Reklama

"Jestem dziewczyną z Arizony, a on jest facetem z Aten. Nie wiem, jak to zadziałało" - wyznaje Emma Stone  w wywiadzie dla "Vogue’a", pytana o pracę z Yórgosem Lánthimosem na planie "Biednych istot".

Jak wiemy - zadziałało na tyle skutecznie, że Akademia nominowała film do Oscara, aż w 11 kategoriach, w czym nie mniejsza zasługa Emmy Stone, co samego reżysera. Ulubienica Ameryki nie tylko bowiem zagrała w nim - jak na razie - najwybitniejszą ze swoich ról, ale jej firma, Fruit Tree również go wyprodukowała. Za jedno i drugie otrzymała nominacje do Oscara, co wypada odnotować jako wielkie wydarzenie. Tym samym stała się bowiem dopiero drugą kobietą w historii, która jednego roku uzyskała dwie wspomniane nominacje. Wcześniej udało się to w 2019 roku Frances McDormand, nominowanej, a później nagrodzonej w obu kategoriach za film "Nomadland". Stone i McDormand łączy jeszcze coś: obie wręcz zakochały się w kreowanej przez siebie postaci.

Reklama

"Granie Belli Baxter było niewiarygodnym doświadczeniem, bo ona zakochuje się w samym życiu, a nie w drugiej osobie. Akceptuje dobro i zło w równym stopniu. To sprawiło, że ja sama też spojrzałam na życie inaczej. Wszystko się liczy i wszystko jest ważne. Bella pozostała we mnie głęboko"- wyznała Stone w przywołanej rozmowie dla "Vogue’a".

Czy uda jej się powtórzyć sukces prawie dwukrotnie starszej koleżanki i 11 marca będzie świętować podwójne zwycięstwo? Choć jako faworytka w aktorskiej kategorii postrzegana jest Lily Gladstone - pierwsza rdzenna Amerykanka nominowana do Oscara, to szanse na wygraną Stone wciąż są spore. Dodajmy jeszcze, że aktorka ma już statuetkę na koncie - odebrała ją siedem lat temu za rolę w musicalu Damiena Chazelle’a "La la land". Coraz częściej słychać też głosy, że role obu pań są tak wybitne, iż najlepszym rozwiązaniem byłoby przyznanie dwóch statuetek ex aequo.

To zdarzyło się już ponad pół wieku temu, w 1969 roku - otrzymały je wtedy Barbra Streisand za "Zabawną dziewczynę" i wielka Katharine Hepburn za "Lwa w zimie". Z kolei obie nasze aktorki - Gladstone i Stone - otrzymały Złoty Glob. Pierwsza za rolę w dramacie, druga w komedii. Oscar tymczasem jest tylko jeden.

Może więc pora, by obok wielu zmian, jakie dokonały się ostatnio w ramach "zwiększenia inkluzyjności" Akademii, rozdzielono też kategorie, przynajmniej w przypadku aktorskich wyróżnień?

"Najszczęśliwsza bohaterka, jaką grałam"

Na pytanie: "Jak Lanthimos przedstawił ci fabułę ‘Biednych istot’"?, Emma Stone odpowiada dziennikarce "Vogue’a": "Opowiedział mi w skrócie o Belli, przez co przechodzi i czego doświadczają mężczyźni w jej życiu, w odpowiedzi na jej ewolucję. A ja na to: "Wchodzę w to!". Mój Boże, to prawdopodobnie najwspanialsza postać, jaką kiedykolwiek zagram. Pochłania otaczający ją świat w tak wyjątkowy i piękny sposób, że zamarzyłam o tym".

Kiedy po raz pierwszy spotykamy Bellę Baxter, jej filmowy ojciec czy raczej wskrzesiciel, przywraca ją do życia po samobójczej śmierci. Jest koniec XIX- wieku, a doktor Godwin Baxter (Willem Dafoe) wskrzeszając młodą kobietę, czyni ją przedmiotem dziwnego eksperymentu - w jej czaszce umieszcza mózg niemowlęcia.

