Reklama

Kypros Nicolaides urodził się w 1953 roku w Pafos, na Cyprze. Jego ojciec był lekarzem, z którym młody Kypros często odwiedzał pacjentów. Jak wspomina sam Nicolaides, jego ojciec był niezwykle oddanym, ale stanowczym lekarzem. Do swoich pacjentów jeździł od wioski do wioski i zawsze poświęcał im dużo uwagi - rozmawiał z nimi o ich problemach, i to nie tylko zdrowotnych.

To właśnie od ojca Kypros nauczył się szczerości, który zawsze uczciwie informował swoich pacjentów o ich stanie zdrowia, nawet jeśli był on zły, a nawet terminalny. Te wartości i zasady młody Kypros przyswajał od najmłodszych lat i to właśnie nimi kierował się w trakcie całej swojej kariery lekarskiej.

Walczył z dyktaturą i studiował medycynę

Reklama

Na studia wysłał go ojciec. Kypros Nicolaides ukończył King’s College London - początkowo biochemię i fizjologię, następnie medycynę. Młody mężczyzna, z długimi włosami i długą brodą nie tylko zajął się nauką, ale także działał politycznie w ruchach lewicowych, walcząc z dyktaturą i apartheidem.  

Kypros Nicolaides nie był zainteresowany medycyną, jednak nie porzucił studiów. Wszystko zmieniło się na ostatnim roku - nowy wykładowca był pionierem w badaniu ultrasonograficznym (USG), co zafascynowało Kyprosa. Za przełom uznaje moment, w którym po raz pierwszy przyłożył głowicę aparatu USG do brzucha ciężarnej kobiety - to właśnie wtedy młody mężczyzna pierwszy raz zobaczył "nowego pacjenta".

Chciał leczyć tych, którzy jeszcze się nie narodzili

Kypros Nicolaides po pierwszych zajęciach z USG uznał, że jeśli ma zająć się medycyną, to tylko wówczas, gdy będzie mógł leczyć płody. Zaledwie kilka tygodni po zakończeniu studiów, stał się pionierem medycyny matczyno-płodowej. Jak mówią jego ówcześni współpracownicy, Kypros był zdeterminowanym i ambitnym młodym lekarzem, który doskonale wiedział, jak ma wyglądać jego ścieżka zawodowa. "Urodził się po to, by robić USG" - tak mówią o nim lekarze, którzy współpracowali z młodym wtedy mężczyzną.

Odkrył nowe zaburzenie, na które postanowił znaleźć metodę leczenia

Kypros Nicolaides i jego współpracownicy odkryli nowe zaburzenie, które dotyczy płodów z ciąż bliźniaczych - zespół przetoczenia krwi między płodami. Widział dzieci, które umierały przed narodzeniem się, lub rodziły przedwcześnie z głębokimi upośledzeniami. Łatwo było popaść w głęboką depresję i frustrację młodemu lekarzowi, właśnie z powodu braku możliwości pomocy tym dzieciom. Podczas wnikliwych badań Nicolaides ustalił, że przyczyną zaburzenia są wspólne naczynia krwionośne bliźniąt, jednak nie potrafił temu zaradzić.

To właśnie Kypros Nicolaides - jak mówią jego współpracownicy - ma cechy typowe dla wynalazcy oraz posiada niezwykłą umiejętność stawiania pytań, jakich nikt nigdy wcześniej nie zadał.

Poszukując odpowiedzi na pytanie: jak leczyć zespół przetoczenia krwi między płodami, lekarz postanowił użyć fetoskopu - wziernika do jamy macicy pod kontrolą USG, a następnie lasera, by przerwać połączenie naczyniowe między dwoma płodami.

Jako pierwsi zdecydowali się na eksperyment. Zagrożenie było potrójne

W 1992 roku Linda oraz John dowiedzieli się, że po raz pierwszy zostaną rodzicami. Ich radość była olbrzymia, ponieważ po badaniu lekarskim okazało się, że spodziewają się bliźniąt. W 27. tygodniu okazało się, że ciąża jest zagrożona i trzeba ją natychmiast rozwiązać, by ratować życie kobiety. Stan bliźniąt był na tyle poważny, że młode małżeństwo usłyszało, że ich dzieci najpewniej nie przeżyją.

Linda i John mieli dwa wyjścia - przerwać ciąże z zagrożeniem, że ich dzieci umrą po porodzie lub udać się do młodego lekarza, który specjalizuje się w leczeniu zaburzeń ciąż bliźniaczych. Para - wiedząc, że ich możliwość są mocno ograniczone, postanowili zaryzykować i udali się na wizytę do Kyrprosa Nicolaidesa, którego - jak później sami nazwali - szalonego, greckiego naukowca.

Profesor Yves Ville oraz Kypros Nicolaides, po wstępnym badaniu Lindy wiedzieli, że jej dzieci nie przeżyją dłużej, niż dwa lub trzy dni po porodzie.

