Przytaczana często internetowa anegdota opowiada historię, która miała zdarzyć się, kiedy Bill Gates był z córką w restauracji.
Historie "od zera do bohatera" to sztandarowy motyw filmów rodem z Hollywood. Inspirujące opowieści z amerykańskiej "fabryki snów", tworzą mity o odnoszących sukces ubogich kopciuszkach, które następnie stają się przedmiotem wiary milionów ludzi, marzących, aby podzielić los biednych zwycięzców i urzeczywistnić swój "American Dream".
Kiełkująca w ich umysłach nadzieja gaśnie dopiero wtedy, gdy ten sen zderza się z twardą rzeczywistością, a fałszywe wyobrażenie zostaje skonfrontowane z prawdą. Okazuje się wówczas, że słynna ścieżka od pucybuta do miliardera, to najczęściej tylko legenda, a tym - jak wiadomo - bliższe są raczej baśnie, aniżeli prawdziwe życie.
Umieszczona powyżej opowiastka o multimiliarderze - rzekomo będącym synem drwala - to w omawianym kontekście doskonały przykład na ludzką ufność w chwytliwe i ckliwe iluzje, które są równie piękne, co nieprawdziwe.
Podobnych przekłamań w "legendarnym" życiorysie Billa Gatesa, wytworzonym w wyobraźni społeczeństwa, jest zresztą znacznie więcej. Wśród nich jest całkowicie zmyślony obraz młodocianego maniaka komputerowego, który w przydomowym garażu samodzielnie opracowuje skomplikowany system operacyjny, by następnie objawić go światu i odnieść niebywały sukces.
W rzeczywistości ojciec Billa Gatesa ukończył prawo na Uniwersytecie Waszyngtońskim, a podczas studiów przystąpił do ekskluzywnego bractwa "Chi Psi", zrzeszającego uczniów 32 elitarnych uczelni wyższych, do którego należało wielu przyszłych polityków, biznesmenów i naukowców.
William Gates Senior nawiązał tam wiele interesujących znajomości z zamożnymi członkami rodzin m.in. z klanu Rockefeller - z którymi zresztą Gatesowie są daleko spokrewnieni - a do grona jego najbliższych przyjaciół należeli wpływowi urzędnicy państwowi tj. Dan Evans, wieloletni gubernator Waszyngtonu i senator Kongresu Stanów Zjednoczonych. - To byli różni ludzie, którzy pracowali na widocznych i wpływowych stanowiskach. Przychodzili do naszego domu, kiedy byłem młody, stanowili wspaniałą grupę przyjaciół - wspominał Bill Gates w wywiadzie z magazynem "GeekWire".
Na uczelni William poznał także Mary Ann Maxwell, córkę zamożnego bankiera i wnuczkę Jamesa Willarda Maxwella, który w latach 1911-1929 był dyrektorem Banku Rezerw Federalnych (FED) w Seattle. - Rodzice mojej matki byli zamożni. Dziadek pracował jako bankier i nieźle sobie radził - powiedział miliarder.
Para pobrała się w 1951 roku i po kilku latach doczekała dzieci. Na świecie pojawili się kolejno - Kristianne (1954), Bill (1955) i Libby (1964).
W tym czasie Bill Gates Sr. był wziętym adwokatem, w związku z czym znakomicie zarabiał, ale i bardzo dużo pracował, co z kolei negatywnie przekładało się na relację z rodziną. Miliarder twierdzi, że miał dwoje kochających rodziców, ale przyznaje bez chwili zawahania, że cała trójka miała zdecydowanie lepszy kontakt z poświęcającą im dużo uwagi matką, niż z Williamem.
Wbrew temu, co można by sądzić, Mary Ann również pozostawała bardzo aktywna na polu działań społecznych i zawodowych. Zasiadała w zarządach First Interstate Bank i Uniwersytetu Waszyngtońskiego oraz słynnego United Way, najbogatszej organizacji non-profit w Stanach Zjednoczonych, której w 1983 roku została dyrektorem, jako pierwsza kobieta w historii.
- Moja mama była bardzo zdolna. Trudno mi porównywać rodziców, bo oboje byli ambitni i oboje bardzo mądrzy. Ale uważam, że moja mama była bardziej towarzyska i bardziej ludzka niż mój tata - opowiadał Bill Gates.
Nietrudno się domyślić, że ani Bill, ani pozostałe dzieci państwa Gates, nie uczęszczały do publicznych szkół. Przyszły miliarder uczył się m.in. w ekskluzywnym liceum Lakeside School, gdzie roczne czesne wynosiło 5 tysięcy dolarów, co oznacza, że koszt edukacji w nim przekraczał średnioroczne zarobki statystycznego Amerykanina, pracującego w 1968 roku, o około tysiąc dolarów.
Aż do roku 1980 Microsoft pozostawał przedsiębiorstwem niszowym i szerzej nieznanym na rynku. To właśnie wtedy ta maleńka firma stanęła do boju o kontrakt z amerykańskim gigantem informatycznym IBM, poszukującym programistów, którzy stworzą pierwszy system operacyjny na projektowany przez nich komputer osobisty w ramach tajnej operacji "Chess".