Obserwowanie, jak wiek umysłowy Belli dogania jej rozwój fizyczny, gdy dojrzewa w niezwykłym tempie, jest niesamowite. Wyjaśnienie, jak to wszystko działa, można znaleźć w powieści szkockiego pisarza Alasdaira Graya z 1992 r. pod tym samym tytułem, zaadaptowanej na potrzeby filmu przez Tony’ego McNamarę. Nawiązania do "Frankensteina" są tu wyraźne, podobnie jak do jego autorki, Mary Shelley i jest ich znacznie więcej. Nietrudno zrozumieć, za co Stone tak pokochała swoją bohaterkę.

Zachwyt Belli światem - podróżami, pięknymi widokami, tartami z kremem, tańcem, nieposłuszeństwem wobec zakazów, jest zarazem zachętą do korzystania z jego zmysłowych radości. Sama aktorka mówi, że do roli Belli musiała się wiele oduczyć - norm społecznych, wstydu. Ze wszystkich przyjemności, jakie Bella odkrywa, seks jest być może najważniejszym odkryciem, a gdy podąża za nim, jawi się jako kobieta uwalniająca się z patriarchalnych więzów. Chce przeżywać życie na własnych zasadach. Na wszelkie próba okiełzania jej, reaguje agresją, zaś adorujący ją mężczyźni prędzej czy później, muszą się z tym pogodzić.

Film Lánthimosa jest więc w swej wymowie dziełem zdecydowanie feministycznym. Przy całym jego szaleństwie. Emma Stone jako Bella fascynuje i zachwyca. Zapewne jej bliski ekstazy stosunek do bohaterki, przełożył się na autentyczność, z jaką się w nią wcieliła.

Na pytanie dziennikarzy: "Czy to najbardziej ryzykowna rola, jaką grałaś?", na festiwalu w Wenecji, gdzie film miał premierę, wykrzyknęła: "Nie! Wolałabym powiedzieć, że Bella Baxter jest najszczęśliwszą postacią, jaką do tej pory grałam".

Właśnie dlatego nie ukrywa, że płakała rzewnymi łzami, gdy zdjęcia dobiegły końca. "O mój Boże, byłam zdruzgotana. Nie mogłam nawet przetrwać scen, które kręciliśmy ostatniego dnia, tak bardzo płakałam - wyznaje. - Byliśmy wyczerpani, ale naprawdę nie chciałem, żeby to się skończyło. Było to dla mnie tak ważne przeżycie, że nadal mi smutno, gdy o tym myślę".

Jak Scorsese i DiCaprio

"Biedne istoty" nagrodzono w Wenecji Złotym Lwem. Tylko dlatego sama Stone oddzielnej nagrody aktorskiej nie dostała. Od lat istnieje bowiem niepisana zasada festiwali klasy A, że nagroda główna imprezy obejmuje całe dzieło i wszystkich twórców.

Po premierze filmu magazyn "Variety" napisał, że duet Lanthimos i Stone jest jak Scorsese i DiCaprio, jak niegdyś Ingmar Bergman i Liv Ullman... Oboje z zapałem potwierdzili tę teorię. - Po tym jak kończymy jeden wspólny projekt, zaczynamy omawiać następny - opowiadał Lanthimos na łamach podcastu "Little Gold Men". Współpracowali również przy filmie krótkometrażowym "Bleat" oraz przy antologii komiksów "Kind of Kindness", która ma się ukazać jeszcze w tym roku. Grek przyznaje też, że ma już w zanadrzu następną produkcję ze Stone.

