Reklama

Halloween to popularne święto obchodzone 31 października w wielu krajach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii.

Dynie, pająki, kościotrupy, duchy, czarownice, wampiry, czaszki, zombie i inne straszne dekoracje stają się tam codziennością już w połowie września.

Korzenie w starożytności

Reklama

Ale po kolei. Sięgnijmy do jego genezy. Powiązane jest z pogańskim świętem Samhain obchodzonym przez starożytnych Celtów, którzy na przełomie dwóch głównych pór roku - lata i zimy - celebrowali zbiory oraz powrót bliskich do domu. Przygotowywali się też na ten bardziej srogi okres pełen chłodu, ciemności, czasem nawet głodu.

Gdzie więc w tym wszystkim zmarli? Wierzono, że właśnie wtedy zaciera się granica między światem żywych i umarłych, a duchy tych drugich odwiedzają świat tych pierwszych.

Samhain miało znaczenie zarówno religijne, jak i społeczne. Wierzenia związane z komunikacją ze zmarłymi i uczczeniem ich dusz były ważnym elementem tego święta. Ludzie zostawiali jedzenie i napoje na grobach swoich przodków, aby zapewnić im komfort w krainie umarłych.

Tradycyjnie zapalano też ognie mające służyć jako ochrona przed złymi duchami i przynosić światło w ciemnościach zimy. Wierzono, że ogień miał również moc oczyszczania i odnawiania.

Samhain było też czasem wróżb i przepowiadania przyszłości. Młode kobiety często wykorzystywały różne techniki, takie jak wróżenie z liści herbaty czy jabłek, aby dowiedzieć się o swojej przyszłej miłości i małżeństwie. Popularne było noszenie masek i przebrań. Wierzono, że pomagają w zmyleniu złych duchów. To uważa się za jeden z pierwowzorów współczesnych halloweenowych kostiumów.

Z Irlandii do USA

Nazwa samego "Halloween" wywodzi się od święta "All Hallows' Eve," co oznacza "Wigilię Wszystkich Świętych" lub "Noc Wszystkich Świętych." To słowo związane jest z kolei chrześcijańskim Wszystkich Świętych obchodzonym 1 listopada. "Halloween" jest skróconą formą "All Hallows' Eve" i odnosi się do nocy poprzedzającej tę katolicką uroczystość.

Do Ameryki Północnej to sezonowe święto sprowadzili irlandzcy imigranci. Kiedy? W latach 40. XIX wieku.

Istnieją rozbieżne informacje na temat pierwszej parady Halloween w kształcie takim, jaką znamy dziś. Niektóre źródła podają, że miała ona miejsce w San Francisco, w 1903 roku. Inne, że 31 października 1920 roku w mieście Anoka w stanie Minnesota. W 1937 roku ogłoszono ją zresztą światową stolicą Halloween.

Wcześniej obchody Halloween były związane bardziej z zabawami w domach, a także z tradycjami takimi jak wydrążanie dyni i rozdawanie słodyczy.

Do zachodniej Europy święto trafiło w drugiej połowie XX wieku. Po upadku żelaznej kurtyny, a tym samym końcu komunizmu, poznały je także kraje środkowej i wschodniej Europy.

Zombie na trawniku

Iza Mąka jest makijażystką mieszkającą na stałe w Chicago. Na Instagramie dzieli się nie tylko kulisami swojej pracy, ale też ciekawostkami związanymi z amerykańską kulturą.

- Halloween jest i było od zawsze wpisane w kulturę Amerykanów uwielbiających to święto i będących w stanie wydać bardzo dużo pieniędzy nie tylko na słodycze, którymi obdarowywane są dzieci, ale też na kostiumy i dekoracje. Zauważyłam, że z roku na rok przybywa w sklepach gigantycznych elementów wykorzystywanych do ozdabiania trawników, ogrodzeń oraz domów. Kosztują od kilkuset do nawet kilku tysięcy dolarów, a chętnych na kupno nie brakuje - opowiada.

Kobieta potwierdza moje obserwacje z podróży do USA. Kościotrupy i zombie "witają" gości na większości ogródków. Dekoruje się nie tylko domy, ale również sklepy spożywcze, urzędy, szkoły, restauracje. Zazwyczaj są to dynie, duszki, szkielety albo postacie z bajek.

Jednym z sąsiadów Izy jest Bob - prawdziwy fan Halloween. Mężczyzna należy nawet do organizacji Chicago Haunt Builders skupiającej osoby prześcigające się w pomysłach na te straszne dekoracje.

- Niektórzy z jej członków tworzą je własnoręcznie i pracują nad tym całymi godzinami, przez kilka tygodni. Taki właśnie jest Bob. Trawnik udekorował nagrobkami, gigantycznymi strasznymi postaciami, które ruszają się i mówią do przechodniów. Na dachu siedzi ogromny pająk, a wejście zamienił na miejsce zlotu czarownic. Wieczorem jego dom jest podświetlony. Kilka dni temu zauważyłam, że zamontował też urządzenie produkujące sztuczną mgłę. Od kilku tygodni pojawia się u niego coś nowego i codziennie widzę, jak zmienia posesję w ogromne cmentarzysko.

Co roku w Halloween Bob z żoną i synem przebierają się. Rozdają też słodycze dzieciom, a dla dorosłych mają jello shots, czyli galaretki z alkoholem. Podwórko zawsze przyciąga tłumy ludzi, nie tylko w Halloween, ale również na kilka tygodni przed.

Krew do picia

W Chicago i okolicach "jak grzyby po deszczu" powstają tematyczne spooky bary tzw. Pop- up bars. Czynne są od połowy września do 31 października.

