Reklama

Przygodę z działalnością w sieci zaczyna w 2019 roku od kanału na YouTubie. Tematyka? Lifestyle i uroda. - Takich treści już nie nagrywam. Wolę pokazywać moje prawdziwe życie.

Kombajny, ciągniki i inne maszyny rolnicze, pola, świnie, nawozy - właśnie to blisko 60 tys. osób obserwuje na jej TikToku.

Reklama

21-latka podczas naszej rozmowy wielokrotnie przyznaje: - Kocham rolnictwo.

Kara od losu

Ale nie zawsze tak jest.

- Na wsi mieszkam od urodzenia. Moi rodzice są rolnikami, wywodzą się też z takich domów. Jako kilkulatka wiedziałam, co rośnie na polu, pomagałam przy żniwach, choć bardziej można to nazwać towarzyszeniem podczas jazdy na kombajnie (śmiech). Gdy nauczyciele w podstawówce pytali, kim chcielibyśmy zostać w przyszłości, z pełną determinacją odpowiadałam: - Rolniczką. W gimnazjum plany się zmieniły. Pokochałam aktorstwo, chciałam mieszkać w Warszawie. Brałam udział w konkursach recytatorskich. Wygrywałam. Z kolei w liceum największą pasją - obok aktorstwa - był język niemiecki.

Rolnictwo w życiu Wiktorii, co prawda, wciąż jest obecne, ale nastolatka nie wiąże z nim przyszłości.

- Miałam kontakt z ludźmi z miasta, bo tam chodziłam do szkoły. Oni nie wiedzieli, co robimy na polu, nigdy nie pili mleka od świeżo wydojonej krowy. Ja zresztą pragnęłam świata, w którym coś się dzieje. Rolnictwo uważałam za karę od losu, nie sądziłam, że da mi możliwość rozwoju.

Gdy przychodzi do wyboru maturalnych rozszerzeń, Wiktoria nie wie, co robić. Rodzice podsuwają jej pomysł zdawania biologii oraz chemii i rekrutacji na rolnictwo.

- Wciąż wolałam duże miasto. Ostatecznie, założyłam, że jeśli nie dostanę się do Akademii Teatralnej w Warszawie, przejmę rodzinne gospodarstwo. Do egzaminów przygotowywałam się tydzień, spontanicznie. Skończyłam na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.

Początek nie jest prosty. Dziewczyna nie podchodzi do kierunku entuzjastycznie, czasem zasypia na zajęciach. Przytłaczają ją liczba zaliczeń i to, ile osób ubywa z każdym zjazdem (studia zaoczne). W głowie wciąż pomysł z ponownym podejściem do egzaminów w szkole aktorskiej.

"Klapki spadły mi z oczu"

W międzyczasie wybucha pandemia. Studia realizowane są w formie zdalnej. Przychodzi też wiosna, a na polach przybywa pracy.

- W pewnym momencie klapki spadły mi z oczu. Na poważnie zainteresowałam się rolnictwem, doceniłam wieś jako miejsce do życia. Szczęście, które chciałam znaleźć w stolicy, odkryłam tuż obok siebie. Było na wyciągnięcie ręki. Podczas pracy w gospodarstwie czuję się spokojna, a jednocześnie mam mnóstwo energii do działania i dalszego rozwoju. Nie wyobrażam sobie codzienności w mieście.

Wiktoria dołącza więc oficjalnie do rodziców i zaczyna z nimi prowadzić gospodarstwo w województwie kujawsko-pomorskim. Zajmują się produkcją roślinną i chowem trzody chlewnej. Mają też kury, kaczki, gęsi.

- Rodzice posiadają swoje pola, ale i ja mam własne - uprawiam na nim rzepak, pszenicę, pszenżyto i jęczmień. W rolnictwo w pełni zaangażowałam się właśnie w 2020 roku. Dla wielu najgorszy, a w moim życiu zmienił wszystko.

"Zwierzęta służą do produkcji żywności"

W gospodarstwie pracuje w tygodniu. Wstaje około 6-7, by nakarmić świnie - "blondyneczki". Jak podkreśla - nie ma ustalonego, powtarzalnego, rytmu dnia. Każda pora przynosi coś innego.

- Gdy rodzą się prosiaczki, trzeba do nich iść. Gdy są do wykonania prace polowe, wsiadam na traktor.

Będąc przy temacie zwierząt, pytam o ich dobrostan. Przytaczam przykład farm, na których organizacje pozarządowe wykrywają nieprawidłowości, często też brutalne zachowanie, bicie, kopanie.

- Zwierzęta w rolnictwie służą do produkcji żywności. To nie pupile mieszkające z nami w domu, ale nic nie usprawiedliwia znęcania się nad nimi. Rolnicy są coraz bardziej świadomi, choć bywają różne gospodarstwa. W niektórych bardziej przykładają wagę do odpowiednich warunków, w innych przymykają na to oko. Zależy, czy dana osoba podchodzi do swojej pracy z pasją i odpowiedzialnością. Jeśli ktoś zobowiązuje się do chowu zwierząt, powinien zapewnić im zbilansowaną paszę, odpowiedni metraż, stały dostęp do wody pitnej, czyste kojce. Wyższy stopień dbałości o nie zapewnia lepszą jakość mięsa.