Ale filmem, który sprawił, że na Emmę Stone - "kociaka z paroma rolami dramatycznymi na koncie", zaczęto patrzeć zupełnie inaczej, (choć miała już Oscara za "La la land") był ich pierwszy wspólny obraz. Mowa oczywiście o znakomitej "Faworycie" z oscarową kreacją Olivii Colman. Osadzona w XVIII-wiecznej Anglii opowieść, (której najbliżej do "Barry’ego Lyndona" Stanleya Kubricka zmiksowanej z szaloną komedią), wykorzystuje performerski talent Stone i Raquel Weisz. Obie zresztą nominowano do Oscara za role drugoplanowe - arystokratek walczących między sobą o miano ulubienicy zdziwaczałej królowej Anny (Colman). Lanthimos wiedział doskonale, jak obsadzić główne postacie, wyrafinowaną księżną Weisz i cyniczną manipulatorkę Stone. Absurd goni tu absurd, ale że fabułę zainspirowały historyczne zdarzenia, tym razem Grek trzyma się ziemi.

Niespełna 29-letnia wówczas Stone brawurowo wcieliła się w pozbawioną skrupułów, zubożałą krewną księżnej. Już po tym filmie ona i reżyser planowali dłuższą współpracę. "Mam do Yorgosa pełne zaufanie, a dla aktorki jest to najlepsze uczucie z możliwych - mówi Stone. - Rzadko zdarza się, że masz wrażenie, że cokolwiek zrobisz, jesteś chroniony przez swojego reżysera".

Ale najpierw musiała upłynąć dekada ról słodkich kociaków, których nie cierpiała.

Od ataków paniki do aktorki

Burza rudych włosów, ogromne niebieskie oczy, zachrypnięty, zmysłowy głos. To jej znaki rozpoznawcze i zarazem atuty, które w połączeniu z talentem i ekranową charyzmą w opinii ekspertów "Vogue’a" uczyniły ja ikoną XXI-wiecznego kina. No i fakt, że przypomina nieco słynne gwiazdy Złotej Ery Hollywood typem urody, i tym, że trzyma się na dystans i nie lubi mówić o pozaekranowym życiu.

Emma Stone, a właściwie Emily Jean Stone, urodziła się w 1988 roku w Scottsdale w Arizonie. Jej dziadek ze strony ojca, Conrad Sten, pochodził ze szwedzkiej rodziny, która wkrótce zmieniła nazwisko na "Stone". Mówi, że jako dzieciak była "głośna" i "apodyktyczna". Być może maskowała tak ataki paniki i stany lękowe, które dopadały ją przez lata. Przeszła terapię, ale twierdzi, że to udział w lokalnych przedstawieniach teatralnych pomógł jej je wyleczyć.

Jako nastolatka została członkinią Valley Youth Theatre, regionalnego teatru w Phoenix. Jedenastoletnia Emma w swojej pierwszej produkcji "O czym szumią wierzby" zagrała z sukcesem, a potem jeszcze w 16 spektaklach na tej scenie. W wieku 15 lat przeniosła się wraz z mamą do Los Angeles. Brała udział w przesłuchaniach do wielu seriali komediowych, ale bez powodzenia. Dopiero prywatne lekcje aktorstwa miały to zmienić.

Zadebiutowała w komedii Grega Mottoli "Supersamiec" (2007) u boku Jonaha Hilla. To wtedy przefarbowała włosy na rudo. Zwróciła na siebie uwagę, zdobywając Young Hollywood Award w kategorii "Ekscytująca nowa twarz". Po roli w dochodowym, komediowym horrorze "Zombieland" u boku Woody'ego Harrelsona stała się rozpoznawalna. Ale przełom w jej karierze nastąpił dzięki głównej roli w "Łatwej dziewczynie", komedii dla nastolatków w reżyserii Willa Glucka, nawiązującej do powieści Nathaniela Hawthorne’a "Szkarłatna litera". To historia licealistki, która zostaje uwikłana w komiczny skandal seksualny po tym, jak krąży fałszywa plotka o jej rzekomej rozwiązłości. Film odniósł komercyjny sukces, przynosząc 75 milionów dolarów dochodu. Stone została nominowana do Złotego Globu dla najlepszej aktorki w musicalu.

W komedii romantycznej Glenna Ficarry "Kocha, lubi, szanuje" u boku Ryana Goslinga i Julianne Moore była absolwentką szkoły prawniczej i kochała się w bohaterze granym przez niego. W recenzjach pisano, że "młodziutka i zdolna Stone zgrabnie łączy film w całość", a rola zaowocowała nagrodą MTV Movie Award.

