodników Turystycznych "Pogranicze" zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. Zatrudnianie przewodników.

- Jeśli turyści - bez względu na to, czy planowali urlop samodzielnie, czy też nie - już wyjadą, pojawia się kwestia usług turystycznych na miejscu pobytu. Z pomocy przewodnika korzystają osoby, które częściej wyjeżdżały z biurem podróży lub takie planujące wyjazd samodzielnie, ale wcześniej wielokrotnie podróżujące dzięki biurom. Znają pewien schemat takich wyjazdów i chętnie go powielają. Oszczędzają przy tym czas, bo dane miejsce poznają z przewodnikiem relatywnie szybciej, a zaoszczędzone godziny mogą przeznaczyć na inne atrakcje.

Jego zdaniem turystyka krajowa się odrodziła, choć mniej jest nauczania ekspedycyjnego w ramach wycieczek szkolnych.

- Co do tendencji w wyjazdach krajowych, dominuje raczej natura, choć po pandemii przyszła wojna i irracjonalny strach przed zwiedzaniem wschodnich rejonów Polski. W tym miejscu pewnie "dorzucam kamyczek do ogródka" regionalnych struktur turystycznych, ale z tej strony powinna zadziałać promocja turystyczna Wschodu, jako miejsca wypoczynku, a nie strefy działań wojennych i katastrofy humanitarnej. Katastrofą okaże się słaby sezon i brak możliwości zatrudnienia uciekających przed wojną. Przykładem zapaści na tym kierunku niech będzie Roztocze. Miejsca dla grup i turystów indywidualnych są do wynajęcia niemalże "od ręki", a w sezonach pandemicznych i przed nimi nie było takiej możliwości oraz rezerwacji. Zainteresowani musieli zadbać o nią na kilka miesięcy przed przyjazdem.

Pełne samoloty

Prawdziwe oblężenie przeżywają za to kierunki zagraniczne oferowane przez tanie linie lotnicze. Overbooking (nadsprzedaż - sytuacja, w której sprzedano więcej biletów niż dostępnych miejsc) występuje na hiszpańskich destynacjach - mówi jeden z członków załogi pokładowej low costu.

- Malaga, Barcelona, Majorka... Podobnie Grecja - cieszą się one dużym powodzeniem.

Profil pasażera? Bardzo zróżnicowany. Zarówno młodzi dorośli, ale też pary w przedziale 50-60 lat. Jak podkreśla mój rozmówca - chętnych do podróżowania nie brakuje, w przeciwieństwie do stewardów i stewardess oraz osób do pracy na lotniskach.

- Opóźnienia są codziennie - najwięcej w północno-zachodniej Europie oraz Wielkiej Brytanii. Po pandemii nastąpił boom. Branża zatrudnia nowe osoby, ale ich wdrożenie chwilę potrwa.

Jedzenie ważnym elementem podróży

Skoro już wiemy, gdzie latamy i jaką opcję urlopu (wycieczka zorganizowana czy wyjazd samodzielny) wybieramy, warto przyjrzeć się też temu, co wtedy jemy.

Marka Cateromarket zbadała, jak Polacy odżywiają się podczas urlopu. W ankiecie wzięło udział 1005 osób wyjeżdżających na wakacje przynajmniej raz w roku na minimum tydzień.

Wnioski?

Dla 72 proc. z respondentów jedzenie stanowi ważny aspekt podróżowania. 59 proc. wybiera lokalne knajpki i restauracje, 24 proc. wyżywienie w hotelu inne niż all inclusive. 23 proc. samodzielnie przygotowuje posiłki, 21 proc. zdaje się wyłącznie na all inclusive, 16 proc. wybiera streetfood, a 15 proc. fastfood i bary. Catering dietetyczny na urlop bierze ze sobą 2 proc. ankietowanych.

Ile więc wydajemy (na jedną osobę) na te przyjemności podczas siedmiu dni odpoczynku?

Od 201 do 400 złotych - ten zakres kwot wskazało 27 proc. respondentów. 26 proc. badanych zapłaci za jedzenie między 401 a 600 złotych.

Ponad połowa z nas (54 proc.) nie żałuje pieniędzy przeznaczonych na posiłki podczas urlopu.

Gdzie szukamy dobrych lokali?

62 proc. bazuje na recenzjach z sieci. Blisko połowa mniej, bo 33 proc., zdaje się na polecenia rodziny/znajomych. Podobnie (również 33 proc.) ufa social mediom.

81 proc. deklaruje, że chętnie próbuje nowych dań. Nieco ponad połowa stara się odtworzyć je po powrocie.

- Skosztowanie regionalnych przysmaków może zapisać się jako dobry element wspomnień z podróży. Niektórzy potem przyrządzają je w swojej kuchni, aby móc wrócić do tamtych chwil. Dodatkowo, urozmaicają w ten sposób codzienny jadłospis - komentuje Karolina Osowiecka, dietetyczka, doktorantka w Katedrze Dietetyki na SGGW.