Reklama

Środek września. Przyjemne 15 stopni Celsjusza i lekki wiatr. Siedzę na ławce w helsińskim porcie - na nadbrzeżu Kaupattori - i patrzę na powoli zachodzące słońce. W niedalekiej odległości majaczy odkryty, podgrzewany basen z widokiem na miasto. Tuż obok mnie natomiast - na spokojnej wodzie - kołysze się prom na Suomenlinnę.

Nie planowałam tam płynąć. Decyzję podejmuję spontanicznie. Bo czemu nie? Nie wiadomo, kiedy znów odwiedzę Finlandię. W biletomacie płacę więc za kurs i zajmuję miejsce na dole piętrowej maszyny.

Reklama

Ze mną garstka turystów. Reszta to lokalsi. Nastolatki z - na oko - ciężkimi plecakami wracają ze szkoły. Kobieta niemal ciągnie za sobą bawełniane torby wypełnione zakupami.

A ja w międzyczasie googluję, czym właściwie jest ta Suomenlinna, której nazwa w ustach Fina - z lekko przeciągniętym "n" - brzmi naprawdę uroczo.

"Woo-hoo"

Docieram po kilkunastu minutach. Niespiesznie wychodzę na ląd i po prostu idę za innymi. Na zegarku 19:36. Chcę wrócić po 21.

Co widzę? Przy brukowanych uliczkach stoją drewniane domy, często w kolorach - żółtym czy różowym. Jeden z nich ma otwarte okna. Najpewniej trwa próba amatorskiego zespołu. Słychać bas, perkusję i gitarę elektryczną. Głos wybija się dopiero na drugim planie.

Moje ucho jednak w mig wychwytuje grany utwór. To "Song 2" kapeli Blur. Od razu odtwarzam w głowie koncert podczas Open'er Festival w 2013 roku. Wróćmy jednak do Finlandii. Spontanicznie, razem z wokalistą, krzyczę słynne "woo-hoo". Stoję jeszcze chwilę, by następnie, zapuścić się wgłąb wyspy.

Ale zanim to, warto przytoczyć trochę historii.

Odebrali ją Rosjanie

Suomenlinna (czyli - z fińskiego - fiński zamek), znana również jako Sveaborg (szwedzka twierdza) oraz - w czasie wojen krymskich - Viapori (nazwa nadana przez Rosjan) to unikatowe miejsce. Położona na sześciu wyspach u wejścia do Helsinek jest jedną z największych fortyfikacji morskich. W 1991 roku wpisano ją na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Jej początki sięgają XVIII wieku. Budowę rozpoczęto w 1748 roku na rozkaz króla Szwecji. Ciągnie się długie lata. Prace nadzoruje szwedzki admirał Augustin Eherensvärd. Plan twierdzy modyfikowano wielokrotnie. 

Cel? Bastion obronny zapewniający bezpieczeństwo przed rosnącym zagrożeniem ze strony Rosji.

200 budynków

Architektura jest imponująca i zróżnicowana. Składa się z wielu fortyfikacji. Wielkość oraz rozmach tych budowli stanowią świadectwo o determinacji Szwedów w budowie solidnych umocnień.

Twierdza zajmuje obszar 210 ha, składa się z 200 budynków i sześciu kilometrów murów obronnych.

W późniejszych latach, po przyłączeniu Finlandii do Rosji w 1809 roku, Suomenlinna nadal pełni rolę strategicznego punktu obronnego. Przechodzi wiele zmian.

Staje się ważnym punktem obronnym Imperium Rosyjskiego. Tak ważnym, że car Aleksander I poleca przenieść stolice księstwa z Turku do Helsinek.

Na początku Rosjanie nie mają planów umacniania Suomennliny. Dopiero po wojnie krymskiej, gdy twierdzę dość znacząco zniszczyli Anglicy i Francuzi, tak się dzieje.

Finowie odzyskują niepodległość w 1917 roku, gdy w Rosji upada władza carska.

Potem Suomennlina jest jedną z głównych baz wojskowych kraju. Armia fińska korzysta z niej do 1972 roku. W 1973 roku zaadaptowano ją do celów cywilnych.

Od tego czasu budynki były odnawiane, aby służyć zarówno jako mieszkania, jak i miejsca pracy, a także przestrzenie na rozmaite usługi oraz kulturę.

Dziś Suomenlinna jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Finlandii. Stanowi dzielnicę Helsinek liczącą 850 mieszkańców.

