Reklama

"Życie byłoby nieskończenie szczęśliwsze, gdybyśmy rodzili się w wieku lat 80 i stopniowo zbliżali do 18". Tak Mark Twain, sam wówczas bliższy osiemdziesiątki, komentował proces starzenia. I chyba dobrze podsumował odczucia większości z nas. Z wiekiem przychodzi mądrość i doświadczenie, ale też bóle stawów, problemy z pamięcią i zmarszczki na różnych częściach ciała. Gdyby można było korzystać z zalet wieku, ale wyeliminować jego wady - ludzie zapewne byliby zdecydowanie bardziej zadowoleni z życia. 

"To marzenie, które towarzyszy nam zapewne od zawsze". Już Herodot, legendarny grecki kronikarz znany jako "ojciec historii", opisywał plemię Makrobian (historycy podejrzewają, że byli to mieszkańcy dzisiejszej Somalii), którzy cieszyli się niezwykłym zdrowiem i sprawnością. 

Reklama

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>



"Większość z nich żyła do 120 lat, a niektórzy przekraczali nawet ten wiek" - pisał w trzecim tomie swoich "Dziejów". Mieli żywić się wyłącznie mlekiem i gotowanymi rybami. Ale, gdy opisani przez Herodota goście dopytywali o niezwykłą urodę i młodzieńczość Makrobian, ci zaprowadzili ich do fontanny, "w której umyli się, a ich ciała stały się błyszczące i smukłe jakby wykąpali się w oliwie. A zapach źródła przypominał fiołki. Woda była tak rzadka, że nic nie mogło się na niej utrzymać. Jeśli opowieść o fontannie jest prawdą, to właśnie korzystanie z jej wody daje im tak długie życie". 

Największe marzenie ludzkości

Tak narodziła się legenda fontanny młodości, która stała się obsesją ludzkości na następnych dwa tysiące lat. Szukali jej Aleksander Wielki, alchemicy, filozofowie i konkwistadorzy tacy jak Juan Ponce de Leon, którzy podejrzewali, że legendarne źródło znajduje się gdzieś w dżunglach Nowego Świata. Dziś jako lokalizację źródełka wskazuje się wyspy Bimini lub St. Augustine na Florydzie, choć w obu wypadkach jedynym magicznym efektem miejscowych strumieni jest wyciąganie pieniędzy z kieszeni turystów. 

Koniec dwudziestego i początek dwudziestego pierwszego wieku dał jednak nadzieję na to, że jeśli nawet magiczna fontanna nie istnieje w naturze, to ludzkość będzie sobie w stanie zbudować własną. Farmakologia, transplantologia, cybernetyka, genetyka czy badania nad komórkami macierzystymi obiecywały całą gamę dróg do osiągnięcia największego marzenia ludzkości: wiecznego lub przynajmniej wielokrotnie dłuższego życia w młodym ciele. Za marzeniem idą wielkie pieniądze. Firmy szukające wiecznej młodości mają być do 2025 r. warte ponad 600 miliardów dolarów. 

Schemat jest ten sam

Opublikowane w połowie czerwca badanie wydaje się jednak rozwiewać sny o wiecznym życiu. Naukowcy z 14 krajów, pod kierunkiem uczonych z Uniwersytetu Oksdordzkiego, postanowili sprawdzić hipotezę "niezmiennego tempa starzenia", która zakłada, że każdy gatunek, w tym nasz, charakteryzuje się stałym i niezmiennym tempem procesów starzenia, które jest wpisane w jego DNA.

"Porównaliśmy dane o urodzeniach i zgonach ludzi i innych małp naczelnych i odkryliśmy, że schemat zawsze jest ten sam" - pisze Jose Manuel Alberto z Centrum Nauk Demograficznych Leverhulme’a na Oksfordzie, który kierował badaniami. "To sugeruje, że o długowieczności decydują czynniki środowiskowe, a nie biologiczne" - dodaje.

Analizowane przez uczonych dane obejmowały niemal wszystkie kontynenty i pochodziły z różnych stuleci. We wszystkich badanych próbach - i we wszystkich gatunkach - schemat śmiertelności jest ten sam. Wysokie ryzyko śmierci w okresie niemowlęcym, które gwałtownie spada w wieku młodzieńczym i dorosłym, a następnie znów rośnie nieubłaganie wraz z nadejściem starości. 

"Coraz więcej ludzi żyje dziś o wiele dłużej, niż w przeszłości, ale trajektoria zgonów w starości się nie zmieniła" - dodaje Alberto. “Nasze badanie wskazuje, że biologia ewolucyjna jest dominującym czynnikiem i żadne z dotychczasowych osiągnięć medycyny nie pokonało ograniczeń biologicznych". 

Homary - biologiczny ewenement

Słowem: stulecia postępu nauki zdołały jedynie sprawić, że więcej ludzi dożywa do biologicznego limitu długowieczności dla naszego gatunku, bo rzadziej chorujemy i mamy lepszą opiekę. Ale limit pozostaje. Stulatków przybywa, ale nadal nikt nie pokonał rekordu zmarłej w 1997 r. Francuzki Jeanne Calment, która miała dożyć 122 lat i 164 dni, choć w 2019 r. pojawiły się sugestie, że kobieta była w rzeczywistości niemal 20 lat młodsza, a przez większość życia podszywała się pod swoją zmarłą w młodym wieku matkę. 