Prezesem IBM był wówczas John Opel, bardzo dobry i bliski znajomy Mary Ann Gates, który zasiadał z nią razem w zarządzie United Way. Matka założyciela Microsoftu przekonywała przyjaciela, że warto przyjrzeć się mniejszym spółkom i powierzyć im poważne projekty. Namawiała, aby dał szansę przedsiębiorstwu jej syna. Opel przychylnie odniósł się do tych próśb, a następnie usiłować namówić zarząd, ale ten był niechętny, bo jego członkowie woleli mającą większe doświadczenie firmę Digital Reasearch, założoną przez Gary’ego Kiddala.
Na szczęście - dla pięcioletniego wówczas Microsoftu i 25-letniego Billa Gatesa - negocjacje z preferowaną przez IBM firmą szły opornie. W efekcie zdecydowano się dać szansę grupie, którą pamiętano z tego, że jest "zarządzana przez Billa Gatesa, syna Mary Gates".
Wówczas okazało się, że firma musi kupić system operacyjny od innego przedsiębiorstwa, gdyż sama nie posiada takiego projektu. Microsoft zwrócił się z tym do Seattle Computer Products. Napisany przez Tima Patersona 86-DOS - później przemianowany na PC DOS, a następnie MS DOS - został nabyty za 75 tysięcy dolarów. Przedsiębiorstwo "pozyskało" również jego twórcę.
System nie nadawał się do powszechnego użytku. W pracach musiał pomóc liczny zespół ekspertów przysłanych przez IBM. Po latach jeden z nich wspominał, że "to było właściwie ich dziecko".
Mary Gates pomagała synowi przy firmie również w momencie, gdy był już bogaty i znany. Miliarder otwarcie przyznaje, że był całkowicie skupiony na biznesie i nie znał się na ludziach, więc często prosił mamę i tatę, aby ocenili potencjalnych pracowników.
Dzięki mamie poznał Warrena Buffeta, swojego najlepszego przyjaciela. W lipcu 1991 roku Mary zaprosiła do domu na kolację Katherine Graham, która przez 20 lat kierowała należącym do jej rodziny dziennikiem "Washington Post", oraz Meg Greenfield, dziennikarkę i laureatkę Nagrody Pulitzera. Poprosiła Meg, aby zabrała ze sobą swojego przyjaciela, którym był właśnie Buffet.
Mężczyźni początkowo byli niechętni spotkaniu. Gates nie chciał brać dnia wolnego w pracy. - O czym on i ja niby mielibyśmy rozmawiać? - wspominał swoje słowa miliarder, cytowany przez "Business Insider".
Również Warren Buffet nie chciał poznać założyciela Microsoftu. - Jadąc tam, powiedziałem: "Co, u diabła, spędzimy cały dzień na robieniu z tymi ludźmi? Jak długo musimy zostać, żeby być grzecznym?" - opowiadał.
Na spotkaniu bardzo szybko znaleźli wspólny język, a później prędko stali się najlepszymi przyjaciółmi. Dziś mówi się, że Buffet jest jedyną osobą na świecie - oprócz żony i dzieci - dla której Gates zawsze znajdzie czas. Ich relacja trwa od 29 lat i przyniosła wiele wspólnych inicjatyw, zarówno biznesowych, jak i społecznych.
Tendencje do angażowania się w sprawy społeczne Gates odziedziczył po obojgu rodzicach. Zmarła w 1994 roku matka była - jak już wspomniano - dyrektorem United Way, sieci zrzeszającej 1800 organizacji non-profit, które prowadzą działalność charytatywną na szeroką skalę
Ojciec Billa Gatesa przez wiele lat pełnił funkcję prezesa adwokackich stowarzyszeń zawodowych - Seattle/King County Bar Association i Washington State Bar Association. Proponowano mu tekę sędziego Sądu Najwyższego, ale - ku zdziwieniu własnego syna - odmówił.
Był mocno zaangażowany w sprawy swojego rodzinnego miasta, Seattle. - Jeśli spojrzeć na to, kto był najbardziej wpływowym człowiekiem w mieście w ciągu ostatnich 50 lat, to zdecydowanie znajduje się w pierwszej dziesiątce - mówiła "Seattle Times" Susannah Malarkey, dyrektor wykonawcza Technology Alliance.
Lista projektów, w które był zaangażowany, jest długa. Trudno jest znaleźć coś, co nie ma na sobie jego śladu gdzieś wzdłuż linii. Jego odciski palców są na wielu rzeczach - uzupełnia ją Jim Sinegal, były dyrektor generalny Costco.
ZOBACZ WIĘCEJ: Zmarł Bill Gates Senior
Nie wszyscy podzielają pochlebne opinie na jego temat. Środowiska pro-life przez lata miały za złe Williamowi Gatesowi Seniorowi, że kierował siecią klinik, w których wykonuje się zabiegi aborcji i należał do zarządu organizacji "Planned Parenthood", która - jak sama utrzymuje - walczy o powszechny dostęp do antykoncepcji i aborcji, a także świadczy zabiegi przerywania ciąży i inne usługi medyczne w krajach Trzeciego Świata i USA oraz prowadzi działania na rzecz świadomego rodzicielstwa i kompleksowej edukacji seksualnej.