Życie w twierdzy

Artystyczną duszę drewnianych domów i fortyfikacji zaadaptowanych dla cywilów czuć od pierwszych chwil. Ludzie żyją tu, pracują, spotykają.

Współcześnie na wyspach Suomenliny znajdują się liczne restauracje, kawiarnie, sklepy z pamiątkami oraz warsztaty rzemieślnicze przyciągające zarówno mieszkańców, jak i turystów. Ci drudzy cenią sobie spokój oraz piękno otaczającej przyrody, a jednocześnie korzystają z dostępności kulturalnych i społecznych organizowanych wydarzeń.

Nieśpieszno mijam kolejne budynki. Obok mnie przebiega młoda dziewczyna pod pachą trzymająca sztalugę. Nieopodal idą dwie nastolatki rozmawiające po angielsku o projekcie do szkoły.

Codzienność na Suomenlinie to także okazja do poznania bogatej historii regionu. Muzea na wyspach prezentują tematyczne eksponaty związane z fortyfikacją oraz życiem codziennym jej mieszkańców. Ponadto liczne festiwale, koncerty oraz wydarzenia artystyczne umożliwiają odwiedzającym zapoznanie się z fińską sztuką, muzyką, tradycjami.

Zjeżdżają tutaj ludzie z całego świata.

Urzeka mnie też zieleń. Nic dziwnego - Suomenlinna to również oaza przyrodnicza. Wyspy są domem dla wielu gatunków roślin i zwierząt, a także stanowią ważne miejsce odpoczynku dla ptaków wędrownych. Spacerując, podziwiam malownicze widoki na morze i helsińską linię brzegową, choć na dworze już niemal ciemno.

Teren prywatny

Mijający mnie Fin w szortach i klapkach z niewielkim psem na smyczy zachęca do zapuszczenia się w rejony mieszkalne. Na wyspach rezyduje około 850 osób. Niezmiennie zachwycam się ideą życia w budowli mającej jeszcze do niedawna zupełnie inną rolę.

Lokale są urządzone typowo po skandynawsku - dużo drewna, zdjęć, plakatów. Przytulnie. Wiem to, bo ogromne okna w wielu miejscach nie są zasłonięte. Nie sposób zatem nie zerknąć choćby na moment. Ktoś gotuje obiad. Ktoś inny rozmawia przez telefon. Na postaci pada lekko żółte, ciepłe światło.

Ciekawe, czy myślą czasem o tym, co działo się tu zanim stylowo urządzili mieszkanie.

Przy niektórych budynkach widnieją tablice, że to teren prywatny i nie należy tu przebywać. Respektuję zakaz. Zawracam.

Po drodze, na zupełnie pustej ulicy, dostrzegam zająca. Szarak nie wydaje się być przestraszony. Odważnie kica przed siebie, by później skręcić w prawo. Śmieję się, bo w głowie mam "Alicję w krainie czarów". Zbaczam z głównej drogi, podążając chwilę za zwierzęciem.

Trafiam na mocno oświetlone patio restauracji. Zając znika w krzakach. Ponownie obieram kierunek portu.

Zmierzając tam, zahaczam jeszcze o kawiarnię. Pełna. W środku firmowa impreza integracyjna i kilka par. Biorę herbatę miętową na wynos i podążam w stronę "przystanku" promu.

Refleksje?

W ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci Suomenlinna przekształciła się w dynamiczne centrum kultury i sztuki. Dzięki różnorodnym wydarzeniom, takim jak festiwale filmowe, koncerty na świeżym powietrzu i wystawy sztuki nowoczesnej, przyciąga artystów, twórców oraz miłośników kultury z całego świata.

Czuć atmosferę kreatywności i inspiracji. Wystarczy spojrzeć na jedną z instalacji artystycznych - małe "pomieszczenie" podobne do budki telefonicznej z siedzącym manekinem ubranym w plastikowe worki oraz z "włosami" wykonanymi z rolek papieru toaletowego.

Sztuka z historią łączy się tu w harmonijny sposób.

Księżyc i cisza

Prom odpływa za kilka minut. Patrzę w stronę żółtego domu, w którym półtorej godziny temu odbywała się próba.

"Woo-hoo" - mam ochotę znowu krzyknąć, ale tym razem odpowiedziałaby mi cisza. Księżyc urokliwie odbija się na wodzie. Suomennlina powoli idzie spać.