Ale oksfordzkie badanie ma jedno ograniczenie. Opisuje stan na dziś. Ale wbrew szumnym deklaracjom uniwersyteckiego działu public relations, nie oznacza to końca marzeń o wiecznej młodości. Może po prostu nie znaleźliśmy jeszcze do niej właściwej furtki. 

A przewodnikami, którzy mogą nas do niej doprowadzić, mogą okazać się homary. Te skorupiaki są biologicznym ewenementem. Żyją w warunkach naturalnych nawet przez 100 lat i nie wydają się w ogóle cierpieć z powodu starzenia. Nie tracą sił, nie przechodzą dużych zmian metabolizmu, nie tracą płodności i przez całe życie rosną. Co więcej, niemal nie cierpią na nowotwory: podczas gdy u niemal 40 proc. ludzi na którymś etapie życia zostanie zdiagnozowany jakiś nowotwór, przez 60 lat badań odkryto tylko jeden przypadek nowotworu u homara. 

Żeby odkryć ich sekret, badacze z Centrum Genetyki Morskiej Gloucester od 2015 r. pracują nad odtworzeniem kompletnego genomu stawonoga. Na dziś odtworzyli 72 procent jego kodu genetycznego. A DNA homara jest dłuższe niż nasze. I choć nie skończyli jeszcze pracy, odkryli wiele niespodzianek. Największą z nich jest to, że homary niemal nie posiadają powszechnych u innych żywych istot genów odpowiadających za śmierć komórek. Taka zaprogramowana autodestrukcja ma ograniczać ryzyko powstawania nowotworów. Homary poszły inną drogą. Zamiast zmuszać potencjalnie nowotworowe komórki do samobójstwa, ograniczają wzrost guzów przy pomocy zupełnie innych genetycznych mechanizmów. I, najwyraźniej, wychodzą na tym doskonale. Czy uda nam się nauczyć podpatrzonych u nich genetycznych sztuczek?

"Ludzie żyją bardzo długo" - pisze współautorka badania, biochemiczka Andrea Bodnar. "Problemem w naszej biologii jest jednak to, że sporą część życia spędzamy w coraz gorszej kondycji, a z wiekiem coraz częściej chorujemy". Badaczka liczy na to, że studiowanie homarów pozwoli nam opracować nowe leki i lepiej zrozumieć związek między metabolizmem a długowiecznością. 

Ciała tracą możliwości regeneracyjne

Z pewnością do osiągnięcia naprawdę długiego życia nie wystarczy po prostu walczyć z kolejnymi chorobami. Inne badanie sugeruje, że istnieje twardy limit możliwości biologicznych naszego organizmu. Badacze z biotechnologicznej firmy Gero i Roswell Park Comprehensive Cancer Center opublikowali właśnie w Nature Communications pracę, która jasno pokazuje, że z czasem nasze ciała tracą możliwości regeneracji. 

Analizując dane o tempie powracania do zdrowia pacjentów w różnym wieku, naukowcy ustalili, że zdolności odtwarzania stanu wyjściowego organizmu po chorobie stopniowo spadają. Dla 40-latka to średnio dwa tygodnie. Dla 80-latka już sześć. Naukowcy wyliczyli, że w wieku 120-150 lat nasze ciała zupełnie tracą możliwości regeneracyjne. 

- To powinno kierować naszymi pracami nad lekami spowalniającymi ten proces i wydłużającymi czas życia w zdrowiu - komentował w Nature Communications prof. David Sinclair, genetyk z uniwersytetu Harvarda. 

 Prace nad takimi lekami już trwają. Naukowcy skupiają się na kilku powiązanych ze starzeniem i stopniowym słabnięciem organizmu procesami, najczęściej zachodzącymi na poziomie pojedynczych komórek. Coraz lepiej rozumiemy mechanizmy regulujące proces obumierania niektórych z nich i coraz sprawniej manipulujemy kierującymi procesami starzenia genami. Inżynieria genetyczna już dziś pozwoliła przedłużyć czas życia dziesięciokrotnie. Niestety - na razie tylko u nicieni. Przeniesienie wyników tych badań na ludzi może zająć dziesięciolecia, jeśli w ogóle okaże się możliwe. Ale od czegoś trzeba zacząć. 

Naukowcy z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie sugerują jednak, że najlepszą gwarancją spokojnej starości jest po prostu patrzeć w przyszłość z optymizmem. Bez względu na wiek. Po zbadaniu 1200 jerozolimskich seniorów badacze ustalili, że tym, co daje im długowieczność, jest pozytywne podejście do życia. Optymistyczni seniorzy mieli o 20 proc. większe szanse na długowieczność niż ich bardziej pesymistyczni równolatkowie. U dziewięćdziesięciolatków było to aż 25 proc. Efekt utrzymywał się bez względu na stan zdrowia, zamożność czy relacje społeczne. Może więc najlepszym sposobem na długowieczność jest nie przejmować się za bardzo długowiecznością.