Reklama

Karolina Olejak: Kulturystyka to konkurs piękności czy zawody sportowe?

- Ludzie widzą efekt końcowy. Wychodzimy wymalowane na scenę i wygląda, jakbyśmy się świetnie bawiły. Tymczasem stanie w pozach boli, a uśmiech też jest wyćwiczony. Za naszymi sylwetkami stoją lata ciężkiej pracy. Rywalizacja tak naprawdę odbywa się przed zawodami na sali treningowej i w kuchni.

Reklama

Zawody to tylko prezentacja wyników? 

- Ostatecznie wyjście na scenę to moment, kiedy możemy pokazać efekty naszej pracy, więc mimo dużego dyskomfortu, sprawia to ogromną radość i emocje, które mamy stojąc już na scenie nie mogą równać się z niczym innym.

Wstajesz w dniu zawodów i...

- Wysyłam zdjęcia do trenera. Musi ocenić, co mogę zjeść. Jeśli jest decyzja, że trzeba "doładować", to pojawia się wielka radość. Zjedzenie frytek, gdy jest się tak wygłodniałym, to najprzyjemniejsza rzecz na świecie.

Co później?

- Trzeba zrobić fryzurę i makijaż. Pracuję w Polsacie i tu nauczyłam się sama je wykonać, ale większość dziewczyn korzysta z profesjonalnych usług.

Ile to trwa?

- Około 2-3 godzin. Później przechodzimy do brązowienia.

Tej charakterystycznej opalenizny?

- Tak. Maluje się ją warstwami i wałkiem - podobnym do tego, którego używa się przy malowaniu ścian. Tak przez 2-3 dni. Chociaż coraz bardziej popularne jest malowanie natryskowe. Na hali używa się specjalnych spryskiwaczy.

I wychodzisz na scenę?

- Najpierw na backstage. Tam jeszcze się pompujemy.

Co to znaczy?

- Trzeba trochę poćwiczyć, żeby mięśnie się uwydatniły i nie były płaskie.

Trenujesz codziennie?

Mam cztery treningi siłowe w tygodniu. W przygotowaniu do zawodów cardio mam codziennie. Do tego pozowanie, zwykle kilka razy w tygodniu.

Im bliżej zawodów, tym trudniej?

- W ostatnich dniach sportu jest najmniej. Odpoczywamy, żeby nie pojawiły się stany zapalne, a mięśnie nie puchły. Ćwiczy pozowanie, ale najważniejsze jest odwodnianie.

Masz zakaz picia?

Na dzień/dwa przed startem odstawia wodę do minimum.

Brzmi jak tortura.

To duże wyzwanie. Zwłaszcza że najpierw pijemy bardzo dużo. Około 7-8 litrów dziennie. Później schodzimy z tego, żeby na koniec nie pić nic.

Co z jedzeniem?

- Wszystko zależy, od tego jakiego "doszlifowania" wymaga sylwetka. Jeśli brakuje węglowodanów, to je "ładujemy". Czasem jest odwrotnie i sylwetkę trzeba wypłaszczyć, wtedy wprowadzamy ścisły post. Każdy gram musi się zgadzać.

To skomplikowana matematyka.

Gdyby nie trener, to na pewno bym się pogubiła. Każdy dzień to kalkulacja, trzeba się dobrze przygotować, żeby nic nie pomylić. Co wieczór numeruję sobie butelki wody i saszetki soli.

Istnieje idealny kanon, do którego dopasowują się wszystkie zawodniczki?

Wzór w danym sezonie stanowi zwyciężczyni Olimpii, czyli głównych zawodów w Stanach Zjednoczonych. Na poziomie konkretnych startów zawsze ocenianym się jest do ogółu. Porównywanym do reszty zawodniczek. W Polsce dziewczyny są raczej drobne, dlatego z moją budową bywa ciężko.

To dość niesprawiedliwe.

Tak, to kolejny psychologiczny element tej rywalizacji. Nigdy nie wiesz, na kogo dokładnie trafisz. To bardzo ważne, żeby mądrze planować wyjścia.

Ile czasu potrzeba, żeby od zera przygotować sylwetkę?

W konkursach biorą udział dziewczyny, które ćwiczą od 10 miesięcy, ale to nie ma większych szans powodzenia. W tym sporcie liczy się jakość. Trzy lata to minimum, chociaż prawdziwie gęste mięśnie wymagają 5-6-letniej pracy.

Co jest najtrudniejsze?