- Moim zdaniem, ważne jest, aby przyszli liderzy wcześnie zaangażowali się w służbę publiczną. Niezależnie od tego, czy chodzi o wolontariat w banku żywności, udzielanie korepetycji uczniom z matematyki, czy też służenie w lokalnej radzie, wkład w rozwój społeczności jest ważną pracą i jest niezwykle satysfakcjonujący - powiedział Bill Gates Senior podczas swoich 90. urodzin w 2015 roku.
Gdy syn założył "Bill and Melinda Gates Foundation" William mocno zaangażował się w jej działalność. Wielokrotnie odwiedzał ubogie kraje Trzeciego Świata, m.in. z Jimmym Carterem, byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Kontrowersje wzbudza obecnie działalność Billa Gatesa w sprawie szczepień, również tych na COVID-19. Miliarder nigdy nie ukrywał, że jest wielkim zwolennikiem szczepionek. Uważa, że wiele z nich - w tym ta na koronawirusa - powinny być obligatoryjne. Według niego, "konieczne są obowiązkowe i masowe szczepienia", bo "w innym przypadku nie pokonamy pandemii".
Przeciwnicy takiego rozwiązania twierdzą, że nie zostały one dostatecznie przebadane i mogą wywoływać długoterminowe skutki uboczne. Są również tacy, którzy sądzą, że za ich pomocą miliarder chce ograniczyć ludzką populację do 500 milionów. Podstawą ich twierdzeń są słowa Billa Gatesa, które padły na konferencji TED w 2010 roku:
Gates tłumaczył następnie, że niektórzy błędnie odczytują jego wypowiedź, jako zapowiedź zmniejszania populacji, podczas gdy w rzeczywistości miliarderowi - który uważa, że nasza planeta jest przeludniona - chodziło o zmniejszenie liczby urodzeń m.in. w krajach Trzeciego Świata. Przekazywał, że według naukowców osoby, które są pewne, że ich potomstwo przeżyje okres dziecięcy, płodzą mniej dzieci.
Osoby nieprzychylne Gatesowi przypominają również historię z Indii. Nieprawidłowości dotyczyły szczepionki, która od 2009 roku była używana przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego. Preparat został przetestowany na 16 tysiącach plemiennych dziewcząt ze indyjskiego stanu Andhra Pradesh oraz szczepionki CERVARIX, która została podana 14 tysiącom dzieci. Według "Economics Times of India" miały cierpieć one na liczne dolegliwości poszczepienne.
Autorzy artykułu twierdzą, że testy przeprowadzono bez zgody - w części niepiśmiennych - rodziców, a ich podpisy na zgodach - sfałszowano. W rzeczywistości niezależne dochodzenie rządu Indii w tej sprawie nie dotyczyło fundacji Gatesa, a organizacji PATH (Program for Appropriate Technology in Health), której założyciel Microsoftu jest darczyńcą.
Szczepionkę faktycznie wycofano, ale dochodzenie ujawniło, że fundacja miliardera jedynie sfinansowała prace nad preparatem, nie mając żadnego wpływu na badania. Wbrew twierdzeniom przeciwników Gatesa - jego wolontariusze nadal pracują w Indiach.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Bill Gates: "Musimy być gotowi na kolejną pandemię"
Niektórzy zarzucają miliarderowi również, że był zaangażowany w "zaplanowanie" pandemii koronawirusa. Przywołują jego liczne słowa, w których ostrzegał przed możliwością wystąpienia epidemii groźnych wirusów oraz fakt, że przedstawiciel Fundacji Billa i Melindy Gatesów - Chris Elias - uczestniczył w tzw. "Event 201", wydarzeniu, które zostało zorganizowane 18 października 2019 roku przez Johns Hopkins Center for Health Security, World Economic Forum, a także fundację Gatesa.
Podczas spotkania symulowano przebieg hipotetycznej pandemii, a 15 głównych ekspertów musiało podejmować trudne decyzje dotyczące całych państw i społeczeństw. Po ćwiczeniach wyciągnięto wiele wniosków. Między innymi okazało się, że aby opanować sytuację w razie prawdziwej pandemii, niezbędna będzie szeroko zakrojona i skoordynowana współpraca między państwami oraz współdziałanie rządów ze społeczeństwem, międzynarodowymi organizacjami i przedstawicielami biznesu.
Zwolennicy hipotezy o zaplanowanej pandemii podkreślają, że w jednym ze scenariuszy założono, że mogą być konieczne takie działania jak czasowe zamykanie przedsiębiorstw i ludzi w domach oraz zaproponowanie im pracy zdalnej, a także masowe szczepienia.
Organizatorzy utrzymują, że po prostu rozważali wiele wariantów i opcji, w tym także taką. Stanowczo zaprzeczają, jakoby prowadzono tam jakiekolwiek działania przygotowujące do pandemii koronawirusa. Podkreślają, że były to antypandemiczne ćwiczenia, a w ich trakcie realizowane są różne strategie, podobnie jak w przypadku manewrów wojskowych.