Bardziej zielono, mniej betonowo, ale w zamian węziej dla kierowców aut - tak w paru słowach opisać można metamorfozę, jaką przechodzi warszawska ulica Marszałkowska. Po kilku miesiącach nieobecności na całą jej długość wróciły tramwaje - wcześniej przejeżdżać nie mogły, bo m.in. zazieleniano im torowisko. Miasto chce ponadto zasadzić szpalery drzew, krzewy i byliny, odmieniając wygląd tej śródmiejskiej, ważnej arterii.
Zaplanowano też dodatkowe przejścia dla pieszych i przejazdy dla rowerów, uzupełnienie luk w siatce dróg dla jednośladów oraz - jak ujmuje to Ratusz - "nowe rozwiązania dla kierowców". W każdym kierunku otrzymają dwa pasy ruchu, niekiedy z dodatkowym trzecim, do skręcania na skrzyżowaniach. Posiadacz samochodów, który przegapił zapowiedzi, a nie odwiedza często centrum stolicy, taką węższą Marszałkowską będzie mógł się zdziwić. Wcześniej do dyspozycji miał po prostu trzy pasy.
Dyskusja nad posunięciem władz Warszawy względem Marszałkowskiej rozpoczęła się, zanim rozpoczęto prace i jest kolejnym elementem szerszej dyskusji, jaka toczy się w miastach małych i dużych. W skrócie: czy ich centra są rozjeżdżane przez samochody, a może - skoro to kluczowe obszary, nierzadko pełne urzędów, szkół, innych ważnych instytucji - musimy zapewnić do nich wygodny dostęp? Ile przestrzeni dla kierowców, a jak dużo trzeba jej zostawić pieszym czy rowerzystom?
W połowie roku media rozpisywały się o nagłej decyzji względem estakady w Chorzowie wchodzącej w skład drogi krajowej nr 79. Estakady... wprost nad miejskim rynkiem, poprowadzonej w latach 70., której stan był tak zły, że całkiem ją zamknięto. To wywołało dyskusję, czy rzeczywiście główny plac musi przecinać ruchliwa krajówka? Podobne wątpliwości pojawiają się w stolicy, gdzie rozrosłych ulic na Śródmieściu nie brakuje.
- Wiele europejskich miast historycznie ukształtowanych jest w taki sposób, że jak zbliżamy się do ich centrów to ulice stają się coraz węższe - zauważa dr hab. Michał Wolański, ekspert ds. transportu ze Szkoły Głównej Handlowej. I dodaje, że taki naturalny sposób projektowania widać chociażby w czeskiej Pradze. - Tymczasem Warszawa w wyniku II wojny światowej została zburzona, a odbudowano ją z szerokimi ulicami - przypomina w rozmowie z Interią.
Gdy porównamy mapy naszej stolicy sprzed napaści Niemiec oraz te wydane po 1945 roku, łatwo dostrzec, że siatka ulic uległa diametralnym zmianom. Nie chodzi wyłącznie o tak znane inwestycje Polski ludowej, jak wytyczenie Trasy W-Z z tunelem pod placem Zamkowym czy budowę Trasy Łazienkowskiej. Część ulic stanowiących komunikacyjny szkielet stolicy przed jej zniszczeniem traciła tę funkcję, a ich role przejmowały nowo powstające arterie.
Po II wojnie nie było jednak obwodnic Warszawy, dlatego cały ruch tranzytowy przechodził wspomnianą Trasą W-Z czy dzisiejszą aleją Jana Pawła II, niegdyś Juliana Marchlewskiego. Niekoniecznie oczywistym reliktem tamtych czasów są rozsypane po mieście drogowskazy kierujące często nie na Gdańsk, nie Kraków czy Poznań, lecz Terespol - 5-tysięczne miasto w Lubelskiem położone przy granicy z Białorusią, do 1991 roku ze Związkiem Sowieckim.
Jak zauważa dr. hab. Michał Wolański, obecnie układ obwodowy stolicy mamy na ukończeniu, choć powinniśmy iść dalej, budując kolejny ring w postaci A50. Mowa o planowanej, 75-kilometrowej autostradzie, która największe miasto Polski obiegnie od południa. - Jakby nie patrzeć, centrum nie służy już ruchowi w takim stopniu, jak kiedyś. Jego kształt może zbliżać się do historycznego układu - dodaje.
Według naszego rozmówcy mało przestrzeni na ulice sprawia, iż "powstaje problem, jak się nią podzielić, aby zapewnić odpowiednie standardy". - Jeżeli za cel stawiamy, by ludzie więcej jeździli po mieście rowerem albo chodzili pieszo, musimy dać im komfortowe chodniki czy drogi dla rowerów. A tego właśnie w Warszawie brakuje, rowerem Alejami Jerozolimskimi czy Puławską jeździ się fatalnie - podkreśla.
O ulicy Puławskiej, drugiej pod względem długości w granicach Warszawy, bywa głośno - zwłaszcza, jeśli chodzi o jej odcinek na Starym Mokotowie. Mamy tam po trzy pasy ruchu w każdym kierunku, środkiem jeżdżą tramwaje, piesi idą niezbyt szerokim chodnikiem, gdyż ograniczają go zaparkowane auta, a ścieżki rowerowej brak. Na alarm w tej sprawie bije grupa Przyjazna Puławska, nazywając tę ulicę "miejską autostradą" i żądając pilnych zmian.