Pozowanie. Wszystkim wydaje się, że to po prostu stawanie w odpowiedniej pozycji. Tymczasem, trzeba być bardzo rozciągniętym i elastycznym. Wszystko jest wyćwiczone co do milimetra, a jeśli się pomylisz, to mięsień prezentuje się zupełnie inaczej. Stanie po kilka minut w tych nienaturalnych pozycjach, z naprężonymi mięśniami, to naprawdę ogromny ból.

Z boku nie wygląda tak ciężko.

To godziny ćwiczeń w salce. Trzeba się dogiąć, dokręcić, to sprawia bardzo duży dyskomfort. Trzymanie diety i treningi sprawiają mi frajdę, ale pozowanie jest wielkim wysiłkiem. Czasem kilka centymetrów przesunięcia stopy pod innym kątem powoduje, że mięsień wygląda zupełnie inaczej. Od tego na koniec dnia zależy wygrana.

Stereotyp kulturysty raczej nie idzie w parze z ekspertem od anatomii.

No i właśnie to jest ten krzywdzący stereotyp. Pozowaniem można zarówno ukryć, jak i wyeksponować mankamenty sylwetki. Potrzeba sporej wiedzy, żeby zrobić to umiejętnie. Jak stanie się bokiem, to bardziej widoczny, a mniej mięsień czworogłowy. Gdy ustawisz stopę pod innym kątem, sytuacja się odwraca. Ciało to wyjątkowo skomplikowana "maszyna".

Wielu powie, że nie jest to "kobiecy" sport.

Nawet nie wiesz, ile razy usłyszałam, że jestem brzydka, że to obrzydliwe, albo wyglądam jak chłop. Takie komentarze pojawiają się pod każdym artykułem. Tu pewnie też takie będą.

W Tygodniku mamy zablokowane komentarze.

Ja i tak już wiele sobie z tego nie robię. Takie komentarze dodają przeważnie osoby, które same niekoniecznie dbają o swoją sylwetkę. Siedzą z brzuszkiem przed laptopem i wyżywają się na innych. Dlaczego miałabym przejmować takimi ocenami?

Tak łatwo sobie z tym radzisz?

To, co robię, jest dla wielu nieosiągalne. Jedyne co mogą zrobić, to popatrzeć i powiedzieć, że im się to nie podoba. Taka praca, to powód do dumy, a nie wstydu. Jestem z tego dumna. Gdy ktoś pisze coś takiego, zwykle odpisuję, żeby powiedział mi to w twarz. Oczywiście wtedy zapał stygnie. Nigdy w życiu nie usłyszałam czegoś takiego w oczy.

Budzisz respekt (śmiech).

Trzeba przyznać, że trochę siły mam (śmiech). Dziewczyny, które są przed zawodami, podnoszą na nogach nawet 230 kg. Oczywiście gdy napnę i wyeksponuję mięśnie, to są widoczne. Jednak gdy mam normalne ubranie, to po prostu jestem zgrabną kobietą. 

Potwierdzam.

Nie wpływa to w żaden sposób na moje poczucie kobiecości.

Tak intensywne żyłowanie ciała jest w ogóle zdrowe?

Mamy społeczeństwo, gdzie 40-latkowie mają przepukliny i bóle pleców. Nie przeszkadza to w krytykowaniu sporowców. Oczywiście w naszej dyscyplinie są momenty graniczne. W ostatnich dniach ciało doprowadzane jest do granic wytrzymałości. Jednak cały czas jesteśmy pod kontrolą lekarza. Badamy się na rozpoczęcie i zakończenie sezonu.

Niektóre byłe zawodniczki skarżą się, że kulturystyka wykończyła je psychicznie.

Trening i ciągła kontrola, to na pewno duże wyzwanie, ale podobne jak w innych sportach. Popularność tego sportu sprawiła, że zajęli się nim również laicy. Nieprzygotowani na duże obciążenie. Trzeba mieć dobrze poukładane w głowie, żeby sobie poradzić z ewentualnym zawodem. Jesteśmy porównywane - niezależnie od tego, jak ciężko trenowałyśmy - grupa, do jakiej trafimy, może sprawić, że wypadniemy gorzej, trzeba wtedy pogodzić się z porażką.

Jesteś uzależniona od ćwiczeń?

W jakimś sensie na pewno. Ciągle szukam sobie nowych wyzwań. Po kontuzji długo godziłam się, z tym że nie zrobię kariery w koszykówce. Naturalnie szukałam innego wyzwania, ale już martwię się o to, co będzie następne. Nie wyobrażam sobie życia bez sportu i treningów.