Rijad to stolica Arabii Saudyjskiej i największe miasto Półwyspu Arabskiego. Od kilku lat metropolia rozwija się w szaleńczym tempie - spora jej część wygląda jak potężny plac budowy. Powstają nowe drapacze chmur, jak grzyby na deszczu wyrastają siedziby globalnych firm, a także prestiżowe hotele, sklepy i restauracje. Modernizowane są drogi, które liczą sobie po siedem-osiem pasów w każdym kierunku.
Choć formalnie od ponad dziesięciu lat królem Arabii Saudyjskiej jest Salman ibn Abd al-Aziz Al Su'ud, de facto pełnię władzy w państwie skupia w swoich rękach jego syn, Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz Al Su'ud. Książę koronny i następca tronu urodził się 31 sierpnia 1985 roku, reprezentuje więc zupełnie inne pokolenie niż ojciec, co pomogło mu w kontaktach z szeroko rozumianym Zachodem. Dzięki swoim zdolnościom interpersonalnym i politycznemu wyczuciu wkupił się w łaski demokratycznych przywódców i krok po kroku zmienia wizerunek Arabii Saudyjskiej - do niedawna jednego z najbardziej zamkniętych i fundamentalnych religijnie krajów świata.
Dość wspomnieć, że Saudyjki dopiero w 2018 roku dopuszczono do... prowadzenia samochodów. Wcześniej z pojazdów mogły korzystać wyłącznie jako pasażerki. Rok później Królestwo otworzyło się natomiast na turystów. To właśnie Muhammad ibn Salman zrozumiał, że aby państwo mogło rozwijać się, zarabiać i zyskiwać na geopolitycznym znaczeniu, trzeba poniekąd pójść śladem pobliskich Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W kraju rozpoczęto więc szeroko zakrojony pakiet reform. Zmiany dotknęły kwestii tak licznych, że nie sposób opowiedzieć o każdej z nich. Do najważniejszych zaliczyć należy: liberalizację kulturowych oczekiwań wobec zagranicznych gości, współpracę międzynarodową i dopuszczenie do hermetycznego muzułmańskiego świata rozrywek znamiennych dla Zachodu. W ciągu kilku ostatnich lat Saudyjczycy zaczęli organizować u siebie między innymi wyścigi Formuły 1, gale bokserskie i MMA, mecze europejskich drużyn piłkarskich, a także koncerty światowych gwiazd muzyki.
Przemiany społeczne są ogromne, ale przeprowadzane w sposób absolutnie kontrolowany. Islam nadal nadaje rytm i kształt codziennemu funkcjonowaniu. Ścisłe reguły zachowania obowiązują tak, jak obowiązywały. Arabia Saudyjska nie zrezygnowała również z kary śmierci, którą jako jedyne państwo świata wykonuje poprzez dekapitację.
Kara śmierci jest przewidziana w systemach prawnych ponad 50 krajów. W większości mowa o państwach niedemokratycznych i słabo rozwiniętych, choć są wyjątki. Stracenie skazanego dopuszczają bowiem konstytucje między innymi Japonii czy Indii. W niektórych stanach Stanów Zjednoczonych kara śmierci również jest legalna, choć w praktyce w ostatnich latach stosowana bardzo rzadko. Na terenie całej Unii Europejskiej została natomiast zakazana.
W Arabii Saudyjskiej (i szerzej - w świecie islamu) egzekucja stanowi długą tradycję wymierzania sprawiedliwości złoczyńcom. Problem polega jednak na tym, że zgodnie z prawem międzynarodowym kara śmierci powinna być zasądzana wyłącznie w przypadku najpoważniejszych przestępstw, takich jak umyślne zabójstwo.
- Z racji członkostwa w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Arabia Saudyjska jest zobowiązana do przestrzegania powszechnych standardów praw człowieka, określonych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, z których wiele znajduje również odzwierciedlenie w zwyczajowym prawie międzynarodowym. Zgodnie z nim, stosowanie kary śmierci musi być ograniczone wyłącznie do najpoważniejszych przestępstw, takich jak umyślne zabójstwo - mówi Agnieszka Dąbrowiecka, starsza menadżerka ds. programowych Amnesty International Polska.
Saudyjczycy widzą tę kwestię inaczej. Tamtejszy rząd postanowił wypowiedzieć otwartą wojnę wszystkim, którzy próbują wwieźć na teren kraju narkotyki. Dla przemytników substancji zabronionych nie ma litości - czeka ich śmierć, tak jak morderców. W zeszłym roku stanowili oni 36% wszystkich straconych. W tym roku - według danych od stycznia do czerwca - odpowiadają za blisko 70% dekapitacji.
W związku z polityką zero ustępstw dla środków odurzających, w Arabii Saudyjskiej problem narkomanii niemalże nie występuje. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, informując o straceniu kolejnych przemytników, podkreśliło, że kara śmierci jest zgodna z islamskim prawem szariatu, a ponadto stanowi najskuteczniejszą znaną dotychczas metodę odstraszania potencjalnych naśladowców.
Najwyższy autorytet religijny, wielki mufti Arabii Saudyjskiej, w swoich naukach tłumaczył natomiast, że dekapitacja osób, które stanowią zagrożenie dla porządku społecznego, jest wyrazem miłosierdzia względem prawych obywateli, a przeciwstawianie się jej stanowi poważny grzech.