"Nie wyglądasz jak prawdziwa rolniczka"

Na TikToku Wiktoria publikuje od początku 2021 roku. Filmiki wstawia codziennie.

- Pomyślałam, że pokażę moje prawdziwe życie i pasję, jaką jest rolnictwo. To nie tylko moja praca, to bliskość natury, piękne krajobrazy, kontakt ze zwierzętami i bycie szefem samemu sobie. Dostaję dużo motywujących komentarzy. Oczywiście, jest też hejt, ale nie zwracam na niego uwagi. Najczęściej dotyczy tego, że nie wyglądam jak "prawdziwa rolniczka", bo jestem umalowana i uczesana. W społeczeństwie utrwalił się stereotyp niezbyt zadbanej kobiety, która nie ma czasu dla siebie, bo pracuje w gospodarstwie 24 godziny na dobę. To nieprawda. Gdy idę w pole, zakładam najgorsze ubrania, ale do miasta pojadę w sukience. W tych dwóch przypadkach dalej jestem tą samą osobą.

Słowo "odpowiedzialność" kilkukrotnie pada podczas naszej rozmowy. Według 21-latki to kluczowe.

- Dobór odpowiedniego materiału siewnego, środków ochrony roślin, nawozów, sprzedaż w dobrym terminie... Długo mogłabym wyliczać. Wszystko wpływa na nasze utrzymanie, zysk i to, czy będziemy mieć za co żyć przez kolejne miesiące. Ten rok jest trudny, suchy. Rolnicy czekają na deszcz jak na zbawienie. Stres z tym związany wynagradza sezon żniw. Jest ciężko, męcząco, ale w powietrzu unosi się piękny zapach, w oddali słychać kombajny.

Kolejna najlepsza rzecz?

- Pola. Uwielbiam po nich chodzić, patrzeć na rosnące rośliny. Czuję wtedy spokój i wiem, że dokonałam odpowiedniego wyboru. Rolnictwo daje mi mnóstwo satysfakcji oraz energii do dalszego działania.

Wsparciem dla mojej rozmówczyni jest mama. Docenia również moc mediów społecznościowych oraz kolegów i koleżanki z roku.

- Są wśród nich prawdziwi pasjonaci. Możemy porozmawiać o zabiegach i wykonanych pracach. Podglądam ich na Instastories, wysyłamy sobie też filmiki. Wciąż sporo się uczę - od nich, wykładowców, rodziców, z internetu. Mam też nadzieję, że moja działalność w sieci zachęci kogoś do rolnictwa i pokaże, że to nie koniec świata, a przeciwnie - piękno i świetny pomysł na siebie.

Czasem dostaje pytania, dlaczego wybrała akurat taką pracę.

- Starsi rzucają hasła w stylu: - A, szkoda ciebie, powinnaś iść do miasta, mieć ustalone godziny pracy, wygodne życie. Zabawne, bo właśnie za takie je uważam.

"Kobieta też może wsiąść na ciągnik"

Czy spotyka się z szowinizmem?

- Faktycznie, zawód ten kojarzy się bardziej z mężczyznami. Kiedyś nawet usłyszałam, że nie ma czegoś takiego, jak rolniczka. W moim rodzinnym gospodarstwie jest podział - tata odpowiada za pracę fizyczną, mama - przede wszystkim - za dokumenty, bo to też spora część pracy rolnika. Gdy przyjeżdżają przedstawiciele handlowi i doradcy, na pole jedzie z nimi moja mama, teraz również ja. Powinniśmy normalizować to, że kobieta też może wsiąść na ciągnik, wybrać odpowiedni materiał siewny czy nawóz. Na studiach, w dwunastoosobowej grupie są cztery dziewczyny. To całkiem sporo, gdy weźmiemy pod uwagę specyfikę kierunku.

Gdzie szukać ekologicznego jedzenia?

Z Wiktorią poruszamy też temat warzyw i owoców dostępnych w supermarketach.

- Takie miejsca omijałabym szerokim łukiem. Jeśli ktoś chciałby naprawdę zdrowo się odżywiać, powinien kupować u okolicznych rolników, mając pewność, że nie "dorzucono" tam żadnych dodatków. Warto przejechać się do najbliższej wsi i zapytać, gdzie można nabyć dane produkty. Gdy nie znamy nikogo "sprawdzonego", lepiej pójść na bazarek niż do marketu.

Na co jeszcze zwracać szczególną uwagę?

- Zbyt idealny kształt, kolor, wielkość. Jako rolniczka nie sięgnęłabym po takie sztuki. Jako aktorka też nie - szkoda byłoby mi zdrowia - puentuje.