- Organizatorzy prześcigają się w pomysłach i naprawdę świetnie im to wychodzi. Jednym z najbardziej popularnych barów jest "Nightmare on Clark Street", gdzie podawane są drinki z pływającymi w nich oczami lub - zamiast szklanki - czerwony alkohol pije się ze strzykawki. Ściany udekorowane są czaszkami, upiorami, po knajpie kręcą się aktorzy przebrani za postacie z horrorów, klauny, zombie.

Popularne są też nawiedzone domy. Jeden z nich nasza rozmówczyni odwiedziła niedawno.

- Było strasznie! Nigdy więcej! (śmiech) Ale chętnych na tego typu atrakcje nie brakuje. Sporo entuzjastów buduje też mniejsze haunted houses na swoich posesjach i czyni z nich darmowe atrakcje. Cieszą się one dużą popularnością, zwłaszcza wśród nastolatków. W dniu Haloween w prawie każdym barze odbywa się przebierana impreza. Często organizowane są konkursy na najbardziej przerażające lub pomysłowe przebrania.

31 października zdecydowana większość dzieci od rana czeka, by po szkole wskoczyć w kostium i wyruszyć ze znajomymi na zbieranie cukierków. Niektóre z placówek pozwalają nawet na przyjście w halloweenowej stylizacji.

- Od godziny 3 pm ulice małych miasteczek i wielkich metropolii zapełniają się biegającymi od domu do domu malcami zbierającymi słodkości pod czujnym okiem rodziców, bardzo często też zresztą przebranych. Halloween celebrują nawet czworonogi!

Ubraniowe hity?

Nie tylko kostiumy czarownic, upiorów i duchów, ale też postacie z bajek, bohaterowie filmowi tacy, jak Batman, Spiderman, Myszka Miki, dinozaury, zwierzęta, postacie z gier. Na ulicach panuje bardzo wesoła atmosfera, z głośników rozbrzmiewają halloweenowe piosenki, a dzieci po powrocie do domu jedzą słodycze i oglądają tematyczne filmy.

"Nie świętujemy"

Iza wspomina również o stosunku amerykańskiej Polonii do tej tradycji.

- Dla niektórych Polaków to święto mające na celu kult szatana. Dość często pod moimi postami z udekorowanymi domami pojawiają się komentarze o "propagowaniu pogaństwa". Często moi znajomi Amerykanie wytrzeszczają oczy ze zdziwienia, kiedy mówię im, że w Polsce nie obchodzi się Halloween z takim rozmachem. Naprawdę nie mogą uwierzyć, że dzieci w innych krajach nie uczestniczą w "trick or treat".

Jednak nawet wśród obywateli USA są wyjątki. Nie każdy z wielkim entuzjazmem ocenia tę formę spędzania jesiennego wieczoru.

- Część nie obchodzi Halloween i nie rozdaje tego dnia cukierków. Na drzwiach domów takich osób 31 października dostrzeżemy kartkę z napisem "No trick or treating" lub "We don’t celebrate Halloween" - puentuje Iza Mąka.

Zwyczaj dużych miast

Polska - szczególnie w ciągu ostatniej dekady - dość mocno zainspirowała się Ameryką, adaptując tradycję upiornych dekoracji i imprez do naszych warunków oraz kultury.

- Wpływy te widać przez ostatnich kilkanaście lat. Długo się przed tym "broniliśmy". Halloween - tak przynajmniej wynika z moich obserwacji - obchodzą głównie mieszkańcy dużych miast i osiedli domów jednorodzinnych - opowiada prof. Mariola Tymochowicz z Katedry Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UMCS w Lublinie.

Zwraca uwagę na bliskość 31 października i 1 listopada - dnia Wszystkich Świętych, w Polsce kojarzonego z zadumą i refleksją o bliskich zmarłych.

- Podchodzimy do niego z powagą oraz szacunkiem, na pewno te starsze pokolenia. Zabawny i lekki klimat Halloween mógł nam wcześniej przeszkadzać. Inaczej z Walentynkami obchodzonymi od lat 90. ubiegłego wieku. Zaczerpnęliśmy to święto z większą łatwością, gdyż nie kolidowało z innymi datami istotnymi dla polskiej kultury i obyczajów.

Według niej Halloween "ma dużą szansę dobrze się przyjąć".

- Szczególnie u młodego pokolenia odnajdującego dużą radość w takiej formie zabawy. Z ich perspektywy Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny mogą wydać się dużo mniej "atrakcyjniejsze" niż przebierane domówki oraz grupowe zbieranie cukierków. Coraz więcej osób zaczyna też odwiedzać groby wcześniej lub później, niekoniecznie 1 i 2 listopada. Fakt ten sprzyja więc popularności celebracji 31 października.

Tymochowicz - z zawodowego punktu widzenia - ma pewien problem z Halloween. Dlaczego?

- To nie jest nasz zwyczaj. Może gdyby - podobnie jak Walentynki - był w innym, niekolidującym z zakorzenionymi w polskiej kulturze świętami, czasie, miałabym inny stosunek. Martwi mnie nieco duże ingerowanie w naszą tradycję, bo Halloween przejmujemy właściwie 1:1. Choć, być może, dostosujemy je do naszych warunków. Moją rolą jako antropologa jest obserwacja i analizowanie tego zjawiska.

Nasza rozmówczyni porusza też temat szkół.

- Jestem ciekawa, na ile będą one otwarte na wprowadzenie takiej celebracji. Warto przytoczyć zwyczaj topienia marzanny - starosłowiański obrzęd kojarzony ze Śląskiem i centralną Polską. Na Lubelszczyźnie nie występował w ogóle, ale z biegiem czasu placówki wprowadziły go i rozpowszechniły. Czy tak będzie z Halloween? Czas pokaże.