To właśnie wtedy Nicolaides zaproponował małżeństwu "zastosowanie nowoczesnej metody". Wyjaśnił dokładnie, na czym ma polegać zabieg, jaki zamierza wykonać, gdyż nie chciał, by został on odebrany jako eksperyment, a Linda oraz jej nienarodzone dzieci - jak króliki doświadczalne. I chociaż Kypros nie wiedział, czy zabieg się powiedzie, młoda kobieta zachęcała go do tego, by spróbował.

Wielkie pudło z klawiaturą i pedałem. Kypros nie wiedział, jak skończy się zabieg

Ojciec bliźniąt, w dniu, kiedy miał odbyć się zabieg przy użyciu lasera, zobaczył na sali operacyjnej wielkie pudło z klawiaturą i laserami. Był pełen podziwu dla swojej żony - decyzja o poddaniu się zabiegu, który mógł doprowadzić do katastrofalnych komplikacji, wymagała wielkiej odwagi i determinacji. Personel medyczny, który przygotowywał się do zabiegu, zaopatrzony był w specjalistyczne gogle ochronne. Nikt nie wiedział, jakie skutki może wywołać laser.

Sam Kypros Nicolaides wspomina, że tego dnia się niepokoił. Nie miał pojęcia, jaki będzie efekt jego eksperymentalnego zabiegu oraz jakie wiążą się z nim zagrożenia.

"Nie wiedziałem się, czy zabieg się uda. Bałem się, że laser zniszczy naczynia krwionośne i spowoduje rozległy krwotok zagrażający życiu matki. Tuż przed północą wprowadziliśmy fetoskop do macicy matki" - tak Nicolaides wspomina pierwszy zabieg z użyciem lasera u Lindy.

"To jak? Wciskamy guzik?". Profesor bał się, że sala wybuchnie

Kypros Nicolaides i towarzyszący mu Yves Ville w trakcie wykonywania zabiegu w środku nocy prowadzili między sobą rozmowę po tym, jak wprowadzili fetoskop do jamy macicy Lindy, oglądając tym samym splot naczyń krwionośnych bliźniąt, których życie było zagrożone.

To właśnie wtedy na sali zabiegowej Kypros spytał Yves’a: "To jak? Wciskamy guzik?". Mimo obaw związanych z tym, co może się wydarzyć - stał się cud. Po tym, jak wiązka lasera trafiła wprost we wspólne naczynia krwionośne bliźniąt, doszło do ich zamknięcia. Stan kobiety oraz bliźniąt- był stabilny.  

Kypros Nicolaides został ojcem chrzestnym bliźniąt, a - dziś dorośli mężczyźni - cieszą się zdrowym i szczęśliwym życiem.

Przez lata szedł pod prąd. W pośpiechu i wbrew zasadom

Przez kilka dekad swojej kariery zawodowej, Kypros Nicolaides czuł potrzebę pośpiechu, by jak najszybciej i najskuteczniej pomagać swoim pacjentkom, które docierały do niego z każdego zakątka świata.

Działał wbrew opinii publicznej, wbrew środowisku lekarskiemu i wbrew establishmentowi. Wykorzystał czas rewolucji w medycynie, dzięki której mógł pracować na coraz lepszym sprzęcie i opracowywać coraz to nowsze metody leczenia oraz diagnostyki perinatologicznej.

Profesor Kypros Nicolaides jest autorem badań prenatalnych w ciąży, to on opracował schemat wykrywania zespołu Downa, wad genetycznych i to właśnie on jest autorem metody wykrywania wcześniactwa. To dzięki niemu współczesna medycyna zna sposób leczenia przepukliny przeponowej płodu, bo to właśnie Nicolaides jako pierwszy zastosował metodę balonikowania tchawicy nienarodzonego dziecka.

Szkoli lekarzy, rozwija współczesną medycynę. Sam umiera na raka

Profesor Kypros Nicolaides jest założycielem Fetal Medicine Foundation, która działa na całym świecie, a jej celem jest podnoszenie kwalifikacji związanych z medycyną matczyno-płodową.

Światowej sławy specjalista otrzymał także honorowy tytuł Doktora Honoris Causa Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Profesor Kypros Nicolaides w 2020 roku usłyszał przerażającą diagnozę - choruje on na nowotwór krwi. Choć do tej pory ze śmiercią spotykał się na co dzień, żył w przekonaniu, że on sam jest nieśmiertelny.

Pochłonięty pracą, oddaniem, zaangażowaniem w losy swoich pacjentek i ich nienarodzonych dzieci nie przypuszczał, że on sam stanie na krawędzi życia. Profesor regularnie poddaje się chemioterapii, choć wie, że z rakiem krwi pozostało mu kilka lat życia.

Nie zrezygnował z pracy zawodowej. Codziennie powraca do swojej kliniki, w której pracuje, i podejmuje próby ratowania nienarodzonych dzieci, których matki trafiają pod opiekę profesora. On sam chce pracować do samego końca, bo jak sam mówi: "ważne jest, by żyć intensywnie, z poczuciem, że się w nim realizuję, a jego długość ma mniejsze znaczenie".