Plac Ad-Dira znajduje się na południu Rijadu. Wokół niego - gęsta zabudowa mieszkalna, sporo kawiarni, restauracji i barów, zamieniony w muzeum Pałac Al-Masmak i tradycyjny arabski targ. Najważniejszy w okolicy jest jednak Wielki Meczet Imama Turkiego Bin Abdullaha. Pojawiłem się u jego stóp w piątek (dzień święty w islamie), krótko przed godziną 12:00 w południe. Ze wszystkich stron do świątyni zmierzali wierni - rzeka ludzi zdawała się nie mieć końca.
Mnie najbardziej interesował sam plac. To bowiem on przez lata był miejscem publicznych egzekucji skazańców. Na samym jego środku odbywała się dekapitacja - winnemu odcinano głowę jednym ciosem miecza, a tryskająca krew spływała do specjalnie przygotowanej kratki.
W przeszłości egzekucje przestępców były wydarzeniem o charakterze społecznym. Z odpowiednim wyprzedzeniem informowano o planowanym wykonaniu wyroku, dzięki czemu mieszkańcy po zakończeniu piątkowej modlitwy, zamiast rozejść się do domów, zostawali na placu i oglądali dekapitację.
Po ścięciu głowy skazańców były przyszywane z powrotem do szyi, a następnie zwłoki często wieszano. To najwyższy wymiar pośmiertnej kary w islamie - wystawienie zmasakrowanego ciała na widok ludziom.
Publiczne egzekucje stopniowo jednak wygaszano. Już w 2009 roku kanadyjski dziennikarz Adam St. Patrick pisał: "Proces ten jest teraz mniej jawnie publiczny niż kiedyś. Ścinanie głów przyciągało znacznie większe tłumy, gdy było regularnym wydarzeniem. Obecnie żadne formalne wydarzenie czy fanfary nie rozpoczynają ich ani nie kończą".
Rok 2022 był pierwszym, w którym w Arabii Saudyjskiej nie odnotowano ani jednej publicznej egzekucji. Wszystko wskazuje na to, że taki stan rzeczy utrzyma się na stałe - zwłaszcza na stołecznym placu Ad-Dira, odwiedzanym przez wciąż nielicznych, ale jednak coraz chętniej przyjeżdżających do Arabii Saudyjskiej turystów.
Oprócz zagranicznych gości, jest także drugi powód, dla którego władze Królestwa zdecydowały się przenieść wykonywanie wyroków śmierci w specjalnie przygotowane do tego miejsca. To skojarzenia z Państwem Islamskim, z którym Arabia Saudyjska, w ramach koalicji ze Stanami Zjednoczonymi, walczy. Bojownicy ISIS regularnie ścinają głowy swoim ofiarom w miejscach publicznych, na dodatek streamując to w internecie. Rijad nie chce być utożsamiany z organizacją, którą potępia.
Choć egzekucje przestały być publiczne, wcale nie oznacza to, że ogółem przeprowadza się ich mniej. Wręcz przeciwnie.
- Zacznijmy od tego, że polityka władz Arabii Saudyjskiej zmieniła się drastycznie w listopadzie 2022 roku, gdy zniesiono obowiązujące przez poprzednie 33 miesiące moratorium na egzekucje związane z narkotykami. Od tego czasu odnotowaliśmy skokowy wzrost wykonywania kary śmierci w Arabii Saudyjskiej: mowa tu aż o 262 osobach straconych za przestępstwa narkotykowe - tłumaczy Dąbrowiecka. - Od stycznia 2014 roku do czerwca 2025 roku. Arabia Saudyjska dokonała egzekucji ponad 1800 osób, z czego jedna trzecia została skazana na karę śmierci za przestępstwa narkotykowe. Spośród nich obcokrajowcy stanowili niemal 75% przypadków, a więc było to niemal 450 osób skazanych w sprawach związanych z narkotykami.
Moją rozmówczynię zapytałem o to, z jakich krajów pochodzili skazańcy.
- Z naszych informacji wynika, że w ostatnim dziesięcioleciu najwięcej egzekucji w związku z przestępstwami narkotykowymi dokonano na osobach narodowości: pakistańskiej (155 straconych), syryjskiej (66), jordańskiej (50), jemeńskiej (39), egipskiej (33), nigeryjskiej (32), somalijskiej (22) i etiopskiej (13). Dziesiątki innych obcokrajowców nadal są zagrożone egzekucją. Nie posiadamy informacji na temat dekapitacji obywatela bądź obywatelki państwa europejskiego, chociaż należy odnotować, że nasi badacze i badaczki odnotowali przypadek egzekucji obywateli Turcji, czyli kraju, który znajduje się na dwóch kontynentach - w Azji i Europie - wylicza ekspertka.
Zdecydowana większość skazańców to migranci wywodzący się ze społeczności żyjących w skrajnej biedzie. Ryzykują życiem, aby wzbogacić się i zapewnić sobie lepszą przyszłość. Kiedy jednak zostaną zatrzymani w związku ze złamaniem prawa, ich sytuacja jest beznadziejna - nie stać ich na dobrych prawników, a dodatkową trudność stanowi brak saudyjskiego obywatelstwa. W sądzie są bezbronni...