Od kociaka do aktorki pełną gębą

Od początku marzyła o rolach dramatycznych i cierpiała, że jest postrzegana jako aktorka z romantycznych komedii. Dopiero w 2011 roku zagrała z Violą Davis w dramacie historycznym Tate'a Taylora "Służące".

Film Taylor to adaptacja bestsellerowej powieści Kathryn Stockett o latach 60. kiedy w Ameryce panowała segregacja rasowa, a wielu białych miało w domach czarnoskórych służących. Ich dzieci nawiązywały z czarnymi niańkami więź silniejszą niż z rodzicami, ale po latach ucinały te relacje. Emma zagrała młodą kobietę, która idzie pod prąd obyczajom. Obdarzona dziennikarskim talentem, zaczyna spisywać opowieści czarnoskórych służących - kucharek, niań, sprzątaczek, które rzucają nowe światło na relacje czarnych i białych w czasach segregacji. I ona i kolorowe kobiety, które odważyły się mówić, mimo zastraszania i szantażu, znalazły w sobie siłę i odwagę, by doprowadzić projekt do końca. Ta opowieści o przyjaźni i zdradzie, odwadze i tchórzostwie doczekała się czterech nominacji do Oscara, w tym w głównej kategorii. Nominacje zdobyły jednak Jessica Chastain i Octavia Spencer, a ta druga zamieniła się w Oscara.

Ale jeśli Emma wierzyła, że rola w ambitnym dramacie zmieni jej wizerunek "kociaka", bardzo się myliła. Role w komediach "Wywiad ze słońcem narodu", w całkiem zgrabnym i kasowym "Niesamowitym Spider-Manie" Marca Webba wciąż wymagały od niej jednego - by ładnie wyglądała na ekranie. Próżne okazały się nadzieje związane z dużymi rolami w dwóch filmach Woody’ego  Allena: "Magia w blasku księżyca" i "Nieracjonalny mężczyzna". To już był cień cienia dawnego reżysera, a kotłująca się w tle afera z rzekomym molestowaniem przybranej córki, na pewno nie dodała mu sił twórczych. I choć Stone należała już wtedy do najlepiej opłacanych aktorek za oceanem, gaża nie zaspokajała jej ambicji.

Ale wciąż była młodziutka. Gdy w końcu pojawiła się rola, jakiej chciała - w "Birdmanie" Alejandro Gonzáleza Iñárritu, miała dopiero 24 lata. Film - dość  nietypowo dla tego reżysera - jest tragikomedią. Skomponowany niczym sztuka teatralna - dzieli widzów, ale daje pole do popisu aktorom.

Kanwą fabuły jest desperacka próba bohatera, który smugę cienia ma już za sobą (Keaton), zrobienia wreszcie czegoś artystycznie istotnego. Mowa o wyreżyserowaniu i zagraniu głównej roli w broadwayowskiej adaptacji sztuki, a to idzie mu jak po grudzie. Mnożą się kolejne problemy, a jego córka (w tej roli Emma) wyszła właśnie z odwyku i wymaga ojcowskiego wsparcia, na które nie ma co liczyć. Emma jako bezczelna, ale mocno poobijana przez los z braku wsparcia i poczucia bezpieczeństwa dziewczyna, jest znakomita.

Pierwsza nominacja do Oscara dla młodej aktorki w pełni zasłużona. W dodatku film wygrał najważniejszego Oscara, i bez znaczenia jest fakt, że całkiem niezasłużenie.

Oscar i nowy początek

Nominacja do Oscara sprawia, że mniej czy bardziej znany młody aktor nagle staje się centrum zainteresowania agentów i producentów. A tym bardziej aktor/aktorka zdolny i urodziwy. Otoczony nimbem geniusza po błyskotliwym debiucie "Whiplash" nominowanym do 5 Oscarów, Damien Chazelle kręci musical z dużym budżetem. I szuka gwiazd. Stone jako dziecko uczyła się śpiewu i tańca i jest idealna do roli, jaką pisze.

To opowieść o parze młodych artystów - kochanków, którym na drodze do szczęścia staje kariera. Ona jest początkującą aktorką, która na razie dorabia w knajpie, on to muzyk jazzowy, który zamiast nagrywać płyty, gra do kotleta. Gdy drogi tych dwojga przetną się, połączy ich wspólne pragnienie, by zacząć wreszcie robić to, co kochają. Miłość uskrzydla, ale gdy ich kariery zaczynają się układać, mają coraz mniej czasu dla siebie nawzajem. I choć takich opowieści o cenie, jaką przychodzi płacić za karierę i sławę, widzieliśmy już tysiące, a "La la land" nie wnosi nic nowego do wiedzy w tej kwestii, musical jest ładny, efektowny, a aktorzy świetni. Okazuje się wielkim przebojem 2016 roku, a Stone zdobywa najpierw Puchar Volpiego na festiwalu w Wenecji, a po serii kolejnych nagród włącznie ze Złotym Globem, również Oscara.

W końcu naprawdę może wybierać spośród propozycji o jakich marzyła. I wybiera perfekcyjnie - rolę w "Faworycie" oraz pracę z Yorgosem Lanthimosem. Ciąg dalszy tej opowieści już znamy.

Żona, matka, przyjaciółka

Słynie z tego, że chroni swoje życie prywatne i ma ciekawych facetów. Jej partnerzy przypominali zawsze bohaterki jej filmów -  błyskotliwi, inteligentni i... często nieco dziwaczni. Przez jakiś czas spotykała się z Kieranem Culkinem (gwiazdorem "Sukcesji"), ale ten związek się rozpadł, choć wciąż się przyjaźnią. W 2011 roku na planie "Niesamowitego Spider-Mana" poznała Andrew Garrfielda. Zagrali parę - Petera Parkera i Gwen Stacy, a romans rozkwitł też poza planem. Choć duet z konieczności często pojawiał się razem na czerwonym dywanie, dość skutecznie ukrywali swój związek. Po 4 wspólnych latach rozdzieliła ich praca i chroniczny brak czasu dla siebie z jej powodu.

W 2017 roku Stone zaczęła się spotykać z reżyserem i scenarzystą kultowego programu Saturday Night Live, Dave'em McCarym, z którym trzy lata później wzięła ślub. W 2021 roku parze urodziła się córka Louise Jean McCary.

W międzyczasie zdążyli założyć wspomnianą już firmę producencką Fruit Tree, w ramach której wyprodukowali oprócz filmu Lanthimosa, także amerykańsko-polską koprodukcję "A Real Pain" w reżyserii Jessego Eisenberga, z nim samym i z Kieranem Culkinem w rolach głównych.

To nakręcony w Polsce, bazujący na prawdziwych doświadczeniach babci Jessego Eisenberga komediodramat o dwóch kuzynach, którzy jadą poznać swoje korzenie. W trakcie wyprawy spotykają ekscentrycznego przewodnika z Wielkiej Brytanii i grupę międzynarodowych turystów, z którymi podróżują po Polsce, by lepiej zrozumieć, czym naprawdę był Holocaust. 

Film właśnie miał premierę na festiwalu Sundance, gdzie zdobył świetne recenzje oraz nagrodę za najlepszy scenariusz. Recenzenci piszą, że Culkin "zagrał w nim najlepszą rolę w karierze".

Emma Stone ma dopiero 35 lat, a na koncie cztery nominacje do Oscara, z których jedna zamieniła się w złotą statuetkę. Dziś stoi przed szansami na dwie kolejne. Ma też firmę producencką, która kręci ambitne, wysoko oceniane filmy i co najważniejsze - szczęśliwe życie rodzinne. Pytana o to, z czego jest dumna najbardziej, mówi o możliwości decydowania o własnej karierze zawodowej i o rodzinie. W odwrotnej kolejności.

Niczym Bella Baxter - chce przeżywać życie na własnych zasadach.